Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obok anonimowych tułaczy, których ogólnikową charakterystykę przedstawia autor listu do Hebrajczyków, na kartach Starego Testamentu pojawiają się czasem tajemniczy nieznajomi wymienieni po imieniu - Melchizedek, Hiob, królowa Saba. Niezapowiadani przez wcześniejszy ciąg zdarzeń zjawiają się nagle, by dotknąć najczulszych stron naszej duszy. Komentatorzy mogą zachwycać się potem życiową mądrością trapionego cierpieniem "męża sprawiedliwego" (Hi 1, 1) z ziemi Us albo też podziwiać intelektualne fascynacje królowej Saby przejętej mądrością Salomona. Oni zaś wyłaniają się z obłoku niewiedzy, niczym Trzej Mędrcy w betlejemskim pejzażu, by po spełnieniu swej misji zniknąć, zostawiając za sobą jedynie smugę mądrości i refleksji.
Jakże wielu bywa anonimowych nauczycieli mądrości i świadków wiary, którzy przychodzą z daleka i najdalsi są od koncentrowania uwagi na sobie. Wypełniają swe zadanie, szamocą się z Hiobową dawką bólu, ukazują wybrane przez nich wartości, a potem znikają dyskretnie i definitywnie. My zaś, rekonstruując ślady ich obecności, stajemy zaskoczeni i patrzymy z zadumą na szlak ich wędrówki, którego czas nie zdołał wcześniej zatrzeć.
Jak to dobrze, że w świecie jest tyle nienazwanego jeszcze dobra, nierozreklamowanej wielkości, anonimowej świętości. Życie może nas przez to zawsze zaskakiwać doświadczeniem spotkań, które wychodzą poza dziedzinę naszych oczekiwań. W tym zadziwieniu światem duchowego piękna ci, których uważano za życiowych tułaczy, pojawiają się nieoczekiwanie w roli drogowskazów. A może my sami uważamy się za życiowych tułaczy, gdy Chrystus powierza nam funkcję życiowych drogowskazów?