Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczęło się od tego, że w stutysięcznym mieście Kenosha policja postrzeliła czarnoskórego Jacoba Blake’a. Policjanci twierdzą, że strzelili do 29-latka siedem razy, bo miał nóż i stawiał opór podczas aresztowania. Blake jest sparaliżowany, sprawę badają stanowy Departament Sprawiedliwości i FBI. Protesty wywołane tym zdarzeniem przybrały w Kenoshy gwałtowny obrót: palono auta (na zdjęciu) i demolowano budynki. W trzecią noc zamieszek do protestujących ogień otworzył 17-letni kontrdemonstrant Kyle Rittenhouse; zabił dwie osoby. Jego adwokaci twierdzą, że bronił mieszkańców przed zadymiarzami.
Wydarzenia w Kenoshy podkręciły kampanijną retorykę podczas ubiegłotygodniowej konwencji Republikanów, gdzie oficjalnie ogłoszono nominację Trumpa na kandydata w wyborach prezydenckich. Konwencja stała się okazją do mobilizacji takiego elektoratu, jak np. białe matki z przedmieść. Prelegenci – m.in. wiceprezydent Mike Pence, Rudy Giuliani (prawnik Trumpa) i syn prezydenta Donald Trump Jr. – przekonywali, że tylko Trump przywróci spokój na ulicach. Zarzucali Demokratom, że w rządzonych przez nich miastach (jak Kenosha, Minneapolis czy Portland) demonstracje wymykają się spod kontroli. Republikanie sięgają po taką retorykę, bo poparcie dla protestów, które wybuchły po śmierci George’a Floyda, powoli maleje: z sondaży wynika, że o ile w czerwcu 62 proc. Amerykanów uznawało je za „uzasadnione”, o tyle dziś sądzi tak 53 proc.
Kreując się na stróża prawa i porządku, Trump ma pewnie nadzieję, że skoro Amerykanie źle oceniają jego reakcję na pandemię, to być może uwierzą, iż to on – a nie jego rywal Joe Biden – ochroni USA przed przemocą na ulicach. Tymczasem w zeszłą sobotę w Portland, w starciach między zwolennikami Trumpa i kontrdemonstrantami, zginęła jedna osoba (sympatyk Trumpa). Przy takich emocjach aż strach pomyśleć, jakie mogą być reakcje na wynik wyborów – jakikolwiek by on był. ©
Czytaj także: 8 minut, 46 sekund - Marta Zdzieborska po śmierci George'a Floyda