Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Myślę, że jednym z wyzwań synodu będzie znalezienie sposobów tworzenia kultury miłosierdzia w Kościele, miłosierdzie nie było bowiem naszą najmocniejszą stroną w ciągu ostatnich 30 lat” – mówił kard. Vincent Nichols, odnosząc się do synodu poświęconego rodzinie, który obradować będzie w Watykanie w dniach 5–19 października. Prymas Anglii i Walii mówił 23 września, że synod musi się zmierzyć z faktem, iż prywatne życie katolików nie zawsze jest zgodne z „idealistyczną wizją” rodziny. Dotyczy to zwłaszcza rozpadu małżeństw sakramentalnych i zawierania nowych związków. „Papież ciągle powtarza, że startujemy w niewłaściwym miejscu, jeśli zaczniemy od wyidealizowanej wizji małżeństwa” – przypomniał hierarcha. Arcybiskup Westminsteru zaznaczył jednocześnie, że Boże miłosierdzie zakłada drogę pojednania i pokuty po stronie człowieka.
Kard. Nichols tłumaczył, że Kościół postrzega nierozerwalność małżeństwa jako „fundamentalną podstawę” nauczania, ale powiedział także, iż nie może ignorować „kruchości ludzkiej rzeczywistości”. Na obu zbliżających się synodach (nadzwyczajnym – październikowym i zwyczajnym – przyszłorocznym) Kościół będzie próbował pogodzić swoją naukę o małżeństwie i Eucharystii jako sakramentach. „Te dwa aspekty wiary katolickiej mają głębokie korzenie i nie widzę możliwości manewru bez dość radykalnego przemyślenia jednej lub drugiej doktryny” – powiedział. „Jadę na synod zdecydowany słuchać, co ludzie mają do powiedzenia” – przyznał brytyjski hierarcha.
Kard. Nichols dostrzega możliwość zmiany nauczania już od czasu, gdy na lutowym konsystorzu kard. Kasper na prośbę papieża przedstawił propozycję złagodzenia dyscypliny wobec rozwodników żyjących w powtórnych związkach. „Postawienie niemalże znaku równości między byciem prawowiernym katolikiem i przystępowaniem do komunii nie jest wcale takie oczywiste” – mówił po konsystorzu kard. Nichols. Zauważył także, iż „nie można z góry zakładać, że jeśli czyjeś małżeństwo się rozsypało i partnerzy rozpoczęli nową relację, to automatycznie zmienia się ich stosunek do Kościoła”.
To kolejny hierarcha, po biskupach krajów niemieckojęzycznych, który dyskusji o ewentualnej zmianie praktyki nie utożsamia jednoznacznie z naruszeniem depozytu wiary, a więc niezmiennej prawdy głoszonej przez Kościół. Los komunii dla rozwodników zależy w tej chwili od tego, czy teologom uda się przekonać ojców synodalnych, że jest możliwe bardziej subtelne spojrzenie na małżeństwo i Eucharystię, które pozwoli zachować doktrynę i jednocześnie zrobi miejsce na Boże miłosierdzie.