Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak głębokiego załamania nie mieliśmy od początków wolnego rynku. Na pocieszenie pozostaje tylko fakt, że nadchodząca burza okaże się najpewniej znacznie lżejsza w porównaniu z huraganami pustoszącymi inne kraje. Według Komisji Europejskiej gospodarka Unii skurczy się w tym roku o 7,4 proc. W Wielkiej Brytanii – aż o 20 proc. Niemcy wyhamują o 6,5 proc.
Pod koniec minionej dekady rząd Donalda Tuska chwalił się danymi o polskiej gospodarce, która nie osunęła się, jak inne, w recesję wywołaną kryzysem finansowym. Relatywnie niskie koszty pracy i duży udział przemysłu w PKB – coś, co w tłustych latach uważa się raczej za symptomy gospodarczego niedorozwoju – w obliczu kryzysu okazały się, paradoksalnie, naszym atutem.
Dekadę później może być identycznie: epidemia najmocniej bije w sektor usług, który w Polsce daje zatrudnienie około 60 proc. czynnych zawodowo mieszkańców (średnia dla UE sięga 75 proc.). Hamuje też przemysł, ale tu spustoszenia będą mniejsze dzięki kosztom pracy, które są nadal niższe niż w Europie Zachodniej i dla tamtejszych kontrahentów polskie fabryki znów mogą być atrakcyjną alternatywą, zwłaszcza w obliczu możliwych problemów z zamówieniami w Chinach. ©℗
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>