Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Hotelu Pennsylvania
na Madison Square Garden
i ni cholery życia w tych oknach bez światła
ubrania na wieszakach czarne komputery
stosy pustych kartonów gołębie parapety
białe spamaloty grube szczury na wybiegu
i ręce na które nikt dosłownie nikt nie zwraca uwagi
a które codziennie punktualnie o godzinie piętnastej
podnoszą się do góry i słychać krzyk: kiedy zstąpi na ziemię
twój Bóg kiedy on zstąpi ty będziesz siedział w swojej
czarnej dziurze i niczego nie zauważysz
nie będziesz widział samolotów krążących nad Manhattanem
nie będziesz widział antykwariuszy wygrzebujących twoją wieczność
nie będziesz widział wieczności która ma język
ale jest wyjście za dziesięć dwadzieścia masz certyfikat
ja za ciebie zauważę przyjście ja za ciebie załatwię tę sprawę
i idziesz do domu spokojniejszy niż policjant
spokojniejszy niż krawiec
spokojniejszy niż Penn Station
spokojniejszy nawet niż jabłka Reznikoffa
Lit
kładbiszcze snów i leitmotivów
fioletowa kostnica ma brzuch
gęste powietrze pleni włosy
pełno jest chwastów tej nocy
i uciekające zwierzęta
i uciekające dzieci
od nas donikąd żeby w mroku
napisać chaos na nowo
tu jest asfalt a za chwilę wszystko zginie
stół z bazaltu psie kolana a i zdawka
też odejdzie ten rachunek zostaw
to za litość lustro płaci
Rel
skąd przyszła burza a wraz z nią ci ludzie
którzy raczej nie wierzą w cudne puenty
i omijając wszystkie domy nie patrząc nikomu
w oczy biorą mięso w dłonie i cedząc przez zęby
wymieniają grzechy: za mało wyobraźni za dużo wyobraźni
oni pięknie sobie wróżą to bardzo potrafią
ale jak można było im zaufać jak można było nie wiedzieć
że ich amatorskie definicje wejdą nam w krew
sens stał się pretekstem znak zapytania zaledwie
przecinkiem nawet granatowe kałuże straciły blask
jest przepaść wydrążona przez przypadkową wodę
a nad wszystkim unosi się zapach gnijących lekarstw
i odzieży damskiej i męskiej zakontraktowanej przez
wszystkie istniejące galerie handlowe
i kurz się też unosi taki że oczy masz już białe bez treści
Piotr Kępiński (ur. 1964 ) jest poetą, krytykiem literackim, szefem działu kultury "Dziennika". Publikował m.in. w "Życiu", "Rzeczpospolitej", "Czasie Kultury", "Dzienniku Portowym", "Twórczości" i "Tyglu Kultury". Ostatnio wydał tom wierszy "Słona mgła" oraz zbiór szkiców o współczesnej poezji "Bez stempla", który omawia obok Piotr Śliwiński.