Uczony i żołnierz

20 maja zmarł w Canberze w wieku 89 lat Jerzy Benedykt Zubrzycki, znany polski socjolog.

09.06.2009

Czyta się kilka minut

Zanim znalazł się w słynnej London School of Economics, gdzie wykładali m.in. Karl Popper i Friedrich Hayek, a uczyli się zarówno John i Robert Kennedy, jak i David Rockefeller, zanim napisał doktorat u samego Floriana Znanieckiego - była wojna. Podczas kampanii wrześniowej Zubrzycki, świeżo upieczony absolwent Oficerskiej Szkoły Kawalerii w Grudziądzu i działacz "Odrodzenia", ruchu katolickiego inspirowanego myślą Jacques’a Maritaine’a, dostał się do niewoli niemieckiej. W ucieczce pomogła mu wtedy rodzina żydowskich sklepikarzy, która sama być może nie przetrwała Zagłady. Wkrótce potem wędrował już przez Tatry jako kurier Związku Walki Zbrojnej do wolnej jeszcze Francji, by złożyć raport o terrorze panującym w okupowanej Polsce. Gdy Francja upadła, znalazł się w Londynie - najpierw w Polskiej Brygadzie Spadochronowej, a potem w Szwadronie do Zadań Specjalnych stanowiącym część brytyjskiej Special Operations Executive. Był jednym z "cichociemnych" - nigdy nie zrzucono go do okupowanej Polski, ale koordynował akcje. W 1944 r. współorganizował loty zaopatrzeniowe nad powstańczą Warszawę.

Wkrótce stało się jasne, że do powojennej, komunistycznej Polski nie będzie mógł wrócić. Decydując się na emigrację, wybrał socjologię. Pisał o polskich emigrantach w Wielkiej Brytanii, o dynamice populacyjnej i strukturze społeczeństwa polskiego... W 1955 r. znalazł się wraz z żoną w Australii. Miał podjąć pracę w Australijskim Uniwersytecie Narodowym w Canberze. A wkrótce potem doradzać kolejnym australijskim rządom. Wypracowywał dla nich - nowatorską w latach 70. - koncepcję wielokulturowości, która, opierając się na równości szans, społecznej integracji, ale jednocześnie na poszanowaniu dla różnic, miała być czymś diametralnie różnym od asymilacji. Ciekawe, w jakim stopniu w tych badaniach pomocne mu były wspomnienia z Polski, którą zdążył jeszcze zapamiętać jako wieloetniczną mozaikę - równie ciekawą, co trudną.

Korzystałam ze wspomnienia prof. Jana Pakulskiego z Uniwersytetu Tasmanii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2009