Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ten tytuł to najwyższe stanowisko, jakie w życiu zajmował, nieważne jak długo i jak dawno temu. Tytuł nie tylko przyrasta do człowieka raz na zawsze, ale również zaokrągla się w górę. Nie słyszałam, żeby ktoś do kogoś mówił: panie wiceprezesie, panie wiceministrze albo panie zastępco rektora. Rozmówcę o oczko się awansuje.
Są kraje, w których tytułomania jest mało widoczna, w innych - np. w naszym - rozkwita bujnie. Jest to dość śmieszne, ale ma i pewien plus. Rozwija mianowicie zmysł krytycyzmu. Patrzy się na rozmowę w telewizji i myśli: Jezus Maria - i ktoś taki mógł być wicepremierem?...
Prezentologia
Zdaje się, że na naszych oczach wyrasta nowa gałąź nauki. Z grubsza można ją nazwać prezentologią; naukowcy wymyślą na pewno nazwę cieńszą i bardziej wyrafinowaną.
Dziś już nie wystarcza wejść do sklepu i kupić coś, żeby komuś sprawić przyjemność. Teraz trzeba się najpierw dowiedzieć, co w tym roku jest hitem albo już przebrzmiało i dyskredytuje dawcę. Następnie należy wysłuchać choćby kilku pogadanek psychologów, którzy długo i zawile, w porach największej oglądalności, tłumaczą nam, jak dopasować prezent do jego odbiorcy. Trzeba uruchomić wyobraźnię i zmierzyć się z tragedią, jaką może być prezent nietrafiony. Trzeba ułatwić wymianę i dostarczyć spis aukcji, na których sprzedaje się "nietrafieńce". Warto również zadbać o swój własny wizerunek jako prezentodawcy - zaimponować biorcy oryginalnością swego pomysłu, przygwoździć go ceną, oszołomić metką firmy.
A w końcu i tak się okaże, że to jest made in China.
Szósty stycznia 2009
Godzina dziewiąta wieczorem. Za oknem mróz i święto Trzech Króli, o które właśnie trwa walka, czy ma być wolne od pracy.
Walka trwa również w Gazie. Tak dramatyczna, że dalsza eskalacja grozi katastrofą.
Walka trwa także o gaz. Właśnie zakręcono kurki i cała grupa państw Unii ma odcięty dopływ. Zaskoczenie i wstrząs.
To wszystko powinno znaleźć rozwiązanie w ciągu paru najbliższych dni, jeszcze zanim ten tekst zostanie wydrukowany. Czuję, jakby czas jakoś nieprawdopodobnie przyspieszył i jakby pogłębił się chaos. Nie wiem, dlaczego przypomniał mi się stary dowcip o człowieku, który pełzał na czworakach wokół ulicznej latarni i macał ręką.
- Czego pan szuka? - spytał go przechodzień.
- Portmonetki z pieniędzmi.
- A tu ją pan zgubił?
- Nie. W tamtej małej uliczce za rogiem.
- To dlaczego pan szuka tutaj?
- Bo tu jest jaśniej.