Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podobnie jak miliony ludzi słucham tych doniesień i czekam na nie. A jednak coś mi w nich przeszkadza i uwiera. Jakaś dziwna nerwowa niecierpliwość - kiedy wróci do normalnych zajęć, kiedy wyjdzie z kliniki, za ile dni, godzin? Czy na Anioł Pański pokaże się w oknie? Czy okno będzie otwarte, czy zamknięte? Czy powie coś własnym głosem, czy tylko pobłogosławi? Na czym polega tracheotomia i kiedy można będzie usunąć rurkę? Chwilami mam wrażenie, że dziennikarze najchętniej wdarliby się do pokoju, zainstalowali kamery i na żywo relacjonowali każde poruszenie, zakłócony oddech, każdy grymas bólu.
Może jestem niesprawiedliwa. Może dzisiejszy świat - rozpędzony, zziajany, niecierpliwy, zachłannie ciekawy, głodny każdego szczegółu - tylko tak umie reagować, a swoje, szczere nawet uczucia i zainteresowania okazywać tylko w taki sposób?
Zdumienie
Obejrzałam czwarty już film irański. Dziwną, subtelną “Ciszę" Mohsena Makhmalbafa, wyrafinowaną malarsko i muzycznie.
Nie mogę się nadziwić, że w państwie ajatollahów, radykalnym ideologicznie, rządzonym prawem szariatu - mogła powstać taka kinematografia. Bez cienia propagandy i natrętnej dydaktyki, bez widocznego wpływu jakiejkolwiek cenzury, kino będące zaprzeczeniem obowiązujących mód i stylów, niepodobne do niczego, co znane. Kino zadziwiającej prostoty i kunsztownej formy równocześnie. Statyczne i pozbawione akcji, a przykuwające uwagę bardziej niż thriller.
Skąd się takie kino wzięło właśnie tam? Może coś tam jest, jakiś obszar wolności twórczej i intelektualnej, którego w ogóle nie podejrzewamy? Zdumiewające.
Sztuka rozmowy
Partie się radykalizują, ludzie są coraz bardziej agresywni i coraz gorzej wychowani, a sztuka rozmowy zanika.
Widać to dobrze w telewizyjnych programach publicystycznych z zaproszonymi gośćmi.
Jeżeli gość jest jeden, to pół biedy. Prowadzący musi tylko pilnować, żeby się streszczał i nie tracił wątku.
Jeżeli gość jest jeden, ale jakiś adwersarz z zewnątrz przyjął zaproszenie i ukazuje się na ekranie monitora - sprawa się komplikuje. Przerywają sobie bez przerwy i nigdy nie mogą zmieścić się w czasie.
Jeżeli gości jest kilku - sprawa staje się poważna. Pierwszy zabiera głos i widać od razu, że postanowił zaprzeć się rękami i nogami, byle go ktoś nie wypchnął z wizji oraz fonii. Drugi, który podjął to samo postanowienie, przerywa mu brutalnie w pół zdania i nakrywa głosem. Trzeci robi to samo, a głos jest już wrzaskiem. Następuje kakofonia, rwetes i chóralny bełkot, z którego można zrozumieć tylko pojedyncze inwektywy. Widziałam raz trzy panie w dyskusji, dwie miały tytuł profesora, trzecia była znaną dziennikarką. Każda z osobna całkiem do rzeczy. Razem stworzyły - excusez le mot - stragan, w którym trzy przekupki wszczęły niezrozumiałą dla nikogo awanturę. Prowadzący gubi się, jąka, nie może sobie poradzić.
Jedyna rada - to wziąć pilota i pstryknąć. Milczenie, które wtedy zapada, jest szczerozłote.