Wiejski biznes

Na prowincji przybywa usług, które kojarzyliśmy tylko z miastem. Żółte i różowe domy, z tyłu pole, a gdzieś pomiędzy Beauty Saloon. Tylko kto z niego korzysta? I czy to się opłaca?

09.06.2014

Czyta się kilka minut

Zakład fryzjerski w Osinowie Dolnym / Fot. Adam Lach / MANUAL AGENCY / EAST NEWS
Zakład fryzjerski w Osinowie Dolnym / Fot. Adam Lach / MANUAL AGENCY / EAST NEWS

Można parę tygodni jeździć po Polsce od Tatr do Bałtyku i zerkać, jakim pozarolniczym biznesem stoi wieś. Warsztaty samochodowe, budowlanka, kwiaciarnia, spożywczak, tartak, zakład pogrzebowy, kostka brukowa, rzadziej garnitury, krawcowa, szewc, stolarz, spawacz, hodowla psów, stadnina. Trafiają się też firmy, do których klient przyjedzie w zasadzie bez względu na lokalizację: dobry komis samochodowy, szklarz, znany fizjoterapeuta.

Można też powielać stereotypy i sugerować pozarolniczą działalność, którą opłaca się rozpocząć na wsi. Magazyn „Pierwszy Milion” zaprezentował swoją listę: agroturystyka i pensjonat, meble na zamówienie, produkcja gołębników i altan, czarter jachtów i wypożyczalnia kajaków, salon fryzjerski, dom weselny, wioska tematyczna, park linowy. Na większość trzeba wielkiego kapitału. Meble i gołębniki trzeba umieć robić.

Można też poradzić się na forach internetowych.

Forum

Pisownia oryginalna.

„To zależy czy jest to wieś nowoczesna czy starodawna?”.

„Ja skolei przeanalizowałem sobie sytuacje wsi oraz obecnych warunków panujących za oknem.. Na wsi jest dużo psów mieszkających na podwórku tak więc moim pomysłem są Budy dla psów. Są tanie w produkcji, łatwe oraz można się pobawić w jakieś specjalne ozdobne z okienkami, kominkiem... fantazja tu może być ogromna”.

„Dowoź dzieci do szkoły”.

„A myślałeś o stadninie koni albo o polu golfowym? Golf staje się coraz bardziej popularny w polsce...”.

„Samoobsługowy ogród warzywny”.

„Może niech by to był tartak jak mieszkasz blisko lasu!”.

„Aby mieć tartak to na początek potrzeba z 500 tys. zł”.

„To bardzo dobry pomysł, ale zastanawia mnie czy i w tym przypadku jest konieczne pozwolenie na korzystanie ze środowiska”.

„Wszystko obraca się wokół ziemi”.

„Proponuję stworzyć jakiś biznes w pobliżu wiejskiej dyskoteki:) Zapiekanki, tanie napoje, oranżady”.

„Sklep z alkoholem”.

„Sklep z alkoholami ma największy sens jak masz »lewą« wódkę...”.

„Edukacja lokalnej społeczności, klub dyskusyjny przy kawce bez alkoholu?”.

„Tak, to byłoby fajne, ale raczej dla młodych. A jak wiesz młodzi uciekają ze wsi i małych miast, osiedlając się w dużych. Gospodyni domowa raczej z tego nie skorzysta”.

„A nie jest wręcz odwrotnie? Że to ludzie uciekają z miast na wieś?”.

„Jest taki trend, ale tylko w okolicach miast. Domek w spokojnym, cichym miejscu pełnym zieleni, a praca w korporacji. Natomiast co do małych miast i wsi trend jest raczej w drugą stronę”.

„Tak, ekologia jest teraz w modzie. Trzeba tylko na prawdę być ekologicznym, jedzenie, trzymanie zwierząt i te sprawy”.

„Za 200 zł dam receptę na zarabianie na wsi. 4 niezależne sposoby na zarabianie. Zapraszam”.

Awans

Najszybciej zmieniają się wsie zlokalizowane w zasięgu aglomeracji: stają się sypialniami dla tych, którzy po powrocie z pracy w mieście chcą wyjść na siłownię albo do kosmetyczki. Zamiast pieczywa z dyskontu, wolą kupić chleb na zakwasie. Zamiast wozić dzieci do szkoły językowej w mieście, szukają jej na miejscu.

Coraz więcej przedsiębiorców dostrzega tę lukę. Pierwszeństwo często okazuje się strzałem w dziesiątkę: w jednej wsi po prostu nie mogą działać dwie siłownie czy dwie szkoły językowe, bo w końcu obie upadną. Mitem jest również, że miasto oferuje lepszą jakość usług: usługodawcę na wsi wszyscy znają, krąg klientów jest zawężony i trudniej pozwolić sobie na oszustwo czy bylejakość. Na prowincji można załatwić wiele, taniej, a przede wszystkim szybciej.

– Aglomeracje opączkowują się – mówi główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. – Ludzie wolą dojeżdżać do pracy z terenów podmiejskich niż godzić się na dokuczliwości miasta. Takie usługi jak fitness i spa, kierowane z reguły do wyższych grup dochodowych, idą za nimi. W efekcie mamy efekt synergii między miastem a wsią: firmy usługowe, podążając za klientami, dają pracę miejscowym, a ci podnoszą swoje dochody i zwiększają popyt na inne produkty i usługi. To dobry mechanizm, choć na razie ograniczony do kilkudziesięciu kilometrów od większych miast.

W podkrakowskich Michałowicach (2800 mieszkańców) Grzegorz Sokół założył pięć lat temu Viva Sport Klub – kompleks złożony z siłowni, dwóch sal do zajęć grupowych, kortu do squasha, sauny, gabinetu masażu, kręgielni oraz restauracji. Wzorem były inicjatywy na Zachodzie, gdzie podobne usługi funkcjonują z powodzeniem na peryferiach miast. Właściciel przyznaje, że biznes przynosi zyski. Przez pierwsze dwa lata miejscowi omijali go szerokim łukiem, ale baza danych wskazuje, że tendencja się zmienia.

Przy wsiach powstaje też coraz więcej dużych dyskontów, a miejsce dawnych spożywczaków zajmują franczyzowe sklepy sieciowe. – Strategią marki Odido jest obecność zarówno na prowincji, jak i w miastach. Kryterium wyboru lokalizacji nowego sklepu nie jest wielkość miejscowości, lecz powierzchnia lokalu – przynajmniej 50 m2 – i jakość porozumienia z franczyzobiorcą. Nasze sklepy we wsiach doskonale sobie radzą i z powodzeniem konkurują z dyskontami. Asortyment różni się jednak od miejskiego: we wsiach poszerzamy asortyment o dział artykułów przemysłowych. Procentują też bliższe relacje między ludźmi, często sklep nadal jest centrum życia – mówi Magdalena Figurna z sieci Makro Cash and Carry.

Ale czy usługi typowo miejskie mogą wykiełkować same z siebie? W Laskach pod Olkuszem powstała pizzeria z piecem opalanym drewnem – prowadzi ją z powodzeniem Włoch. Nikogo już nie dziwi na wsi myjnia czy biuro księgowe. Czy nowe, wychowane na internecie pokolenie nie staje się ich naturalnym klientem?

– Młodzi mieszkańcy chcieliby korzystać z usług takich firm, jednak trudności związane z niskimi zarobkami rodziców i komunikacją powodują, że jest to szansa jedynie potencjalna – mówi dr hab. Piotr Nowak z Instytutu Socjologii UJ. – Dzieci ze wsi spędzają dużo czasu na dojazdach do szkoły, a prawie jedna trzecia pomaga rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa, przez co nie mają wiele czasu na zajęcia pozalekcyjne. Faktycznie: na razie tego rodzaju usługi obserwuje się jedynie we wsiach będących sypialniami miast.

W sieci

Pejzaż prowincji zmieniają też wielkie zakłady i fabryki, które wynoszą się z drogich miast. Nowoczesne hale stają często tam, gdzie gminy sprzyjają inwestorom i tworzą specjalne strefy ekonomiczne. Samorząd podejmuje decyzję o ulgach lub zniesieniu podatków od przedsiębiorców w drodze uchwały zwykle na czas określony – zazwyczaj jest to parę lat. Sondaż w internecie wskazuje, że na taki krok decyduje się wiele gmin. Analizy wśród przedsiębiorców pokazują jednak, że nie jest to podstawowe kryterium wyboru miejsca działalności: liczy się jakość współpracy z samorządem, dostęp do mediów i ciągów komunikacyjnych. Wzorce miejskie wnosi na wieś szerokopasmowy internet. UE dotowała przedsiębiorców w programie „Białe plamy”, który miał usunąć obszary bez dostępu do sieci. Prowincje zasilały też inne dotacje, w tym edukacyjne.

– W swoim doświadczeniu nie spotkałem się z przypadkiem, by takie dotacje i programy stymulowały powstawanie na wsi usług typowo miejskich w dłuższej perspektywie. Częstą sytuacją jest organizowanie np. kursów angielskiego w ramach PIS (Programu Inicjatyw Społecznych), jednak w 80 proc. przypadków po jego zakończeniu ludzie przestawali korzystać z tych usług – mówi dr hab. Piotr Nowak.

Bo są też wsie, w których nie ma dosłownie nic. I wcale nie muszą być to te „zabite dechami”: pustka dopadła wiele miejscowości zurbanizowanych, w których zamknięto ostatni bar czy sklep, a ludzie rzadko się do siebie odzywają. Jedni wyjechali, inni zamknęli się w swoich dworkach. Chyba jeszcze nie potrafimy opisać i nazwać głębokiej przyczyny tego zjawiska. W każdym razie to coś poważniejszego niż globalizacja, telewizja czy powiedzenie: „takie czasy”.

Jednak właścicielka studia urody Kbeauty z podwadowickiej Brzeźnicy (1280 mieszkańców, czterech dostawców internetu), z dala od aglomeracji, prosi, by w sprawie komentarza do tekstu dzwonić pojutrze. Wcześniej ma klientów od rana do wieczora.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2014