Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I tak się właśnie stało: 42-letni dziś Justin Trudeau, szef zwycięskiej partii liberalnej, powołał gabinet, którego skład, jak mówi sam premier, „przypomina całą Kanadę”. Ministrami zostali m.in. rdzenni mieszkańcy kraju (tzw. First Nations), członkowie mniejszości etnicznych, a także po równo: kobiety i mężczyźni. „Bo jest 2015 rok”, znana odpowiedź Trudeau na pytanie o sens parytetu płci, weszła już do słownika polityków. Nowy minister obrony będzie nosić turban – jest sikhem, urodził się w Indiach, do Kanady trafił z rodziną jako 5-latek, aby tu wybrać karierę zawodowego wojskowego.
Do zmiany władzy – po dziewięciu latach rządów konserwatystów – w tym drugim co do wielkości państwie świata przyczyniło się nie tylko zaangażowanie Trudeau juniora w „tradycyjne” kanadyjskie tematy (np. równość społeczna i równowaga między potrzebami przemysłu wydobywczego a ochroną środowiska), ale też obietnice: obniżenia podatków klasie średniej, podwojenia inwestycji w infrastrukturę, bardziej zdecydowanej niż dotąd walki ze skutkami ocieplenia klimatu. Tylko sukces w tych kwestiach może sprawić, że po wyborczej wiktorii liberałów znana sprzed czterech dekad „Trudeaumania” powróci do Kanady na dłużej. ©℗