Wielka wojna na pustkach

Dobiega końca renowacja jednego z największych w Małopolsce cmentarzy z I wojny światowej: na wzgórzu Pustki, nad wsią Łużna koło Gorlic. Odbudowano nawet 24-metrową drewnianą gontynę.

22.09.2014

Czyta się kilka minut

Odbudowana gontyna na cmentarzu wojennym na wzgórzu Pustki koło Łużnej, wrzesień 2014 r.   / Fot. Urząd Gminy Łużna-Pustki
Odbudowana gontyna na cmentarzu wojennym na wzgórzu Pustki koło Łużnej, wrzesień 2014 r. / Fot. Urząd Gminy Łużna-Pustki

Dwie niewielkie, mosiężne plakiety. Na pierwszej: atakująca piechota, w charakterystycznych mundurach, z bagnetami na karabinach. Gdyby nie oni – i chmura artyleryjskiego dymu – krajobraz byłby sielski: kościół, łąka.

Druga plakieta nie pozostawia wątpliwości: przedstawia „Chudą Emmę”, ciężką haubicę z fabryki Škody. Sto lat temu była chlubą armii austro-węgierskiej. A także, wbrew dobrotliwemu przezwisku, największą maszyną do zabijania. Działo o kalibrze 305 mm raziło na odległość ok. 10 km. Powodowana przez wybuch pocisku różnica ciśnień uśmiercała w promieniu 400 metrów. Dziś do lejów po eksplozjach przewodnicy prowadzą całe wycieczki szkolne.

Plakiety zamówiła w 1916 r. ck armia. Wybito na nich napis: „Durchbruch auf Pustkihöhe bei Gorlice”: przełamanie frontu na wzgórzu Pustki koło Gorlic. I datę: „2. Mai 1915”.

Polacy walczą z Polakami

W grudniu 1914 r., po rosyjskiej ofensywie zakończonej nieudaną próbą zajęcia Krakowa, front wschodni stabilizuje się na długości kilkuset kilometrów. W Galicji: wzdłuż pasma wzgórz na południe od Tarnowa i dalej przez Beskid Niski i Bieszczady. Zimą trwa wojna pozycyjna.

Po obu stronach służą też Polacy. Legendy będą potem głosić, że nocami schodzili do dolin, by ogrzać się przy wspólnych ogniskach. Ale rzeczywistość wygląda bardziej dramatycznie. Gdy pod koniec grudnia 1914 r. żołnierze Legionów Polskich zostają rzuceni na front pod Łowczówkiem koło Tarnowa, by powstrzymać rosyjskie natarcie, stwierdzają, że atakują ich Polacy, żołnierze carscy. Do żadnej tzw. fraternizacji nie dochodzi. W Wigilię w obu okopach brzmią te same kolędy, po czym znów trwa bój. Legioniści tracą kilkuset zabitych i rannych.

Tymczasem sztabowcy państw centralnych czekają na wiosnę. Studiują mapy. W którym miejscu frontu rosyjska obrona jest najsłabsza? Analizy wskazują na okolice Gorlic. Zapada decyzja: tu na początku maja 1915 r. ruszy ofensywa. W tajemnicy – którą udaje się zachować, mimo aktywności carskich szpiegów – na odcinek frontu od Rzepiennika Strzyżewskiego na północy do Przełęczy Małastowskiej na południu gromadzą się siły austro-węgierskie i wspomagające je niemieckie.

Okolice samych Gorlic mają atakować dywizje niemieckie – w tym pułki z Wielkopolski, złożone w dużej części z Polaków. Tymczasem Gorlic broni carski XI Korpus, sformowany na Wołyniu; tworzą go poborowi Ukraińcy i Polacy. Ksiądz Bronisław Świeykowski, gorlicki proboszcz (od jesieni 1914 r. miasto zajmuje armia carska), napisze potem we wspomnieniach, że w przeddzień bitwy spowiadał wielu carskich żołnierzy – po polsku.

„Krakowska” uderza

Pustki – to dość strome wzgórze, kilkanaście kilometrów na północ od Gorlic. Na nim, oraz w położonej u jego stóp wsi Łużna, znajdują się umocnione stanowiska rosyjskie. Od zdobycia Pustek mogą zależeć losy operacji gorlickiej.

Mieszkańcy Łużnej dobrze zapamiętają poranek 2 maja 1915 r.; opowieści przekażą dzieciom i wnukom.

Początek szturmu piechoty wyznaczono na 10. rano. „Wzdłuż całej linii przeto pośród żołnierzy widać było oficerów stojących z zegarkiem na dłoni; nerwowy skurcz ich rąk i intensywność wpatrzonego w zegarek wzroku mówiły o zbliżaniu się decydującej chwili” – wspominał potem Marian Łodyński, wówczas żołnierz austriackiej 12. Dywizji Piechoty.

Jednostkę tę zwano nieoficjalnie „Krakowską”, bo większość żołnierzy tworzyli poborowi z zachodniej Galicji. W czasie pokoju cztery pułki tworzące dywizję stacjonowały w Tarnowie, Nowym Sączu, Wadowicach i Cieszynie.

Dom, w którym mieszka Zbigniew Majcher, leży dziś najbliżej wzgórza. Majcher przytacza wspomnienia rodziców. – Kamienie i ścieraki chodziły po wsi, słychać było, że żołnierze ostrzyli bagnety – opowiada dziś. – Rosjanie mieli trzy linie obrony. Pierwszą przy naszych domach, drugą na wzgórzu, trzecią w głębi lasu.

Pustki mają atakować żołnierze z 12. „Kra- kowskiej” Dywizji. Broni się tu carska 31. Dywizja z Charkowa. Ale zanim nastąpi atak, ostrzał zaczyna artyleria: dowodzi nią Polak, gen. Tadeusz Rozwadowski (szef artylerii 12. Dywizji; później dowódca wojsk rządowych w czasie zamachu majowego w 1926 r.). Na cały 35-kilometrowy odcinek frontu, gdzie ma nastąpić atak, armie austriacka i niemiecka ściągnęły ponad 1100 dział i moździerzy, w tym „Chude Emmy”. To wyjątkowa koncentracja ognia – także ona zapewni sukces.

Do bitwy gorlickiej artyleria na froncie wschodnim walczy „na raty”: po ostrzale pozycji wroga działa milkną, dając piechocie czas na ich zdobycie. Potem podciąga się działa do przodu i strzela na nowo. Dla Rozwadowskiego to przestarzała metoda. Pod Pustkami testuje nową, autorską strategię: działa tworzą „ścianę ognia”: strzelają bez przerwy, posuwając się do przodu razem z piechotą. Wymaga to synchronizacji. W okolicy Pustek balony na uwięzi unoszą w górę, obserwatorzy donoszą o położeniu, by uniknąć ostrzelania własnych żołnierzy. Piechurów uprzedzono, że nad głowami będą im przelatywać nawet kilkuset- kilogramowe pociski.

Pomysł zda egzamin, a Rozwadowski otrzyma najwyższe odznaczenie wojenne ck monarchii: Order Marii Teresy. „Ogniowy walec” (niem. „Feuerwalze”, fr. „barrage roulant”) opiszą wojskowe podręczniki.

Pobojowisko

Ale i tak bitwa o Pustki jest krwawa. Żołnierze muszą likwidować gniazda rosyjskich karabinów maszynowych, dochodzi do walk na bagnety. Bój trwa trzy godziny, kończy się zdobyciem wzgórza. Jeszcze tego dnia „Krakowska” Dywizja pomaga sąsiednim oddziałom węgierskim, mającym kłopot z zajęciem wzgórza Wiatrówki, drugiego ważnego wzniesienia w okolicy. Także na innych odcinkach atakujący odnoszą sukcesy; zdobywają Gorlice.

Rosyjski front pęka. Odtąd armie państw centralnych posuwają się naprzód, odmieniając losy wojny na całym froncie wschodnim. W następnych miesiącach, do wczesnej jesieni, odzyskają Galicję i zajmą Kongresówkę, przesuwając front daleko na wschód.

Wszystko to kosztem olbrzymich strat. Tylko między 2 i 12 maja 1915 r. (takie przyjęło się datowanie samej operacji gorlickiej) po stronie austriacko-niemieckiej ginie lub odnosi rany 90 tys. ludzi, a po rosyjskiej 100 tys.; ćwierć miliona carskich żołnierzy trafia do niewoli.

Po odbiciu Galicji (wtedy mówiono: wyzwoleniu) władze austriackie przystępują do porządkowania pobojowisk: ekshumują polowe groby i budują cmentarze, z których wiele – tworzonych przez znanych architektów, z drewna lub kamienia – będzie prawdziwymi dziełami sztuki. Do rozpadu ck mo- narchii w zachodniej Galicji powstanie ich ponad 400, z tego kilkadziesiąt w okolicy Gorlic. Rzecz znamienna: żołnierze z obu stron chowani są nie na osobnych cmentarzach, lecz obok siebie – później, po II wojnie światowej, rzecz nie do pomyślenia.

Tymczasem cmentarz na wzgórzu Pustki ma być nekropolią reprezentacyjną. Jego budowa trwa długo, niemal do końca istnienia monarchii w 1918 r. Otrzymuje numer 123 i jest jednym z największych w Galicji. Pochowanych jest tu 912 żołnierzy armii austro-węgierskiej (głównie Polaków i Węgrów), 65 z armii niemieckiej i 227 z rosyjskiej; większość w pojedynczych grobach. Zaraz obok tej nekropolii powstaje jeszcze jeden cmentarz (nr 122), dla 154 żołnierzy armii rosyjskiej (być może wynikło to z tego, iż po bitwie wielu żołnierzy carskich chowano w masowych grobach i chciano uniknąć tak dużej ekshumacji).

Łącznie na Pustkach spoczęło 1385 ludzi (tylko połowa znana z nazwiska).

Gontyna Jurkoviča

Założenie przestrzenne nekropolii jest dziełem polskiego rzeźbiarza Jana Szczepkowskiego (zmobilizowanego do ck armii). Setki mogił pojedynczych i kilkadziesiąt zbiorowych umieszcza on tarasowo na stokach wzgórza. Te położone najwyżej tworzą amfi- teatralny półokrąg. Na szczyt cmentarza prowadzi kilka ścieżek. W połowie drogi powstaje kamienny taras, z którego w pogodne dni widać Tatry.

Z kolei Dušan Jurkovič – słowacki architekt, twórca najpiękniejszych drewnianych cmentarzy wojennych w okolicy (m.in. na Przełęczy Małastowskiej i wzgórzu Rotunda) – ustawia na szczycie Pustek jeszcze jeden kamienny taras, a na nim 24-metrową drewnianą gontynę. We wnętrzu umieszczono rzeźbę Chrystusa z krzyżem. – Nazywaliśmy to miejsce kaplicą, często odbywały się tam nabożeństwa, majówki, było to święte miejsce – mówi Zbigniew Majcher.

W okresie międzywojennym o cmentarz dbają władze niepodległej Polski; przyjeżdżają tu krewni poległych, także z Austrii, Czech i Węgier. Cmentarz – jak wszystkie inne w tym regionie – niszczeje dopiero po 1945 r., pod rządami komunistów. Groby zarastają, drewniane krzyże próchnieją, giną mosiężne tabliczki z nazwiskami. W końcu 29 czerwca 1985 r., z niewyjaśnionych powodów (prawdopodobnie na skutek podpalenia), doszczętnie płonie gontyna Jurkoviča.

Zbigniew Majcher: – To był impregnowany modrzew, schnął tam przez 70 lat. Żar był taki, że strażakom udało się podejść ledwie do połowy schodów.

Odbudowa

Dziś Kazimierz Krok, wójt gminy Łużna, z dumą oprowadza po cmentarzu. Remont dobiega końca: w ciągu ostatnich miesięcy odnowiono groby, naprawiono schody i ścieżki, wykarczowano pół tysiąca drzew. Teraz, jak przed stuleciem, cmentarz znów jest widoczny z daleka.

Na koniec października planowane jest uroczyste ponowne otwarcie odnowionej nekropolii.

Goście (a potem, na co liczy wójt, także turyści) zobaczą też odbudowaną gontynę. – Gdy pojawił się pomysł jej odbudowy, dysponowałem jedynie opisami i fotografiami – opowiada wójt Krok. – Dzięki byłemu konsulowi Słowacji w Krakowie, Markowi Lisánsky’emu, który z archiwów Muzeum Narodowego w Bratysławie wydobył oryginalne jej plany, przygotowaliśmy projekt spełniający współczesne normy budowlane. Z zewnątrz gontyna wygląda tak samo jak przed stuleciem. Ma też sygnalizację pożarową.

Budowę kaplicy sfinansowano głównie ze środków unijnych. Na renowację cmentarza (koszt: ok. 1,5 mln zł) złożyły się samorządy. Pracowali przy niej więźniowie. W tych dniach kilkudziesięciu skazanych z zakładu karnego w Tarnowie wykonuje ostatnie prace porządkowe: czyszczą groby, porządkują ścieżki.

Odnowiony cmentarz wojenny nr 123 będzie jednym z głównych punktów na „Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej” [patrz ramka – red.]. W przyszłym roku, 2 maja, również tutaj mają się odbyć uroczystości stulecia bitwy gorlickiej.

Wójt Krok ma też plany na dalszą przyszłość. Na pobliskiej 8-hektarowej działce, na terenie dawnego kamieniołomu, chciałby zbudować turystyczny kompleks historyczny. – Parking, recepcja, hotel, restauracja, wieża widokowa. Oraz budynek, w którym umieścimy dioramę, czyli panoramiczny obraz przedstawiający Wielką Wojnę na wzgórzu Pustki – wylicza.

Na październikową uroczystość Kazimierz Krok zaprosi ambasadorów i konsulów z wszystkich państw, których obywatele walczyli na wzgórzu Pustki. Także Rosji.

Bo tu chodzi o pamięć zmarłych, mówi wójt, tu nie ma co wchodzić w wielką politykę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2014