Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bóg pod imieniem El Szadaj - Wszechmocny pojawił się 99-letniemu Abramowi. Nakazał mu zmienić imię na Abraham, "chodzić przed sobą" i być nieskazitelnym. Doskonałość, do której został wezwany on i jego potomkowie, wymaga dochowania przymierza. Jego znakiem jest i będzie obrzezanie. Ósmego dnia po urodzeniu każdy potomek męski musi zostać poddany tej operacji pod karą najsurowszą: wykluczenia ze wspólnoty. Pierwszy obrzezał się kamiennym nożem patriarcha narodu. Potem obrzezał wszystkich domowników, w tym 13-letniego syna Izmaela. Życie Abrahama nabrało wielkości. Nastał początek ludu Izraela.
Nakaz obrzezania w judaizmie jest historycznie pierwszy. Przetrwał wieki i włączony został do praw objawionych Mojżeszowi na Synaju. W czasie II wojny był przekleństwem - dlatego hekatombę przetrwało więcej kobiet niż mężczyzn. Szmalcownicy łatwo rozpoznawali uciekinierów z gett.
Kiedyś obrzezanie wykonywał ojciec rodu, teraz czyni to mohel. W trakcie uroczystości dziecko podaje do operacji ktoś, kogo można nazwać drugim ojcem (ojcem chrzestnym?). Dziecko otrzymuje wtedy imię. Podobnie jest z konwertytami. W noc przed obrzezaniem mężczyźni studiują Torę, strzegąc kruchą jeszcze duszę dziecka.
Nakaz obrzezania nie ma racjonalnego wyjaśnienia. Zdaniem aleksandryjskiego filozofa Filona istnieje po temu kilka powodów, m.in. higieniczne - szczególnie istotne w gorącym klimacie Orientu. Majmonides, zwany Rambamem, wiąże obrzezanie ze zmniejszeniem seksualnych namiętności. W ten sposób każdy Żyd skierowany zostaje na drogę samokontroli i doskonalenia. Inni powiadają, że wierni przymierzu wypisują na sobie literę jud, pierwszą z liter tajemniczego imienia Boga. Jest to rodzaj oznaczenia i potwierdzenia przynależności do narodu. W jednym z midraszy przywołany jest obraz Abrahama, który siedzi u bram Gehinom (piekła) i broni obrzezanych przed wpadnięciem do czeluści. Współcześni rabini powiadają, że przez obrzezanie konsekruje się gwałtowne i zwierzęce instynkty, które inne religie mają za nieczyste. Nie ma w judaizmie nakazu celibatu. Jest za to wezwanie, by we wszystkim zachować radość i panowanie nad sobą.
Bóg powtórnie ukazał się Abrahamowi, gdy siedział u wejścia do namiotu w dolinie Mamre. Pojawił się bez powodu, na trzeci dzień po obrzezaniu, gdy ból był wyjątkowo nieznośny. Przybył, by go pocieszyć i podtrzymać, oraz po to, by lepiej rozumiał, że choć stał się odtąd inny dla wielu ludów, to sam akt obrzezania uczynił go Mu bliższym. Abraham nie zaczął się modlić. Nie upadł na twarz. Święty, oby był błogosławiony, pojawił się tylko po to, by uhonorować tego, kto wziął na siebie przymierze. "Ja zaś w sprawiedliwości ujrzę Twoje oblicze, powstając ze snu, nasycę się Twoim widokiem", mówił psalmista, wspominając dęby Mamre (Ps 17, 15). Temu objawieniu nie towarzyszą żadne słowa. Jest jak nagroda za posłuszeństwo. Podobnie stanie się z Jakubem (Ks. Rodzaju 32, 2). Idąc z rodziną na spotkanie Ezawa, napotkał, jakby mimochodem, aniołów i wiedział, że znalazł u Boga życzliwość.
Abraham wstał, przywitał się z gośćmi i zgodnie z nakazem gościnności obmył ich stopy i przygotował posiłek. Jego gorliwość jest uderzająca. Tym bardziej zrozumiały jest nakaz sformułowany przez mędrców: "Czyn gościnności jest większy niż przywitanie Obecności Bożej". Gościnność dotyczy tego świata, kontakt z Obecnością Boską ma charakter mistyczny. Taka opinia wskazuje na to, że dzieło praktyczne ma pierwszeństwo przed abstrakcyjnymi, duchowymi radościami.
Scena przywitania aniołów stoi w kontraście z obrazem z Sodomy. Grzechem pierwszym była tam niegościnność i złe namiętności. Tłum mieszkańców otoczył dom Lota, żądając wydania aniołów, "abyśmy mogli z nimi poswawolić" (uważa się, że to określenie homoseksualizmu). Za swoje grzechy mieszkańcy Sodomy nie mają udziału w Świecie Przyszłym.
Objawienie w Mamre niczemu nie służy, nie jest środkiem do celu, ale uobecnieniem Boga jako znaku łaski i szacunku. Tak jak spotkanie z przyjaciółmi nie musi służyć praktycznym celom. To cel sam w sobie, bo dobrze jest - śpiewał psalmista - siedzieć razem w radości.