Wielka Grecja

Konstandinos Kawafis: CZEKAJĄC NA BARBARZYŃCÓW I INNE WIERSZE –

13.08.2013

Czyta się kilka minut

– obchodzimy rok Kawafisa: 29 kwietnia minęła 150. rocznica jego urodzin i 80. rocznica śmierci. Nowy wybór wierszy poety z Aleksandrii, w przekładach z oryginału dokonanych przez Ireneusza Kanię, w wydaniu dwujęzycznym, stanowi piękne uczczenie jubileuszu.

Kawafis jak żaden inny autor nowogrecki stał się mistrzem dla wielu pisarzy Zachodu – jak E.M. Forster, W.H. Auden, Margue­rite Yourcenar, Lawrence Durrell. A przecież, jak pisał niedawno w „Tygodniku” Jacek Hajduk, Kawafis należy do Lewantu. Jego dziedzictwem nie jest raczej winckelmannowska Grecja, do której odwoływały się europejskie klasycyzmy, „hellenizm z białego marmuru”, jak go nazwała Yourcenar, ale barwny świat greckich królestw powstałych po upadku imperium Aleksandra Macedońskiego, od Egiptu Ptolemeuszy po Baktrię, i cesarstwo wschodnie z jego pełną przepychu sztuką i ceremoniami religijnymi. Tym większy zresztą kontrast między bogactwem tego dziedzictwa a zwięzłością Kawafisa, umiejętnością zamknięcia epickiego tematu w kilku- czy kilkunastowersowej miniaturze precyzyjnej jak dzieło złotnika. Zwięzłością, która charakteryzuje też znakomite homoerotyczne liryki miłosne – drugi ważny nurt tej poezji.

„Polski Kawafis” zaczął się od kilku przekładów Miłosza dokonanych z angielskiego i opublikowanych w 1961 r. w „Kulturze”. Niedługo później Henryk Krzeczkowski – sam świetny tłumacz – podsunął swojemu przyjacielowi Zygmuntowi Kubiakowi tom przekładów Kawafisa autorstwa Johna Mavrogordato. „Zapragnąłem poznać grecki oryginał; zdobyłem go podczas kolejnej podróży i byłem olśniony” – wspominał Kubiak. W ciągu trzech dziesięcioleci przyswoił polszczyźnie niemal całe dzieło Kawafisa, w tym wszystkie jego wiersze – zarówno kanon obejmujący 154 wiersze „opublikowane”, które znalazły się w wydaniu z 1935 r., jak i „niepublikowane” oraz „odrzucone”, wydane wiele lat później. Kubiak nieustannie przy tym szlifował swoje przekłady – podobnie jak to czynił Kawafis z oryginałami. Dwóm ostatnim edycjom (1995 i 2001) towarzyszyła monografia „Kawafis Aleksandryjczyk”.

„Żółty, szeleszczący celofanem tomik” opublikowany w 1967 r. przez Kubiaka w serii poetyckiej Państwowego Instytutu Wydawniczego był z kolei dla Ireneusza Kani początkiem fascynacji Aleksandryjczykiem. Rosła chęć poznania oryginału, jednak w latach 90. – opowiada Kania – nie sposób było go znaleźć w księgarniach greckich. Dopiero w Rethymno na Krecie księgarz wydobył egzemplarz spod lady, ze słowami: „Ta książka czekała na ciebie. Zamówiłem ją parę lat temu, ale nikt dotąd o Kawafisa mnie nie zapytał...”.

Ireneusz Kania, znawca wielu języków i wielu kultur, jest fenomenem polskiego translatorstwa. Jego zainteresowania sięgają od Portugalii po Tybet, przełożył „Tybetańską Księgę Umarłych”, „Opowieści Zoharu” i „Luzytan” Camõesa, książki Ciorana, Eliadego, Bataille’a, Scholema, Benjamina, Karla Kerényi’ego i Roberta Gravesa. Tom Kawafisa obejmuje 62 utwory z liczącej w sumie 256 wierszy spuścizny poetyckiej Kawafisa (w wyborze pomogli Maria i Adam Wodniccy) i nie rości sobie pretensji do reprezentatywności, stanowi raczej zapis prywatnej przygody. Kania nie przestrzega też narzuconego przez Kawafisa trójpodziału. Łączy wiersze z kanonu – te stanowią większość – i spoza niego, układając całość w porządku chronologicznym.

„»Greckość« Kawafisowej poezji – pisze we wstępie – to nie tylko pełna znawstwa fascynacja wielką historią Hellady i Bizancjum z ich kulturą i językiem, z ich mitami i literaturą. Więź Kawafisa z Grecją jest głębsza, sięga do jednostkowych, ponadczasowych, bo powtarzających się z wieku na wiek losów ubogich, bezimiennych Greków”. Uzasadniając zaś decyzję o umieszczeniu także tekstów oryginałów, kończy dobitnie: „Ich prawdziwy smak jest tylko w nich i nie da się porównać z niczym”. Nie wiem, czy kiedykolwiek nauczę się nowogreckiego – zacząłem sobie jednak dzięki tej pięknej książce przypominać grecki alfabet... (Wydawnictwo Austeria, Kraków–Budapeszt 2013, ss. 300. Nakład 700 numerowanych egzemplarzy).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2013