Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na finiszu kampanii samorządowej Ziobro poprosił Trybunał Konstytucyjny o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą zapisów traktatu o Unii. Opozycja przedstawiła to jako początek polexitu i w PiS zapanowała nerwowość. Wniosek Ziobry uznano za sypanie piachu w tryby wyborczej maszyny premiera – panowie konkurują. Gdy okazało się więc, że MSZ wysłało do TK krytyczną opinię o wniosku, mogło to wyglądać na ripostę premiera (Czaputowicz to jego dobry znajomy). Tymczasem szef MSZ po prostu wysłał do TK to, co dali mu podwładni. Jest typem urzędnika, który nie czuje politycznych wiatrów. Nieraz po jego słowach liderzy PiS zgrzytali zębami. Zapowiadał wspieranie Niemiec w sporze z Trumpem i stosowanie się do unijnych wyroków ws. ustaw sądowych. Jakie znaczenie ma więc opinia Czaputowicza? Żadne. W finale szef MSZ podkulił ogon i poparł wniosek Ziobry, zaprzeczając sobie. ©
Autor jest dziennikarzem Onet.pl
Czytaj także: Andrzej Stankiewicz: Sezon polowań na Ziobrę