Tango Revolucionario

"Piazzoforte - projekt Grzegorza Frankowskiego z udziałem Kevina Kennera - to muzyka, zmysłowa, eksponująca dynamizm i wewnętrzne napięcia.

01.08.2006

Czyta się kilka minut

El tango nuevo - termin sugestywnie odróżniający muzykę Astora Piazzolli od tanga tradycyjnego - kryje mieszaninę gatunków i stylów: począwszy od jazzu, przez muzykę żydowską, portugalskie fado, afrykańskie condomble, afro-kubańską habanerę, milongę, aż po kompozytorów klasycznych i awangardowych. To efekt eksperymentów na zapożyczonych idiomach stylistycznych, a także teren, na którym spotykają się Messiaen i Bach, włoska tarantela z muzyką gauchos. I last but not least dialog: klas, warstw społecznych i etnicznych.

Jeśli jednak dobrze się wczytać w muzykę Argentyńczyka, pod cienką warstwą stereotypowych skojarzeń odkryć można jej ciemną frakcję, skrywającą atawistyczne instynkty, niepokój i niespełnienie. Kubistyczny krajobraz spaja tu już tylko hipnotyczny rytm. Jest tylko jedno "ale": na tym poziomie elementy antynomiczne przestają być neutralne - starcie wydaje się nieuniknione.

W tę mroczną kartę tanga wpisuje się najnowszy projekt artystyczny kontrabasisty Capelli Cracoviensis Grzegorza Frankowskiego. "Piazzoforte" to muzyka ekspansywna, zmysłowa, eksponująca dynamizm i wewnętrzne napięcia. Zespół przypomina, że nasza podświadomość jest ringiem. Boks w zestawieniu z tańcem to dwa przeciwstawne żywioły, łączy je tylko podobny puls. Jednak w obu przypadkach body language symbolizuje siłę, wolę walki. Sprężyste ruchy to miarowe kroki kontrabasu Grzegorza Frankowskiego. Błyskawiczne ciosy są jak przeszywający świst na strunach skrzypiec. Zmysłowe figury taneczne to uniki i zwody, innym razem delikatne, słodkie zawodzenie wiolonczeli mające początek pewnie gdzieś w epoce bel canta... Piazzolla wspominał, że gdyby nie solidne manto na szkolnym ringu, nie byłby wystarczająco "twardy" na świat tanga...

Na początek mocny akcent - "Michelangelo 70" w opracowaniu Bernarda Chmielarza. Cięte glissanda na tle marszowych akordów fortepianu, potem rytm habanery i niemal zwierzęcy zew skrzypiec potęgujący wrażenie chaosu. Wewnętrzna sprzeczność opiera się tutaj na suchym, metrycznym, trochę kwadratowym akompaniamencie, skontrastowanym z klezmerskim "zaciągiem" skrzypiec i transowym dynamizmem. Nagle nokaut! Zawieszenie. I cisza, pozorne tylko ukojenie - "Trez piezas para orquesta de camara". Pozorne, bo spokojnie zaczynające się "Preludium" - rozpisane na sekstet fortepianowy - określa dominanta lęku. Dopiero wiolonczela inicjuje liryczny motyw, wprowadzając nostalgiczną kantylenę skrzypiec. Za chwilę wszystkie smyczki stworzą abstrakcyjną konstrukcję, aż do momentu wejścia fortepianu, który z unisonowego brzmienia wyczarowuje nowe wątki. Czy więcej tam Bacha, Nino Roty, nastroju z "Le Gibet", Ravelowskiego cyklu? Trudno powiedzieć. Ale emocje, spotęgowane hipnotycznym crescendo, wybuchają z nieokiełznaną siłą. Sekstet brzmi niczym spora orkiestra - tyle tu ognia.

Po "Preludium" figlarne, prokofiewowskie Divertimento. Fortepian rozpoczyna kapryśny taniec, wyrywając się z rytmiczno-melodycznych granic. Jest jak niesforne dziecko, które gra wszystkim na nosie, by za chwilę chlipać w kącie, pokornie wysłuchując rodzicielskiej reprymendy. Ostatnia część tej triady to fuga dobarwiona znakomicie poprowadzonym quasi-chorałowym finałem. Niepowstrzymana szarża instrumentów - aż do skrajnych rejonów percepcji. Dalej cykl "Concierto del Aniel" i "Oblivion". W końcu "Revolucionario" - dźwiękowy patchwork wykorzystujący wątki muzyki współczesnej, ale też i tej musicalowo-rachmaninowskiej proweniencji.

Kevin Kenner gra jak natchniony. Z wyczuciem kreuje klimat francuskiej le mode retro lub przypomina, swingując, o swoich korzeniach. Fortepian, zapewne europejski, brzmieniem przypomina pianino prosto z baru w Kansas City. Metaliczny, czasem szklisty, innym razem przeobraża się w źródło ciepła i delikatnej melancholii. Najwięcej do powiedzenia ma Kenner w "Ressurrection del Angel"; ani przez chwilę nie ociera się o sentymentalizm czy nastrój kawiarniany, wzrusza uczciwością i ogromnym zaangażowaniem. Rzadka to umiejętność prowadzić linię melodyczną bez udziwnień - szczerze i pięknie. Kenner pewnie kształtuje frazę, nie pozwalając sobie nawet na odrobinę dekoncentracji, osłabienia uczuć.

Nad całością dyskretnie czuwa Grzegorz Frankowski. Strzegąc rytmicznej dyscypliny, pozwala zabłysnąć partnerom. Paweł Wajrak, Maciej Lulek, Ryszard Sneka i Konrad Górka znakomicie spisują się w partiach solowych - udaje im się sprostać asom teamu. Ale brawa należą się całemu sekstetowi. To za jego sprawą przenosimy się na drugą stronę równika, "pod modre niebo Argentyny, gdzie zmysły poją cud dziewczyny". I nie trzeba kupować biletu...

Astor Piazzolla - Piazzoforte. Kevin Kenner (fortepian), Paweł Wajrak (skrzypce), Maciej Lulek (skrzypce), Ryszard Sneka (altówka), Konrad Górka (altówka), Grzegorz Frankowski (kontrabas, kierownik artystyczny). DUX 2006

Zespół Piazzoforte z Kevinem Kennerem zagra 29 września w Auditorium Maximum UJ w Krakowie, podczas tegorocznej uroczystości wręczenia Medali św. Jerzego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006