Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale akurat nie ta odpowiedź jest ważna. Ważne są takie decyzje. Od pewnego czasu media poświęcają emigracyjnym zamiarom rodaków coraz więcej uwagi. Zdaje się to coraz płynniej przechodzić w samospełniającą się przepowiednię. Gdy któryś z kolei sondaż pyta natrętnie: “czy myślisz o wyjeździe?" i “dlaczego myślisz?", zaczyna się urealniać także możliwość wcale dotąd nie brana pod uwagę. Bo przecież tu nie idzie o wyjazd zarobkowy na studia czy staż - w otwierającej się właśnie Unii możliwość i oczywista, i naturalna. Chodzi o decyzję zerwania z ojczyzną, o czym podpis pod zdjęciem pana L. w “Rzeczpospolitej" mówi z ostentacyjną drastycznością. W tekście reportażu jego wypowiedź, rozwinięta, brzmi jeszcze jaskrawiej: “Mamy już dość tego kraju. Z uczciwej pracy nie wystarcza nam na opłaty. Wszędzie chaos, korupcja. Nic nas tu nie trzyma".
Pan L. jest taksówkarzem i mieszka w stolicy. Syn na studiach (na które zresztą wróci), córka kończy szkołę. Gdyby chcieć zrozumieć uzasadnienie emigracji, nie byłoby to łatwe. Żadnych krzywd, żadnych zagrożeń, a z pracy udało się odłożyć nawet na rok pobytu, który zejdzie na szukaniu nowego zatrudnienia (może mycie samochodów? może schronisko dla zwierząt, w którym kwarantannę odbędzie i własny pies?). Ale to są prywatne sprawy człowieka, które, gdyby ich nie upubliczniono, nie powinny być tematem niczyich rozważań i ocen. Chce żyć bez ojczyzny? - jego sprawa. Nawet gdy tę ojczyznę kwituje słowami, które nigdy i w żadnej sytuacji nie dałyby się usprawiedliwić.
Tylko że słowa te zostały upublicznione. I nie wiem po co. Tak jakby bohater reportażu miał prawo je wypowiedzieć. A nie ma, jak nie ma nikt z nas. “Mam dosyć Polski" to słowa haniebne. Powinny zniknąć w ciszy zażenowania i wstydu. Szkoda, że zostały nobilitowane przez cytat. Szkoda, że osobista frustracja przekroczyła granice prywatności, a portretowe zdjęcie dodało waloru decyzji, która - tak umotywowana - budzi żal, ale nie budzi nawet współczucia, o solidarności nie wspominając.