W obronie studentów

„TP” 25 / 2018

26.06.2018

Czyta się kilka minut

Ze smutkiem przeczytałam komentarz red. Pawła Bravo pt. „Reforma w świecie fikcji”, dotyczący protestu studentów przeciw projektowi ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, zwanej Ustawą 2.0. Autor sugeruje, że studenci walczą nie tyle o przegraną, co o niesłuszną sprawę. Nie rozumieją logiki reformy ani konieczności zmian. Między wierszami można też wyczytać aluzję, że być może studenci dali się uwieść tym środowiskom akademickim, które z tak szeroko konsultowanej ustawy wciąż są niezadowolone i nie chcą uznać, że są głosem mniejszościowym. Jest to diagnoza krzywdząca dla protestujących, ale nieodosobniona wśród publicystów, zwłaszcza (choć nie tylko) mediów liberalnych. W zasadzie powinni z entuzjazmem odnotować polityczne przebudzenie żaków, podobnie jak reagowali na udział młodych w manifestacjach w obronie niezawisłości polskiego sądownictwa. Jednak dominujący odbiór protestu studentów jest ambiwalentny. Prezentowani są jako niedojrzali idealiści zmanipulowani przez bojącą się reformy kadrę, a w najlepszym przypadku jako ludzie niepotrafiący czytać ustaw ze zrozumieniem.

Odpowiedzialność za ten wizerunek ponoszą pospołu pracownicy naukowi uczelni wyższych i instytutów badawczych oraz dziennikarze. Ci pierwsi w większości nie potrafią formułować jasno swojej wizji wiedzy i uniwersytetu. Wypowiadając się publicznie, zwykle przyjmują pozycję defensywną. Całą energię wkładają w tłumaczenie się z tego, że wcale nie są darmozjadami ani konserwatywnymi kontrrewolucjonistami – i nie starcza im czasu antenowego na przedstawienie konstruktywnej idei uniwersytetu. Ci, którzy próbują to uczynić, zazwyczaj używają do tego górnolotnych słów, które w debacie publicznej są łatwo zbywane jako nieżyciowe i pięknoduchowskie. Inni usiłują wywołać współczucie społeczeństwa, przekonując, że chętnie „robiliby Harvard”, ale zarabiają na uczelni tyle, co kasjerka w Lidlu. Choć mają skądinąd sporo racji, branie opinii publicznej na litość jest dziś skazane na porażkę. Nawet dziennikarze, którym kwestia humanizacji pracy jest bliska i którzy chcą być rzecznikami ochroniarzy, pielęgniarek i kasjerek, nie palą się do obrony kadry uniwersyteckiej.

Od dziennikarzy i publicystów należałoby oczekiwać tego, co w fenomenologii społecznej określa się zorientowaniem na przekładalność perspektyw. Chodzi o wysiłek zrozumienia racji protestujących w kontekście ich faktycznego i aktualnego doświadczenia uniwersytetu. To, że kiedyś się studiowało, nie oznacza, że zna się od podszewki problemy i nastroje na uczelniach tu i teraz. Nie zawsze mniejszość nie ma racji. Nie zawsze mniejszość jest nieliczna, nawet jeśli mobilizuje się do działania na ostatni moment. Konsultacje społeczne nie zawsze są gwarancją prawa lepszej jakości, zwłaszcza jeśli mają pełnić głównie funkcję wizerunkową i pozorują równość uczestniczących w nich stron. Warto też postawić pytanie, czy kilka wartościowych rozwiązań ma unieważniać zastrzeżenia do ogólnej linii Ustawy 2.0. Dlaczego mimo dość powszechnej krytyki neoliberalizmu, neoliberalny ma być właśnie uniwersytet? Czy inna logika jego modernizacji nie jest możliwa? Studenci, doktoranci i pracownicy naukowi muszą odrobić niełatwą lekcję z komunikacji społecznej. Jednakże należałoby sobie życzyć, aby także dziennikarze przyjęli bardziej otwartą postawę wobec argumentów protestujących.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2018