To była niepotrzebna podróż

Podczas wizyty prezydenta Dudy w Białym Domu nie zapadły żadne nowe decyzje. Za to Polska stała się elementem machiny wyborczej za oceanem – ze wszystkimi tego skutkami, jeśli Trump przegra wybory.

25.06.2020

Czyta się kilka minut

Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z Donaldem Trumpem, 24 czerwca 2020. Fot. SAUL LOEB/AFP/East News /
Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z Donaldem Trumpem, 24 czerwca 2020. Fot. SAUL LOEB/AFP/East News /

Gdy we wrześniu 2018 r. prezydent Andrzej Duda składał wizytę w Białym Domu, pytałem w komentarzu dla „Tygodnika” o długofalowy cel współpracy politycznej Polski i Stanów Zjednoczonych, który wykracza poza liczenie jednostek wojskowych i sprzętu, a dotyka spraw zasadniczych dla Europy i świata.

Niestety, teraz kolejna okazja do wyjścia poza własne opłotki i pokazania się jako realny przedstawiciel Europy została stracona. Jest w tym niebywały paradoks, że tak bliskie relacje Polski z globalnym mocarstwem od lat sprzyjają umacnianiu się naszej peryferyjności, zamiast jej przełamywaniu.

Nic nowego

Amerykanie usłyszeli z ust Donalda Trumpa kolejną tyradę przeciwko Niemcom. My znowu nie usłyszeliśmy z ust polskiego prezydenta niczego o stosunkach Europy z Ameryką, o przyszłości wolnego świata i wolnego w nim handlu, o potrzebie przezwyciężania problemów we współpracy gospodarczej, których nazbierało się w ostatnich latach.

A to są kwestie, które zadecydują, czy nagłaśniane już wielkie inwestycje amerykańskich firm dojdą finalnie do skutku, czy też nie, oraz jakie wyciągniemy z nich korzyści. Po 30 latach wolnego rynku wiemy już, że nie każda inwestycja sygnowana globalnymi markami buduje nowoczesną gospodarkę i zrównoważony rozwój oraz zwiększa dochody państwa. Można oczywiście udawać w Waszyngtonie, że Bruksela i nasze członkostwo w Unii Europejskiej nie istnieje – ale wtedy nie ma sensu opowieść, że nasz głos jest czymś więcej niż tylko głosem Polski.

Wszyscy oczywiście czekaliśmy na deklaracje o zwiększonej obecności wojskowej US Army w Polsce. Dla większości Polaków jest to wystarczający powód, aby do Waszyngtonu jeździć i unikać trudnych tematów w obawie o reakcję lokatora Białego Domu. Tym razem zabrakło jednak i tego elementu. Jeszcze przed wizytą media donosiły o zamiarze podpisania tzw. Defence Cooperation Act, który reguluje zasady stacjonowania wojsk amerykańskich. Samych żołnierzy miało być zaś o około tysiąca więcej ponad to, co ustalono w zeszłym roku. Mieli oni przybyć do Polski na stałe z Niemiec, z których Donald Trump postanowił wycofać ok. 9 tys. wojskowych. Według „Dziennika Gazety Prawnej”, ok. 30 amerykańskich samolotów F-16 miało też zostać przebazowanych do Polski.

Tymczasem podczas wizyty prezydenta Dudy w Białym Domu nie zapadły żadne nowe decyzje czy zobowiązania. Być może więc wcześniejsze spekulacje były tylko elementami gry na wzmocnienie zainteresowania wizytą. Nie można jednak też wykluczyć, że osiągnęliśmy już wszystko, co było możliwe we współpracy obronnej. Jeszcze dwa lata temu idea „Fort Trump” miała służyć budowie stałej, a nie rotacyjnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce. Wczoraj usłyszeliśmy prezydenta Dudę przekonującego, że była to tylko nazwa „pewnego zbioru działań zwiększających amerykańską obecność militarną w Polsce”.

Co się stanie jesienią?

Podsumowując, to była niepotrzebna wizyta. Nie wniosła niczego nowego poza szeregiem politycznych deklaracji i obietnic, które są nam dobrze znane, a które nie są przedmiotem kontrowersji. Uczyniła z nas natomiast element rozpędzającej się machiny wyborczej za oceanem – ze wszystkim tego konsekwencjami dla naszych interesów, gdy w Białym Domu dojdzie do zmiany warty. Dobre, osobiste stosunki z Donaldem Trumpem nie równają się dzisiaj niestety dobrym stosunkom z USA. Byłoby tak, gdybyśmy równolegle i na innym szczeblu utrzymywali dobre relacje z jego rywalami z Partii Demokratycznej. Tak, jak miało to miejsce w czasie przekonywania Kongresu do rozszerzenia NATO. Jeśli tego nie robimy, a nie robimy, to zmiana w Białym Domu może oznaczać zmianę naszego położenia.

Kampania wyborcza ma oczywiście swoje prawa. Odpowiedzialność za państwo powinna jednak skłaniać do większej powściągliwości w polityce zagranicznej. Chyba że dla obu prezydentów była to wizyta pożegnalna. O tym dowiemy się jeszcze w tym roku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2020