Teologia futbolu

O. Maciej Zięba OP, dominikanin, znawca nauczania Jana Pawła II i miłośnik piłki nożnej: Karol Wojtyła nie był zawodowym piłkarzem, ale prowadził aktywny, sportowy tryb życia, i to w stylu dziś rzadkim, bo prawdziwie amatorskim. A słowo „amator” pochodzi od łacińskiego „amo”, czyli „kocham”.

11.06.2012

Czyta się kilka minut

On po prostu kochał być w zespole, kochał piłkę, kajaki, narty, pływanie i piesze włóczęgi.

Uprawianie sportu było wtedy trudniejsze. Brakowało sprzętu. W „nogę” grało się w trampkach, często malowało się bramkę na ścianie domu, brało piłkę i kopało się godzinami. I nikt nie „musiał” faulować. Ideał fair play był wtedy normą. Żałuję, że potem tak szybko wyparował ze sportu. Pogrzebał go Diego Maradona, gdy podczas mundialu w 1986 r. strzelił Anglikom bramkę ręką. Gdyby wtedy przyznał się do oszustwa... Ale nie zrobił tego i dzieciaki z całego świata zaczęły go naśladować. Ukuło się, że tylko frajer przyznaje się do błędów i fauli.

„Teologia piłki nożnej” to pojęcie bardzo na wyrost. Jednakże na całe nasze życie – także na wysiłek fizyczny – należy patrzeć „teologicznym okiem”. I sport ma wymiar chrześcijański. To rywalizacja, która nie dąży do zniszczenia przeciwnika. Rywal nie jest „wrogiem” ani „nieprzyjacielem”, lecz współzawodnikiem we wspólnym dążeniu do mistrzostwa. A w trakcie gry staramy się wspólnie jak najlepiej wykorzystać posiadane przez nas talenty, stworzyć zespół, wspólnotę. Jest to też zgodne z troską o zdrowie, a więc z piątym przykazaniem. Piłka nożna w rywalu nie widzi nieprzyjaciela, a jedynie kogoś, z kim wspólnie podejmuje się pewien wysiłek.

Nasi magistrzy nowicjatu powtarzają, że najwięcej dowiadują się o sobie na boisku. Tam widać, jaki człowiek jest w rzeczywistości: egocentryczny czy otwarty na innych, agresywny czy wielkoduszny, czy ma do siebie dystans i umie dostrzegać własne błędy, przeprosić, wybaczyć. Futbol widziany od tej strony to po prostu szkoła życiowego realizmu.


OPRAC. MŻ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2012