Trzykrotnie większy Skarbiec

ANDRZEJ BETLEJ, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu: To opowieść nie tylko o historii Skarbca Koronnego, ale też całej Rzeczypospolitej – nowoczesna ekspozycja najstarszych zabytków, a także dzieł, które dotąd nie były wystarczająco wyeksponowane.

27.06.2022

Czyta się kilka minut

 /
/

GRZEGORZ NUREK: Gratuluję dwóch ostatnich wystaw; rzeźby Bronisława Chromego znakomicie prezentują się w ogrodach wawelskich, ­a przy pastelu Wyczółkowskiego „Góralka/Wiejska dziewczyna w żółtej chuście” można spędzić godziny.

ANDRZEJ BETLEJ: Wystawa rzeźb Bronisława Chromego jest drugą z cyklu wawelskich wystaw plenerowych. Pierwszą była wystawa prac Józefa Wilkonia, zatytułowana „Zwierzyniec Królewski. Wilkoń na Wawelu”. Teraz dzięki wystawie „Smoczy ogród. Bronisław Chromy na Wawelu” mamy więc niejako Zwierzyniec Królewski 2.0, bardzo krakowską wystawę. Zależało nam na tym, aby dzieła wyjątkowego i wybitnego artysty trafiły na Wzgórze Wawelskie – właśnie do Ogrodów Królewskich, których stanowią doskonałe uzupełnienie. To wspaniałe, że możemy w nich oglądać prace twórcy pomnika Smoka Wawelskiego, ikony Krakowa.

Jeżeli zaś chodzi o wystawę prac Wyczółkowskiego, to nie jest ona wielka, prezentujemy zaledwie kilkanaście pasteli. A co ciekawe, tytułowa „góralka” nie jest prawdziwą góralką, lecz krakowianką, a właściwie bronowiczanką. 30 czerwca obok tego pastelu zawiśnie jeszcze jedno dzieło malarza. Otóż Leon Wyczółkowski namalował tę samą dziewczynę w tym samym stroju, tylko w innej pozie. Jest to także pastel, zatytułowany „Krakowianka”, który znajduje się w zbiorach Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Postanowiliśmy ten pastel wypożyczyć, aby towarzyszył prezentacji naszego obrazu, odzyskanego po ponad 75 latach. Z dyrekcją włocławskiego muzeum umówiliśmy się, że w ramach rewanżu w przyszłym roku ta nasza niewielka ekspozycja trafi właśnie do Włocławka. A wystawę „Wyczółkowski odnaleziony” można jeszcze oglądać na Wawelu do 18 sierpnia. Zapraszamy.

Spotykamy się na kilka dni przed otwarciem Nowego Skarbca Koronnego. To najważniejsza w tym roku ekspozycja na Wawelu. Jest Pan zadowolony z efektu końcowego tych wielomiesięcznych starań?

Prace nad otwarciem Nowego Skarbca Koronnego trwały jedenaście miesięcy. To uświadamia ogrom wysiłku, który wszyscy włożyli, aby „festiwal otwarcia” 30 czerwca stał się faktem. Tak, ekspozycja Skarbca jest zgodna z projektami oraz wizualizacjami i spełnia moje oczekiwania. Mamy do czynienia z przestrzenią dotychczas publiczności nieznaną, w której nigdy wcześniej nie organizowano wystaw. W tych pomieszczeniach znajdowały się magazyny Archiwum Narodowego.

Będzie to ekspozycja całkowicie odmienna od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni na Wzgórzu Wawelskim. To będzie nowoczesna prezentacja najstarszych pomnikowych zabytków, w tym np. Szczerbca, ale także dzieł, które dotychczas nie były wystarczająco wyeksponowane, jak również pamiątek historycznych nigdy wcześniej niepokazywanych publicznie.

Poza tym nie będzie to wyłącznie prezentacja obiektów – pięknie podświetlonych, wydobywanych z cienia i ukazanych za pomocą najnowocześniejszych rozwiązań sztuki ekspozycyjnej… Ta wystawa ma swoją opowieść – opowieść nie tylko o historii i funkcji Skarbca Koronnego, ale też o dziejach Rzeczypospolitej. W Skarbcu znajdą się więc nie tylko obiekty rzemiosła artystycznego, np. wyroby złotnicze, ale też tkaniny, różne trofea, militaria, dzieła malarstwa. Rzeczywiście będzie to wystawa kompletna. Co więcej, znajdą się na niej przestrzenie edukacyjne, pojawią się specjalnie zaprojektowane infografiki, udogodnienia dla osób z niepełnosprawnością wzroku oraz dla osób z niepełnosprawnością ruchu.

Początkiem kreacji nowego Skarbca była wymiana gablot w tzw. Sali Kazimierzowskiej w 2019 r., ale to właśnie nowe sale uświadomią nam skalę zmian. ­Teraz Skarbiec pod względem powierzchni wystawienniczej będzie trzykrotnie większy, znalazły się tam zresztą specjalnie zaprojektowane ekspozytory, niektóre o powierzchni sporego mieszkania! Mam nadzieję, że Skarbiec sprawi radość i zyska uznanie wśród odwiedzających go gości.

Czy jakiś skarb Pana szczególnie zachwycił? Wiele z nich od lat nie było eksponowanych, wiele przeszło konserwację, na Wawel trafiły też nowe.

Na dzieła sztuki złotniczej wydaliśmy w ostatnich dwóch latach ponad pięć milionów złotych. Do Skarbca trafią nasze nowe nabytki. Pojawiły się także wyjątkowe depozyty. Dzięki uprzejmości włodarzy katedry krakowskiej możemy zaprezentować berło królewskie z początku XVII stulecia. Będą pokazywane obiekty, które nie były eksponowane w Skarbcu od dawna, od lat 80. XX w. Po długim okresie konserwacji udało się przywrócić do stanu użyteczności i świetności najstarsze chorągwie. Dobiega końca proces odczyszczania płaszcza królewskiego Jana III Sobieskiego. Motyw języka ognia pojawiający się na tym płaszczu będzie zresztą towarzyszył oprawie graficznej Skarbca. Po raz pierwszy będzie można oglądnąć to wyjątkowe dzieło dokładnie. A płaszcz będzie można obejść dookoła, by móc przyjrzeć się mu szczegółowo.

Jak będzie wyglądał „festiwal otwarcia”? Bo składa się na niego nie tylko Skarbiec, ale i nowe odsłony Prywatnych Apartamentów i Reprezentacyjnych Komnat Królewskich oraz wystawa Arcydzieł z kolekcji Lanckorońskich.

30 czerwca wieczorem nastąpi uroczyste otwarcie Skarbca. Uroczystości na dziedzińcu będzie towarzyszyć widowisko multimedialne. Potem będzie można zobaczyć na nowo zaaranżowany gabinet włoski z obrazami z kolekcji Lanckorońskich – kompletnie inne, pełne atmosfery i klimatu wnętrze, ozdobione arcydziełami malarstwa renesansowego. W Zamku będzie 30 proc. obiektów więcej niż przed rokiem 2020, a dosłownie parę dni temu powiesiliśmy kolejny ważny nabytek w naszej kolekcji – pejzaż Jana van Goyena. W sali obok pokażemy natomiast arcydzieła z kolekcji Lanckorońskich, które znajdują się obecnie w najważniejszych kolekcjach zagranicznych.

30 czerwca rano powiesimy dzieło sprowadzone z londyńskiej National Gallery – obraz Paola Uccella „Święty Jerzy i smok”, namalowany na płótnie, co w przypadku tego legendarnego artysty jest wielką rzadkością. A obok niego „Portret kobiety” pędzla naśladowcy Bartholomäusa Bruyna starszego, wypożyczony z Ackland Art Museum w Chapel Hill, jak również „Towarzystwo w parku” Barenda Graata, obraz sprowadzony na tę wyjątkową wystawę z Rijksmuseum w Amsterdamie.

Widział Pan już w Warszawie albo jeszcze w Nowym Jorku „Jeźdźca polskiego” Rembrandta?

Widziałem w Łazienkach Królewskich w Warszawie, a wcześniej w Stanach Zjednoczonych. Bardzo się cieszę, że ten obraz będzie można obejrzeć na Wawelu, i to z dwóch powodów. Pokażemy go całkiem inaczej, niż jest prezentowany we Frick Collection i Łazienkach Królewskich. W Warszawie jest eksponowany w swoim historycznym kontekście. Natomiast na Wawelu przygotujemy specjalną scenografię.

Po drugie, ten obraz ma pewien związek z Zamkiem Królewskim na Wawelu. Sprzedaż obrazu była mocno dyskutowana w tamtym czasie, a wiele osób było jej przeciwnych. Należy jednak pamiętać, że rodzina Tarnowskich z Dzikowa, sprzedając obraz w 1911 r., uzyskane z transakcji pieniądze przeznaczyła na wykup ziemi od Austriaków, a część funduszy trafiła także na Wawel. Otóż Tarnowscy byli benefaktorami odbudowy Zamku Królewskiego na Wawelu, co upamiętniają „ich” cegiełki na murze przy Bramie Herbowej. Pokaz „Jeźdźca polskiego” w Polsce jest dużym wydarzeniem, spełnieniem marzeń wielu pokoleń muzealników.

Chcę zapytać o plany na ten rok i początek kolejnego. Ostatnio wspominał Pan o planowanej wystawie rysunków Jacka Malczewskiego.

Nadal mamy ją w planie, a czy ją zrealizujemy, zależy od naszych możliwości organizacyjnych. Wystawa „Jeźdźca polskiego” skończy się w październiku i być może jesienią pokażemy rysunki Malczewskiego. Mamy zresztą także inne wyzwania. Pracujemy nad ponownym udostępnieniem „Sztuki Wschodu” i namiotów – orientaliów z pewnymi zmianami scenograficznymi ekspozycji. Musimy mieć też czas, aby przygotować się do wystawy prac Jakuba Mertensa i malarstwa flamandzkiego. Chcemy, aby osią ekspozycji było wyjątkowe dzieło, jakim jest obraz „Zwiastowanie” z kościoła Mariackiego. Myślę, że pokusimy się o rekonstrukcję całego ołtarza. Ale ta wystawa będzie miała miejsce raczej już z początkiem 2023 r. ©

DR HAB. ANDRZEJ BETLEJ, profesor UJ, jest historykiem sztuki. W latach 2012-16 dyrektor Instytutu Historii Sztuki UJ, a w latach 2016-19 dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie; za jego kadencji został m.in. ukończony remont konserwatorski i otwarta nowa ekspozycja Muzeum Czartoryskich. Od stycznia 2020 r. dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, od listopada 2020 r. wiceprzewodniczący Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, doktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historii Sztuki UJ. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się przede wszystkim na sztuce nowożytnej, a zwłaszcza na architekturze i rzeźbie na ziemiach… więcej
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2022