Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed czterema laty dziewczynce odmówiono legalnej aborcji, mimo że jej ciąża była wynikiem przestępstwa. Zanim decyzja o aborcji została podjęta, w sprawę zaangażowali się zarówno obrońcy nienarodzonych, jak i Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Dziewczynka trafiła na pewien czas do placówki opiekuńczej – odizolowana od rodziców, którzy zdaniem obrońców życia mieli nakłaniać ją do aborcji. 30 października Trybunał orzekł jednogłośnie, że Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, dotyczące zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego.
W tej sprawie przegrali wszyscy, nie tylko państwo polskie. Przegrało przede wszystkim dziecko, którego już nie ma. Przegrała „Agata”, gdyż stała się zakładnikiem wojny ideologicznej i do traumy związanej z wczesną ciążą i aborcją doszła trauma związana z publicznym sponiewieraniem. Przegrał Kościół, gdyż nie potrafił otoczyć ofiary i jej dziecka dyskretną i rzeczywiście pomocną opieką. Ale przegrały też obie walczące grupy: radykalnych przeciwników i radykalnych zwolenników aborcji. Działacze, którzy z taką energią uczynili z dramatu „Agaty” pole ideologicznej bitwy, także są współodpowiedzialni za to, co się stało. Niestety, po reakcjach na wyrok Trybunału już widać, że obie grupy nie dopuszczają do świadomości faktu swojej winy. Sprawa „Agaty” niczego ich nie nauczyła.