Terror niewielki

Putinizm skończył w tym roku dwadzieścia jeden lat i wszedł w nową, dojrzałą fazę. Po krótkim okresie wahania, jak rozwiązać problem sukcesji po zakończeniu obecnej kadencji (kończy się w 2024 r.), Putin podjął półtora roku temu decyzję: personalnej zmiany nie będzie.
w cyklu ROSYJSKA RULETKA

03.06.2021

Czyta się kilka minut

Andriej Piwowarow przed sądem w Kransodarze, 2 czerwca 2021 r. / Fot. Associated Press / East News /
Andriej Piwowarow przed sądem w Kransodarze, 2 czerwca 2021 r. / Fot. Associated Press / East News /

Machina urzędniczo-siłowa wykonała w 2020 r. – i to w warunkach pandemii – wyczerpującą operację nowelizacji konstytucji. Jeden z nowych zapisów otworzył przed Putinem furtkę: po wyzerowaniu dotychczasowych kadencji prezydenckich może on ponownie w 2024 r. ubiegać się o fotel prezydenta i rządzić co najmniej do 2036 r. A wtedy się zobaczy. 

Choć decyzję o wiecznym trwaniu Putina na Kremlu zatwierdzono w ogólnonarodowym plebiscycie, uwierzytelnienie uzurpacji władzy nie jest wcale oczywiste i wymaga dodatkowych zabiegów. W pierwszych dwóch kadencjach Putin zyskał poparcie dużej części elektoratu dzięki poprawie warunków życia społeczeństwa. Zaproponowana przez Kreml umowa społeczna - władza daje wam możliwości zarabiania i życia dla siebie w zamian za odsunięcie się od politycznego toru - przetrwała jeszcze kolejną kadencję (nominalnie prezydentem był wtedy Dmitrij Miedwiediew). Potem jednak zaczęły się schody.

W 2012 r., gdy Putin wrócił na Kreml jako prezydent, na ulicach Moskwy zbierały się tłumy niezadowolonych z prolongacji jego władzy. Wtedy po raz pierwszy na większą skalę sięgnął po metody siłowe stłumienia owego niezadowolenia: wybiórczo powsadzał do łagrów uczestników demonstracji. W 2014 r. rolę podnośnika rankingu popularności odegrała aneksja Krymu. To był rok przełomowy – wobec Rosji wprowadzono wtedy międzynarodowe sankcje, które trwają do dziś i nasilają się wraz z kolejnymi incydentami, jak otrucie nowiczokiem Siergieja Skripala, Aleksieja Nawalnego, ataków hakerskich na wrażliwe obiekty Zachodu, ingerencję Rosji w proces wyborczy w USA i w Europie Zachodniej itd. Sankcje w dłuższym okresie negatywnie wpływają na stan rosyjskiej gospodarki, która nie dotrzymuje kroku społecznym ambicjom. Obiecanych w latach prosperity kokosów nie ma, dochody Rosjan nie rosną, a niezadowolenie z tego i wielu innych powodów putinizm gasi dokręcaniem śruby, wzmacnianiem aparatu przymusu, rozszerzaniem kontroli nad społeczeństwem, represjonowaniem opozycji i jej zwolenników.

Putin nigdy nie lubił konkurencji. Na początku jednak z różnych względów tolerował ludzi, którzy grali swoje gry i mieli odmienne poglądy. Stopniowo doskonalił metody strzyżenia politycznego trawnika do gołej ziemi i przestał ze spokojem patrzeć na pojawiające się to tu, to tam niezrozumiałe dla niego nowe formacje. Tymczasem wyrosłe podczas jego rządów młode pokolenie zgłosiło zapotrzebowanie na inny model przywództwa. To, co zaproponował Aleksiej Nawalny, okazało się dla dużej grupy młodych o wiele bardziej atrakcyjne niż wieczna zmarzlina putinizmu, osadzona na korupcji, nepotyzmie i sile. Putin uznał Nawalnego za wielkie zagrożenie dla siebie i grupy trzymającej władzę.

I nie tylko jego. Wszystkich, którzy nie są z Putinem. Działalność opozycyjna jest postrzegana jako zagrożenie dla systemu i ścigana. Stawki w grze zostały podniesione: opozycjonista musi się liczyć z tym, że zapłaci za swoje wolnomyślicielstwo i krytykę Kremla wysoką, a może i najwyższą cenę. Nawalny – którego zuchom z FSB nie udało się otruć nowiczokiem – został wsadzony do łagru bez podstawy prawnej: jego sprawę uszyto grubymi nićmi. I szyje się następne. Stworzona przez niego w całym kraju sieć dobrze działających sztabów i oddziałów Fundacji Walki z Korupcją została zamrożona. Nad Fundacją wisi miecz Damoklesa w postaci groźby uznania jej za organizację ekstremistyczną, co będzie równoznaczne z delegalizacją. Ludzie Fundacji są sukcesywnie zastraszani, szykanowani, ścigani, wsadzani do aresztów; sprzęt jest konfiskowany, lokale zamykane. Opresji poddano i inne instytucje, organizacje, redakcje. 

Kieszonkowa Duma Państwowa naprzyjmowała pełen kosz odpowiednich ustaw, umożliwiających przyklejanie stygmatyzujących łatek wszelkim niewygodnym bytom. 

Ostatnim z wielu przykładów nękania „nieprawomyślnych” jest sprawa Andrieja Piwowarowa, animatora i dyrektora wykonawczego „Otwartej Rosji” – projektu wymyślonego kilka lat temu przez politycznego emigranta, eksoligarchę i ekswięźnia Michaiła Chodorkowskiego. Projekt miał na celu popieranie inicjatyw obywatelskich w jak najszerszym znaczeniu tego terminu. W ubiegłym tygodniu szefostwo „Otwartej Rosji” – która otrzymała od władz etykietkę „niepożądanej organizacji” – postanowiło o jej zamknięciu i zwinięciu działalności w Rosji. Decyzja podyktowana była troską o los współpracowników, na których mogła spaść opresja.

Andriej Piwowarow na petersburskim lotnisku Pułkowo wsiadł 30 maja wieczorem do samolotu LOT-u, mającego wystartować do Warszawy. Wybierał się na urlop. Samolot został zatrzymany w trakcie kołowania. Na pokład przybyli funkcjonariusze FSB i wyprowadzili dyrektora „Otwartej Rosji”. Powieziono go na drugi koniec kraju, do Krasnodaru. Okazało się, że toczy się tam przeciwko niemu postępowanie w sprawie materiału zamieszczonego na Facebooku w zeszłym roku – Piwowarow uczestniczył wtedy w kampanii wyborczej aktywistki „Otwartej Rosji” Jany Antonowej, która startowała w wyborach do krasnodarskiej dumy miejskiej. Sąd w Krasnodarze orzekł na razie dwumiesięczny areszt wobec Piwowarowa.


Czytaj także: Losy nieobliczalne - rusza "Tygodnikowe" obserwatorium Rosji


Absurd? Mało powiedziane. Ale w walce putinizmu o całą pulę każdy pretekst prowadzący do wyeliminowania konkurencji jest dobry. 

Równie naciągane są powody, na podstawie których próbuje się sformułować zarzuty wobec opozycyjnego polityka Dmitrija Gudkowa (wyciągnięto jakieś rzekomo nieopłacone rachunki za lokum, z którym Gudkow nie miał nic wspólnego). Piwowarowa i Gudkowa łączy jedno: obaj zakomunikowali jakiś czas temu, że zamierzają wystartować we wrześniowych wyborach do Dumy Państwowej. To oznacza, że farsę wyborczą władza chce mieć do swojej wyłącznej dyspozycji (będzie jeszcze niejedna okazja, aby o tych wyborach napisać).

Niezależni obserwatorzy, coraz bardziej spychani do narożnika przez kontrolerów obsługujących Kreml, zaczęli się zastanawiać, czy owo rozpędzanie „elementów niepożądanych” to już przejście przez Kreml kolejnej czerwonej linii, za którą jest terror wobec społeczeństwa. Na razie to skala niewielka, a więc ten terror nazywany jest „terrorem niewielkim”. To nawiązanie do Wielkiego Terroru z lat 1937-1938, rozpętanego przez Stalina. Niewesołe nawiązanie.

Dziennikarz z Niżnego Nowogrodu, Nikołaj Podosokorski, napisał na swoim Facebookowym profilu: „Pod koniec ubiegłego roku był popularny taki żarcik, że kalendarze 1937 i 2021 roku są identyczne, więc śmiało można korzystać ze starego. Przypomniałem sobie ten dowcip. Minęło zaledwie pięć miesięcy obecnego roku, a ile się wydarzyło nowych aresztowań, ilu ludzi skazali, ile nowych zakazów wprowadzili! Nawalny w więzieniu, szaman [jakucki szaman Aleksandr Gabyszew, głoszący zamiar wypędzenia demona z Kremla] w psychuszce, Twitter spowolniony, >>Otwarta Rosja<< zamknięta, walka z korupcją ogłoszona ekstremizmem, niezależne media zamykane na potęgę, rośnie lista >>agentów zagranicznych<<, propaganda wychwala stary GUŁAG jako trampolinę awansu społecznego, Federalna Służba Więziennictwa szykuje nowy GUŁAG, w którym niewolnicza praca więźniów zostanie wykorzystana dla dobra ojczyzny itd. Następuje jakaś koncentracja zła, która każe uważać reżim ogólnego zniewolenia i odczłowieczenia za normalny, tradycyjny, nieunikniony i niezwyciężony”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej