Większość bezradna wobec mniejszości

Rozważania na temat praw mniejszości i praw człowieka stanowią jeden z głównych wątków współczesności. Właściwie w świecie zachodnim panuje zgoda co do tego, że większość nie może tłamsić mniejszości, jakakolwiek by ona była. Okazuje się jednak, że często jest inaczej, a obie strony - mniejszość i większość nie wiedzą, jak z takiej sytuacji wybrnąć. Ostatnio mamy doskonały - chociaż tragiczny - przykład Romów na Słowacji.

07.03.2004

Czyta się kilka minut

Przed dwoma laty spędziliśmy kilka dni w Lewoczy i przejeżdżaliśmy przez miejscowości zamieszkałe całkowicie przez Romów. Najczęściej wsi tych nie było nawet na mapie, a dla podróżnika przedstawiały obraz taki mniej więcej jak części Bronxu w Nowym Jorku, gdzie zamyka się drzwi auta od wewnątrz i jedzie na pełnym gazie, nie patrząc na nic ze strachu. Zdewastowane komunistyczne bloki, obok nich jakieś straszne budy i tłumy pozbawionych zajęcia młodzieńców oraz setki pętających się dzieci. W nikim widok taki nie budzi sympatii, ale trzeba zdać sobie sprawę, że Romowie są w tym przypadku ofiarami. Ofiarami komunizmu, który jednak zapewniał im minimum socjalne (te bloki i praca), ofiarami modernizacji, która praktycznie uniemożliwia ich dawny wędrowny tryb życia, oraz ofiarami jako duża mniejszość narodowa (ok. 10 proc. ludności Słowacji), z przyczyn obiektywnych - mniej wykształcona i uboższa w ubogim i głównie chłopsko-rzemieślniczym społeczeństwie. Są po prostu niechciani: przez Słowaków, przez gospodarkę neoliberalną, przez nowoczesną kulturę i cywilizację. Nie ich wina, ale takie są fakty. Jak się ma do tego demokracja liberalna?

Oczywiście Unia Europejska - i słusznie - będzie podnosiła larum i zmuszała Słowację do lepszego traktowania Romów, ale w istocie nie o to chodzi. Chodzi o pryncypia, które coraz częściej są lekceważone, a mianowicie o wspomniane prawa mniejszości i przede wszystkim prawa człowieka. Coraz częściej, albo przy okazji imigrantów, albo przy okazji problemów z mniejszościami narodowymi, okazuje się, że Europa jest coraz mniej liberalna, że prawa człowieka są pojmowane tradycyjnie, jako prawo do wolności słowa, do wolności przemieszczania się, ale nie jako prawo do równości obywatelskiej w pełnym tego słowa znaczeniu. Europa bowiem była przez pewien czas (kilka dziesięcioleci) przekonana, że mniejszości, a zwłaszcza mniejszości narodowe, etniczne lub religijne, to tylko fanaberie lub zaszłości historyczne (jak Baskowie, czy jak mieszkańcy Irlandii Północnej). Okazuje się jednak, że nawet lekcja Jugosławii nie pomogła, a może inaczej - lekcja Jugosławii spowodowała tym większy strach, a nie próbę poważnego zastanowienia się nad problemem narodowym i problemami pokrewnymi.

Tak więc z jednej strony nie potrafimy sobie dać rady z naszymi biedniejszymi braćmi, a z drugiej nie potrafimy jasno powiedzieć, że Europa jest w dalszym ciągu Europą państw narodowych ze wszystkimi konsekwencjami tego wyjątkowo głupiego, ale niestety rzeczywistego pomysłu historii (i niektórych ideologów). Państwo narodowe istnieje, państwo narodowe zawsze stosuje przemoc wobec mniejszości narodowych, religijnych etc., państwo narodowe jest zatem tworem, z którym i w którym musimy umieć rozwijać społeczeństwo liberalne. Nie ma co udawać, że jesteśmy już poza tym etapem, że demokracja liberalna zatryumfowała raz na zawsze albo przynajmniej na długo. Tak po prostu nie jest, a pierwsze lata XXI wieku pokazują raczej, że mamy do czynienia z procesem wręcz przeciwnym. I będzie coraz gorzej, jeżeli nie powiemy sobie jasno, jakie są przyczyny zasadnicze, że np. sytuacja Romów jest tak fatalna. I jeżeli nie przestaniemy udawać, że jest dobrze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2004