Trylogia antyczna Zygmunta Kubiaka

15.06.2003

Czyta się kilka minut

Zygmunt Kubiak: PIĘKNO I GORYCZ EUROPY. DZIEJE GREKÓW I RZYMIAN - najpierw była, w roku 1997, „Mitologia Greków i Rzymian” i jej nieprawdopodobny wręcz sukces czytelniczy. Potem, dwa lata później, „Literatura Greków i Rzymian”, w której niezliczone, często bardzo obszerne cytaty z dzieł Starożytnych, od Homera, He-zjoda, Safony i tragików greckich po poetów późnego Cesarstwa, podane były - rzecz niezwyczajna -w przekładzie samego autora książki. Teraz otrzymaliśmy tom zamykający trylogię antyczną Zygmunta Kubiaka: „Dzieje Greków i Rzymian”, które, sądząc po sygnałach z księgarń, powtórzą zapewne, jeśli nie przewyższą, sukces „Mitologii”.

Ta trylogia stanowi zwieńczenie wieloletniej, właściwie całe życie trwającej fascynacji Zygmunta Kubiaka światem śródziemnomorskim. Fascynacji owocującej mrówczą pracą, a wspomaganej wielkim talentem. I dzisiaj autor „Mitologii”, „Literatury” i „Dziejów Greków i Rzymian” może mieć, jak niewielu u nas, poczucie spełnienia. Bo nie tylko, wbrew przeciwnościom losu i historii, stworzył rozległe dzieło eseistyczne i translatorskie, ale zdołał zarazić swymi pasjami rzesze czytelników. Stał się jednym z najważniejszych we współczesnej Polsce nauczycieli tradycji, umiejącym pokazać, że śródziemnomorskie korzenie naszej kultury są nadal żywe i tylko od nas samych zależy, czy zechcemy wsłuchać się w głosy z przeszłości, wyciągnąć z nich przesłanie dla siebie, pooddychać innym, czystszym powietrzem.

„Dzieje Greków i Rzymian” prowadzą nas najpierw głęboko w przeszłość, ku prehistorii, a potem początkom cywilizacji w Mezopotamii i starożytnym Egipcie. To jednak tylko introdukcja do właściwej opowieści, podzielonej na sześć części: „Doświadczenia greckie” (doprowadzone do progu bitwy pod Cheroneją), „Epopeja hellenistyczna”, „Koleje republiki rzymskiej”, „Rzymskie wojny domowe”, „Wielkość cesarstwa” i „Ciężkie próby cesarstwa”. Część ostatnia, rozpoczynająca się schyłkiem panowania cesarza Konstantyna, jest najkrótsza i najzwięźlejsza.

Kubiak-narrator często oddaje głos historykom i pisarzom z epoki, świadkom, którzy opisywali bliską sobie rzeczywistość. Jego narracja swobodnie się z tamtymi głosami splata, jakby był jednym z nich. Tak jest na przykład, gdy przywołuje za Plutarchem wizję niewidzialnego orszaku, która nawiedzić miała Marka Antoniusza w jego aleksandryjskim pałacu w noc poprzedzającą ostateczną klęskę: dźwięki tego orszaku wiele wieków później trafią do sławnego wiersza Kawafisa „Bóg opuszcza Antoniusza”. A równocześnie nieoczekiwana dygresja wyprowadza nas czasem ku teraźniejszości: pisząc o reformach przedsięwziętych przez Kleopatrę, autor dorzuca: „»Gospodarka, idiotko!« - mogłaby sobie napisać nad biurkiem, jak jeden z mężów stanu naszego XX wieku”...

Grecja i Rzym są u Kubiaka zjawiskami zasadniczo odmiennymi, nie przeciwstawnymi jednak, a raczej dopełniającymi się. Grecja bowiem, po pokonaniu Związku Achajskiego i zniszczeniu Koryntu przez ekspedycję rzymską, „przetrwała jakby pośmiertnie, jakby w innym, lepszym istnieniu, obmyta z przypadków historycznych... W Rzymie lepiej jest żyć niż w Grecji, ale Grecja, jej piękno, wyzwala nas, bo zadaje nam ranę, która nie pozwala zadomowić się w świecie”.

„W Rzymie lepiej jest żyć”... W sporze między krytykami Rzymu (do których należała na przykład Simone Weil) a jego obrońcami, Zygmunt Kubiak opowiada się po stronie tych ostatnich. Fascynuje go zarówno „mozolna i szara” historia budowania państwa rzymskiego, jak i makrokosmos Cesarstwa w dobie jego świetności. Pisząc o Marku Porcjuszu Katonie i „legendzie ginącej republiki”, zauważa: „A jednak w głębi duszy chyba wiemy, że lepiej się stało, jak się stało. Cesarstwo, ku któremu, jakby w przeczuciu, jeszcze bez wiedzy, zmierzał Cezar, przynajmniej nam na pewno wyszło na dobre, na lepsze, bo w nim i dla nas jest miejsce, w tej wzniesionej ponad historię, ponad przypadki, uniwersalności”.

Cesarstwo bowiem jest dla Zygmunta Kubiaka nie tylko uwarunkowaną historycznie formą państwa; jest równocześnie „tym, co świat antyczny przekaże potomnym wiekom, aż do naszych czasów - przynajmniej jako wspomnienie i jako wizję: wielką wspólnotą, opartą nie na podstawach etnicznych, lecz na fundamentach ekonomicznych, politycznych i kulturalnych”. Dlatego właśnie jednym z bohaterów książki będzie Oktawian August, a jednym z najważniejszych spośród przytoczonych w niej tekstów - spis jego czynów wyryty na tablicy, która zachowała się w małoazjatyckim mieście Ancyra. Spiżowa autobiografia budowniczego imperium to jakby drugie skrzydło dyptyku: pierwszym jest przytoczony przez Kubiaka dwieście stron wcześniej wybór aforyzmów Epikura, greckiego filozofa uczącego dystansu wobec „wrzawy i obłędu potocznej historii”. Zbawienny dystans i konieczne zaangażowanie.
„Dzieje Greków i Rzymian” doprowadzone zostały do chwili upadku Cesarstwa na Zachodzie. Losy Bizancjum znalazły się już poza jej obrębem. To wybór świadomy. „Przy całym naszym podziwie, jaki należy się Wschodowi - pisze autor w zakończeniu, oddając hołd dwóm zwłaszcza wczesnym arcydziełom kultury bizantyjskiej: kodeksowi Justyniana i świątyni Hagia Sophia - jednak wyznaję, że nasza Europa to jest ten Zachód, który w tragicznej epoce rozpadł się, nie na zawsze”. Przywołując zaś mit Ikara, który, niepomny ojcowskiego ostrzeżenia, zanadto zbliżył się do promiennego słońca i zginął, zastanawia się: „Może podobnie jest w wielkim, tak żarliwym przez długie wieki wzniesieniu się greckim i rzymskim. Kończy się ono katastrofą tego dzieła, jednego z najświetniejszych dzieł ludzkich, jakim było rzymskie cesarstwo. Potem zresztą ta nasza Europa, w której od tysiąca lat żyjemy, ciągle na nowo się rozpadała. I ciągle może się rozpadać, roztrzaskiwać, jak dzban”.

Napój wypełniający ów dzban bywa nieraz gorzki, jak gorzkie okazało się dla Ikara słoneczne piękno, ale „właśnie wtedy, gdy nas poraża goryczą, rozpoznajemy smak trzeźwości i przenika do naszych serc świadomość, że cierpliwość, wytrwałość to też jest piękno, pełniejsze, dojrzalsze. Nie jakiś jeden zryw skrzydeł, lecz wracanie, po upadku dźwiganie się znowu w górę. Pozostaniemy w cesarstwie śródziemnomorskim, ono w nas żyje”. Wielkie ułomności Europy są po prostu ułomnościami człowieczeństwa, natomiast „wspaniała osobliwość tradycji zachodniej polega na tym, że ona widzi swoje skazy ostrzej, niż swoje widzi jakakolwiek inna cywilizacja. I, jak ufamy, ona się nigdy z tymi skazami nie pogodzi”. Lektura „Dziejów...”, a właściwie całej Kubiakowej trylogii, to ważna lekcja w dobie kolejnej próby sklejania europejskiego dzbana. Uczy wytrwałości, a zarazem pokory, która nie pozwala upajać się własnym triumfem. Zachęca do działania - i przestrzega przed złudzeniami, (Świat Książki, Warszawa 2003, s. 544. Równocześnie z „Dziejami...” ukazało się kolejne wznowienie „Mitologii...” i „Literatury...”, kto więc dotąd tego nie zrobił - może skompletować całość trylogii.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2003