W Maisons-Laffitte

Spełnia się marzenie twórców paryskiej „Kultury”, aby ich dom stał się miejscem otwartym, dostępnym zwłaszcza dla młodych ludzi.

22.10.2012

Czyta się kilka minut

Na jednym ze zdjęć, wyjętym niedawno z pudeł z fotografiami w podparyskim archiwum Instytutu Literackiego, jego twórca i redaktor „Kultury” Jerzy Giedroyc podlewa ogród. Byłaby to ilustracja zwykła, gdyby nie kołaczące się pytanie: gdzie ów człowiek, wyjątkowo na tej fotografii uśmiechnięty, znalazł czas na ogródek? Jakim cudem?

Ogrom – i nie jest to słowo rzucone ku łatwości opisu – ogrom pracy Giedroycia ilustrują liczby. Sam skomponował i zredagował 637 numerów miesięcznika „Kultura”, podobnież wydał za życia ponad 130 numerów „Zeszytów Historycznych” i setki książek, w tym najważniejszych dla literatury polskiej. Pomagało mu zaledwie kilka osób, a całe to przedsięwzięcie wymagało też napisania tysięcy listów (na razie niewielka ich część została wydana); Giedroyc był pod tym względem rekordzistą, nie tylko w polskiej skali.

Archiwum w Maisons-Laffitte to więcej niż dowód misji i pasji twórcy. To też nietypowa ilustracja do historii Polski. Widok pozbawiony słodyczy czy sentymentalizmu, wręcz brutalny ogląd dziejów – powojennych i wcześniejszych. W opinii Giedroycia historia Polski aż nadto długo podawana była z dużą dowolnością, by nie rzec: zakłamaniem. Stąd w 637 miesiącach zarejestrowanych w „Kulturze” widać wysiłek, by powojenną politykę globalną i polską (krajową i emigracyjną) relacjonować w sposób zimny i, jak na polską miarę, skrajnie obiektywny. Dowodem choćby dzisiejsze odwołania do koncepcji Giedroycia, od lewa do prawa. Prócz „Kultury” nie mamy podobnego świadectwa. To rzecz jasna opinia generalna, bo o detale można się spierać. A korespondencja Giedroycia z autorami jest tu fascynującym uzupełnieniem.

Prócz kwestii politycznych czy opinii historycznych, które siłą rzeczy starzeją się i są pasjonujące dla uczonych bądź zapaleńców, archiwum Instytutu Literackiego jest po prostu „muzeum literatury”. Określenia „muzeum” wobec Instytutu Giedroyc nie znosił i do końca życia bał się, że jego dom w istocie się w muzeum zamieni. Na pocieszenie można powiedzieć, że to jedno z najlepszych polskich muzeów. Jego klasa wzięła się z doktryny Giedroycia, który wydawał książki każdemu pisarzowi, u którego znajdował talent. Jego własne upodobania – był żarliwym wielbicielem Żeromskiego – nie miały tu znaczenia. Stąd tak bosko skompletowana plejada: od gigantów, Miłosza czy Gombrowicza, przez Haupta, Mackiewicza, Bobkowskiego, Lipskiego, po wielu, o których mało kto po wydaniu ich książek słyszał. Zbiór korespondencji z tymi ludźmi jest znacznie bardziej żywy, niż można by sądzić po suchych, czasem przykrych Giedroyciowych opiniach czy po jego surowej minie na wielu fotografiach.

Niedawno minęło 12 lat od śmierci Jerzego Giedroycia, od 33 lat nie żyje Zygmunt Hertz, 19 minęło od zgonu Józefa Czapskiego, Zofia Hertz nie żyje od dziewięciu lat, a Henryk Giedroyc – ostatni członek tego niezwykłego zespołu – od dwóch. Ich wspólne marzenie, by ich dom, dom „Kultury”, był miejscem otwartym, dostępnym dla każdego, zwłaszcza dla młodych ludzi, się spełnia. Legendarny pawilon w ogrodzie, gdzie mieszkali (w nader skromnych warunkach) różni goście, m.in. Stempowski, Herling-Grudziński, Kisielewski, Osadczuk, Hłasko, Polański, został właśnie zamieniony w nowoczesne archiwum i bibliotekę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2012