Trzy drogi

Na festiwalu Łódź Czterech Kultur zetknęliśmy się ze sztuką błądzącą po zakamarkach duszy, uważnie opisującą rzeczywistość, wreszcie - sztuką, która wierzy, że potrafi zmienić świat.

28.09.2010

Czyta się kilka minut

Zacząć trzeba od wystawy "Ludzie Czechowa" prof. Jacka Waltosia, której premiera miała niedawno miejsce w kra­kowskiej Galerii Scenografii. Jej kwintesencją wydaje się praca tytułowa: pozornie harmonijna i delikatna (kredka na papierze), zrealizowana w "ludzkiej" skali (168 x 100 cm). Bardzo szybko zauważamy jednak, że uścisk, którym splecione są trzy postacie (ta trzecia, o niewiadomej płci, jest tylko zasugerowana), wyraża najróżniejsze, sprzeczne, ale przenikające się emocje. Fascynację i obcość. Siłę i niezdecydowanie. Ufność i ryzyko... Wszystko to zaś w aurze ulotności, przemijalności (figury wycięte są częściowo z płaszczyzny tła, co nie jest chyba wyłącznie zabiegiem służącym teatralizacji konkretnej sceny).

Plątaninę emocji, wyborów i konieczności, znajdujemy we wszystkich dramatach Czechowa od "Czajki" po "Wiśniowy Sad". Uczucia nie tylko bywają niejednoznaczne. Podlegają także zmianom. Waltoś potrafi zatrzymać je - jak w pojedynczych klatkach filmu. Jak sam pisze: "oglądałem wiele spektakli, wracałem do tekstów i zadawałem sobie pytanie: jak te wszystkie postacie i każda z osobna wyglądają - dla nas, dla siebie; jak się sobie przedstawiają, jak siebie widzą? Moje rysowanie czy modelowane usiłowania są zaledwie »po drodze«, zawieszone i napomykane. Nie tworzą kompletnego widowiska, projektu inscenizacji. Powstawały rzutami, od czasu do czasu. W ciszy".

Właśnie. Cykl Waltosia to nie tylko praca nad "figurami dramatu". To propozycja wglądu we własne wnętrze. By znów posłużyć się cytatem, tym razem z Tadeusza Nyczka: "Może doktor Czechow podsunął nam skrywaną myśl, że tak naprawdę od lat kochamy się w całkiem kimś innym? Że osoba, którą los nam przeznaczył, wcale nie jest tą wymarzoną? Albo odwróciliśmy się od kogoś, kto wyznał nam miłość, a my wzruszyliśmy tylko ramionami?".

Gabloty edukacyjne

Dobrym wyborem było pokazanie w Łodzi fotografii Andrzeja Tobisa, 40-letniego artysty z Katowic, stanowiących część cyklu "A-Z (Gabloty edukacyjne)". Punktem wyjścia dla tego niekończącego się, z założenia utopijnego projektu jest ilustrowany słownik polsko-niemiecki, wydany w Lipsku w latach 50. - opisujący rzeczywistość NRD i PRL-u zgodnie ze wszystkimi uprzedzeniami, fantasmagoriami, propagandowymi uproszczeniami i przekłamaniami tamtych czasów.

Współczesny artysta tworzy niejako "wydanie drugie poprawione", szukając ilustracji do haseł słownika w przestrzeni współczesnej, zmieniającej się Polski (głównie na Górnym Śląsku). Oto różowa "Pikowana kołdra" (die Steppdecke), nierealna w niemal pustej przestrzeni jakiegoś magazynu czy hali targowej. "Cmentarz" (der Friedhof), zza którego wyłaniają się billboardy Cinema City. Polny "Krzyż" (Kreuz), na którym ktoś zawiesił puszki po piwie. Czasem pojawiają się postaci: ktoś niesie wędkę, ktoś inny trzyma młotek albo po prostu siedzi na ławce.

Andrzeja Tobisa charakteryzuje znakomity zmysł obserwacji, z chaosu przestrzeni wyłuskuje elementy zaskakujące, dziwaczne, a przy tym mocno wpisane w naszą codzienność. Społeczność, którą przedstawia, mogłaby się wydawać ułomna, brzydka, byle jaka - zawstydzająca. A jednak fotograf potrafi spojrzeć na ten świat czule, z nieskrywaną sympatią dla kryjącego się w nim ciepłego, swojskiego humoru. Gdy nasz krajobraz już się przekształci, zmodernizuje, czegoś mu zabraknie...

Imigranci

Wreszcie "Wrogościnność. Podejmowanie obcych" - wystawa, która stanowi kontynuację ubiegłorocznego projektu "Anabasis. Rytuały powrotu do domu", zrealizowanego przez Adama Budaka. Jej tytuł odnosi się do pojęcia stworzonego przez Jacques’a Derridę, mającego oddawać ambiwalencję wrogości i gościnności, z których każda może zawierać element drugiej. Tegoroczna prezentacja próbuje zanalizować sytuację współczesnego imigranta w świecie Zachodu.

Niekiedy balansuje między sztuką wideo a reportażem: jak w przypadku filmu, uzupełnionego o rzeźbę-instalację, który Agnieszka Kalinowska zrealizowała przed rokiem w Austrii. Imigranci z Afganistanu opowiadają w nim o swojej alienacji, nieufności, a czasem wrogości, z którą spotykają się na co dzień. Autorka ustawiła swoich bohaterów za ogrodzeniem. Możemy dostrzec tylko ich ręce i fragmenty twarzy.

Kiedy indziej operuje futurologiczną publicystyką: Grupa Société Réaliste wymyśliła projekt internetowej loterii wizowej dla tych, którzy chcieliby zamieszkać na terenie Unii Europejskiej. Przecież podobna gra o "zieloną kartę" już istnieje w USA.

Czasem wystawa wyraża postulat działania w przestrzeni publicznej: kiedy propozycja Joanny Rajkowskiej, by jeden z nieczynnych kominów fabrycznych w Poznaniu przekształcić w minaret, wzbudziła kontrowersje, powstał wspierający ten pomysł Kolektyw, którego aktywność udokumentowana została w salach muzeum.

Wreszcie, przedstawia projekt totalny - choć utopijny. Krzysztof Wodiczko proponuje, by stworzyć swoiste Miejsce Pamięci Ofiar 11 Września, przekształcając Nowy Jork w "miasto ucieczki". Zdaniem artysty, który szuka inspiracji w pismach Emmanuela Lévinasa, "ma to być »agonistyczna«, nie antagonistyczna instytucja pamięci, która stawia pytania; publiczne forum i punkt wyjścia dla kolejnych podobnych projektów. Tylko w ten sposób Miejsce może przyczynić się do złagodzenia globalnej niesprawiedliwości, ograniczenia arogancji, ignorancji i braku szacunku, które, o ile nie uda się ich powstrzymać, będą nadal budziły gniew i dostarczały podniet do następnych ataków".

***

Tak oto, poprzez ideę pamięci, powracamy do głównego tematu tegorocznej edycji łódzkiego festiwalu: powrotów. Okazuje się, że pojęcie to jest bliskie innemu: otwartości na to, co nowe.

JACEK WALTOŚ, "LUDZIE CZECHOWA", Miejska Galeria Sztuki w Łodzi. Galeria Willa; kuratorzy: Elżbieta Fuchs, Bogdan Tosza; wystawa czynna do 10 października.

ANDRZEJ TOBIS, "A-Z. GABLOTY EDUKACYJNE", Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, wystawa czynna do 16 października.

"WROGOŚCINNOŚĆ. PODEJMOWANIE OBCYCH", ms Muzeum Sztuki w Łodzi; kuratorzy: Jarosław Lubiak, Kamil Kuskowski; wystawa czynna do 17 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2010