To będzie długa wojna

Martin van Creveld, politolog, historyk wojskowości: W Libii potrzebna będzie operacja wojskowa nie tylko w powietrzu, ale też na lądzie. To oznacza ofiary również po stronie zachodniej. Czy "Obama i spółka" mają na tyle mocne nerwy, aby to zaakceptować?

22.03.2011

Czyta się kilka minut

Patrycja Bukalska: Jak zdefiniowałby Pan wydarzenia w Libii: czy to powstanie, czy też wojna domowa?

Martin van Creveld: Zaczęło się od powstania, zainspirowanego wydarzeniami w Tunezji i Egipcie. Potem przekształciło się ono w wojnę domową, a teraz zamienia się w całkiem konwencjonalną wojnę między siłami Kaddafiego z jednej strony, a siłami powietrznymi i marynarką wojenną państw zachodnich z drugiej. Powinniśmy jednak pamiętać, że wojny w Afganistanie (w 2001 r.) i Iraku (w 2003 r.) również rozpoczęły się jako wojny konwencjonalne, a później przekształciły się w tzw. konflikty o niskim natężeniu [low intensity operation - wojskowy termin, oznaczający użycie wojsk w sytuacjach innych niż wojna - red.]. Myślę, że tak właśnie stanie się również w Libii.

W artykule opublikowanym w amerykańskim piśmie "Christian Science Monitor" podkreśla Pan, że powstanie w Libii różni się od ostatnich wydarzeń w Egipcie i Tunezji choćby dlatego, że w Libii nadal panuje struktura plemienna.

To prawda, że wojna w Libii jest kompletnie inna. W porównaniu z tym krajem, zarówno Tunezja, jak i Egipt są państwami dobrze rozwiniętymi. Istnieje w nich klasa średnia, która postawiła dziś na porządku dziennym pragnienie demokracji i wolności. Choć to, czy je dostanie, to już inna sprawa. Tymczasem społeczeństwo w Libii jest w większości bardzo słabo wykształcone. To, czego jesteśmy dziś świadkami, jest starciem pomiędzy poszczególnymi plemionami i prowincjami. Kiedyś tworzyły one odrębne części Imperium Ottomańskiego i dopiero sto lat temu, w 1911 r., Włosi rozpoczęli scalanie ich w jedno państwo. Podobnie jak to się jednak zdarzyło w wielu innych krajach afrykańskich, plemiona, które je zamieszkiwały, właściwie nigdy nie okazały się zdolne do przyjęcia wspólnej tożsamości.

Po dłuższym wahaniu kraje zachodnie - głównie Francja, Wielka Brytania i USA - zdecydowały się na interwencję zbrojną w Libii. Jakie są teraz możliwe scenariusze wydarzeń? Czy istnieje tu np. analogia z interwencją NATO w Kosowie w 1999 r.?

Kosowski scenariusz jest jedną z możliwości, ale uważam, że jest on raczej mało prawdopodobny. Po pierwsze, Muammar Kaddafi, w przeciwieństwie do Slobodana Miloševicia, nie wydaje się przejmować groźbą, że jego kraj zostanie zniszczony. Po drugie, Kaddafi musi pamiętać, co stało się z Miloševicem, kiedy już się poddał [został wydany Trybunałowi w Hadze, zmarł podczas procesu śmiercią naturalną - red.]. Myślę, że libijski przywódca będzie walczył do końca.

Wojna w Libii może zakończyć się szybko totalnym zwycięstwem Zachodu. Ale, szczerze mówiąc, wątpię w to. Proszę pamiętać, że NATO potrzebowało w 1999 r. tysiąca samolotów oraz nalotów trwających niemal przez trzy miesiące, aby poradzić sobie z Serbią. A Kaddafi już poprzysiągł, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby walkę przeciągnąć. Myślę, że wojna potoczy się zgodnie ze wzorami znanymi z Somalii, Afganistanu czy Iraku. W każdym z tych krajów Zachód planował szybką, zdecydowaną operację lub kampanię przeciwko słabemu przeciwnikowi. I w każdym z nich w rezultacie doszło do jeszcze większego bałaganu niż ten, który był na początku.

Czego zatem potrzebuje Zachód, z punktu widzenia strategii wojskowej, aby zakończyć rządy Kaddafiego? Czy wystarczą akcje lotnicze, czy też będzie niezbędna operacja lądowa?

Myślę, że potrzebna będzie operacja wojskowa nie tylko w powietrzu, ale później także na lądzie. A to oznacza niemal nieuniknione ofiary również po stronie zachodniej. Powstaje więc pytanie, czy "Obama i spółka" będą mieli na tyle mocne nerwy, żeby to zaakceptować.

Kaddafi już oświadczył, że zachodnie działania to kolejny przejaw kolonializmu. Jak świat islamski może zareagować na interwencję w Libii? Zwłaszcza po doświadczeniach Iraku i Afganistanu?

Jak dotąd reakcje w świecie islamskim są podzielone. Niektóre z krajów islamskich, jak Turcja i Katar, wyraziły swoje poparcie dla działań Zachodu. Przeciwnie Iran, który postrzega interwencję w Libii jako kolonializm. Podobnie mówi lider Hezbollahu, Hassan Nasrallah, który wydaje się niepokoić tym, że Zachód może z nim samym postąpić kiedyś podobnie. Unia Afrykańska, która już wcześniej wykluczała interwencję zbrojną w Libii, wydała teraz oświadczenie potępiające Zachód i wezwała do zakończenia operacji. Akcję państw zachodnich skrytykował też szef Ligi Arabskiej. Z pewnością jednak nie wszystkie te deklaracje przełożą się na jakieś działania. Niemniej z całą pewnością mogę sobie wyobrazić muzułmańskich ochotników i pieniądze płynące na pomoc Kaddafiemu.

Czy los Kaddafiego jest przypieczętowany?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to - w mojej ocenie - długa i bardzo krwawa wojna domowa, podobna do tych w Somalii, Iraku i Afganistanie.

"Wybuch gniewu", którego świadkami jesteśmy w krajach arabskich, to najsilniejsze geopolityczne trzęsienie ziemi od upadku komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej. Co z tego wyniknie? Nowe demokracje czy nowy globalny konflikt?

Konflikt globalny? Wątpię. Huntington w "Zderzeniu cywilizacji" pisze o krajach islamskich jako podzielonych między sobą i niebędących w stanie sprowokować globalnego konfliktu. Nie ma też większej możliwości, aby światowe mocarstwa starły się z ich powodu, tak jak to się stało z powodu Serbii w 1914 r. A demokracja? W kraju arabskim? Z największym trudem... Można przypuszczać, że niektóre z nich będą w dalszym ciągu rządzone przez dyktatorów, w koronie lub bez, z wąsem lub bez, tak jak to zawsze bywało. A inne pogrążą się w wojnie domowej...

MARTIN VAN CREVELD (ur. 1946 w Rotterdamie, od 1950 r. mieszka w Izraelu, dokąd wyemigrowała jego rodzina) jest jednym z najbardziej znanych izraelskich historyków wojskowości. Był wykładowcą Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, wykładał też m.in. w USA (na Akademii Korpusu Piechoty Morskiej i Akademii Marynarki Wojennej). Autor szeregu książek o historii wojen, m.in. "Supplying War: Logistics from Wallenstein to Patton" (1977), "The Art of War. War and Military Thought" (2004), "The Changing Face of War: Lessons of Combat from the Marne to Iraq" (2006), "The Culture of War" (2008). W Polsce ukazało się "Zmienne oblicze wojny" (Rebis 2008). Konsultant ds. militarnych wielu krajów Zachodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2011