Tańczący ślepiec

Polscy misjonarze znaleźli się w centrum kolejnej wojny. Tym razem we wschodnim Kongo, gdzie oddziały rebeliantów z Ruchu 23 Marca (M23), walczące z siłami rządowymi podległymi prezydentowi Josephowi Kabili, zdobyły 600-tysięczną Gomę,...

03.12.2012

Czyta się kilka minut

Obóz dla uchodźców – ofiar walk we wschodnim Kongo. Mugunga niedaleko Gomy, 2 grudnia 2012 r.  / Fot. Phil Moore / AFP / EAST NEWS
Obóz dla uchodźców – ofiar walk we wschodnim Kongo. Mugunga niedaleko Gomy, 2 grudnia 2012 r. / Fot. Phil Moore / AFP / EAST NEWS

...stolicę bogatego w złoża minerałów regionu Północnego Kivu (w mieście pozostawały od 20 listopada do 1 grudnia). O konflikcie w Kongo pisaliśmy kilkakrotnie – ostatnio w 33. numerze „TP”. Tym razem przedstawiamy fragmenty dziennika ks. Stanisława Stawickiego, pallotyna z misji w Gomie, który przez ponad dwa tygodnie opisywał codziennie życie przechodzącego z rąk do rąk miasta.


Wojna zaskoczyła nas jak zima polskich drogowców. A jest nas tu do wyżywienia 39 chłopa, w tym jeden Krzyżak (zakon Krzyżaków nadal istnieje!), który przyjechał na konferencję na temat pokoju. Teraz czeka na samolot i powtarza: „przecież wszystko będzie dobrze”.


PIĄTEK, 16 LISTOPADA

Walka trwa, w mieście wzrasta napięcie. Jak na ironię, w naszym centrum rekolekcyjnym kończy się projekt „Pokój dla Afryki”. Dwudziestu siedmiu uczestników otrzymuje dyplomy „budowniczych pokoju”. Wygłoszono kilka podniosłych przemówień na ten temat. Wieczorem były tańce.

NIEDZIELA, 18 LISTOPADA

Rano SMS: „Ze względu na wiszące w powietrzu niebezpieczeństwo, dzień skupienia dla zakonnic został odwołany”. Podczas śniadania słyszymy spadające bomby. W południe rebelianci z oddziałów M23 docierają na przedmieścia Gomy. Nastaje cisza. W Keshero słychać tylko śpiewające ptaki i uderzające o skalisty brzeg fale jeziora. Docierają do nas wieści, że wojska ONZ zatrzymały siły M23, skłaniając je do negocjacji. Z Kinszasy miał nadejść rozkaz, aby wojska rządowe wycofały się bez stawiania oporu. Chodzi o to, by uniknąć paniki wśród cywilów. Rzeczywiście, po południu żołnierze rządowi zaczynają się wycofywać w kierunku Sake (na południe od Gomy), wykrzykując na prezydenta Konga: „naiwny zdrajca”. Kilku naszych sąsiadów ucieka do Bukavu.

PONIEDZIAŁEK, 19 LISTOPADA

Szkoły i urzędy zamknięte. Rebelianci z M23 dali armii rządowej dobę na opuszczenie miasta. Jezioro dziś nadzwyczaj spokojne! Nie widać nawet łodzi płynących na cotygodniowy targ do sąsiedniego Kituku. Cisza, jakby to była jeszcze niedziela. 8 lipca, kiedy rebelianci po raz pierwszy zajmowali Ruthsuru, też była niedziela! Upodobali sobie świąteczny dzień tygodnia.

WTOREK, 20 LISTOPADA

Od południa jesteśmy w rękach rebeliantów. W centrum Gomy, na powitanie nowych władz – tańce, śpiewy i piwo. Wojska rządowe wycofują się w kierunku Bukavu. Nie wszyscy jednak odeszli ze spuszczoną głową. Nawet w naszej dzielnicy słychać jeszcze pojedyncze strzały – to rebelianci przeczesują dzielnicę po dzielnicy. Podali nawet przez radio numer telefonu, na który można dzwonić, w razie gdyby „wrogowie atakowali”. Na jutro zapowiedzieli też zbiórkę na stadionie „des Volcans”. Policjanci i żołnierze, którzy chcą współpracować z nową władzą, mają się tam spisać i zdać broń.

Tysiące uchodźców przemieszczają się do obozu na południu miasta. Nowo przybyli nie mają nic. „Obawiamy się głodu, nie mamy dla nich wystarczająco dużo jedzenia i wody pitnej” – mówi pracownik jednej z organizacji humanitarnych. Obóz w dzielnicy Mugunga już wcześniej liczył 90 tys. uchodźców, którzy opuścili swoje domy w czerwcu i lipcu.

Rano dotarły do nas dwie siostry ze Zgromadzenia Benebikira. Jedna z nich przeżyła wojnę w Rwandzie w 1994 r. Teraz nie wytrzymała psychicznie w swoim klasztorze w dzielnicy Keshero. Wczoraj w nocy była tam strzelanina. Dzwoniłem też do biskupa, ordynariusza Gomy. Był w konfuzji. Brak rzetelnych informacji, trzeba czekać, nie ruszać się z miejsca.

Nasz ekonom musiał jednak wybrać się dziś do pobliskich sklepów, aby zorientować się, czy można tam zdobyć jakieś zapasy. Wojna zaskoczyła nas bowiem jak zima polskich drogowców. A jest tu nas do wyżywienia 39 chłopa: 9 postulantów, 26 kleryków i 4 księży, w tym jeden Krzyżak (zakon Krzyżaków nadal istnieje), który przyjechał do nas na międzynarodową konferencję na temat pokoju. Teraz Jean-Marie cierpliwie czeka na samolot i powtarza: „przecież wszystko będzie dobrze”. Po południu zorganizowaliśmy krótkie zebranie strategiczne. Chodziło o to, aby podliczyć nasze zapasy żywnościowe. Nie jest tak źle.

ŚRODA, 21 LISTOPADA

Jak każde „miasto rebelianckie”, Goma została ukarana – odcięto prąd. Miasto w ciemnościach. Znowu zaczną się problemy z wodą. Przed chwilą na godzinę włączyliśmy generator, aby przepompować do pustych cystern trochę wody z jeziora Kivu. Kończą się zapasy paliwa.

CZWARTEK, 22 LISTOPADA

Wczoraj dzwoniłem do braci marystów, którzy prowadzą szkołę w Bobandanie, 25 kilometrów od Gomy. Jeden z nich odwiedza nas czasem, gdy robi zakupy w mieście. Powiedział, że wojska rządowe zatrzymały się na ich terenie. Dowódca oddziału twierdził, że to nie ucieczka, ale „strategiczna zwłoka”.

Również w środę na stadionie „des Volcans” w Gomie, przy gromkim aplauzie ludności, Sulutani Makenga, przywódca Rewolucyjnej Armii Kongijskiej (tak nazywa się zbrojna gałąź M23), mówił: „Nasz kraj jest pozostawiony na pastwę losu (oklaski) – Prezydent i jego klika bogacą się, a reszta cierpi głód (oklaski) – Nie mamy dróg (oklaski) – Nasi żołnierze nie są wynagradzani (oklaski)” etc.

Wcześnie rano, po raz pierwszy od kilku dni, dotarły do naszej kaplicy głosy śpiewających na jeziorze rybaków. W normalne dni towarzyszą nam każdego poranka. Kolejny znak powrotu do normalności? Z pewnością nie bez zasługi patronki dzisiejszego dnia, świętej Cecylii!

PIĄTEK, 23 LISTOPADA

Wczoraj dowiedziałem się, że na stadionie „des Volcans” w Gomie broń złożyło 2 tys. żołnierzy i 700 policjantów. Każdy musiał zawiązać na karabinie białą kokardkę, symbol kapitulacji. Kilku złożyło świadectwa. „Mam sześcioro dzieci – mówił jeden z nich. – Najmłodsze ma 6 miesięcy. Nie miałem możliwości, by uciekać z całą rodziną. Zdecydowałem, że zostanę z wami”. Wszyscy, którzy przeszli na stronę rebeliantów, przejdą wkrótce specjalne szkolenie ideologiczne.

Biskupi Konga wzywają do dialogu i wyczulają świat na tragedię humanitarną. Wojna zmusiła do ucieczki ponad 120 tys. osób. „Tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci bez dachu nad głową wałęsa się po ulicach miasta i w jego okolicach w poszukiwaniu podstawowych środków do życia – piszą biskupi. – Wystawieni są na niebezpieczeństwa i cierpienia: deszcz, zimno, głód, gwałty, prostytucję, rekrutację dzieci do oddziałów zbrojnych. Wszystko to uwłacza godności człowieka i dziecka Bożego. Wzywamy wspólnotę międzynarodową do położenia kresu tej sytuacji”.

SOBOTA, 24 LISTOPADA

Do obozu dla uchodźców w dzielnicy Mugunga dotarło kolejne 55 tys. ludzi. Jego szefowa Charlie Amunazo mówi: „Nowo przybyli nie mają dachu ani pożywienia. Nie mamy lekarstw w aptece. Przepracowani i zmęczeni lekarze stracili panowanie nad sytuacją i wycofali się z obozu. Katastrofa wisi w powietrzu, ponieważ uchodźcy nie mają dostępu do wody. Obawiamy się epidemii cholery”. W ciągu ostatnich trzech dni w obozie zmarło czworo dzieci.

Trzy dni temu o pomoc poprosiła nas dyrektorka sierocińca „Płomień miłości”, w którym przebywa ok. 40 sierot. Pani Alvera, była karmelitanka, otrzymała od „pallotyńskiego Caritasu” tysiąc dolarów. Wsparliśmy też rodziny robotników zatrudnionych w naszych instytucjach w Keshero (centrum rekolekcyjne, postulat i seminarium).

PONIEDZIAŁEK, 26 LISTOPADA

Przedwczoraj odbyło się spotkanie szefów państw regionu Wielkich Jezior poświęcone sytuacji we wschodnim Kongu. Ustalono m.in., że M23 ma dwa dni na wycofanie się z Gomy na odległość 20 kilometrów (do pozycji sprzed 18 listopada). Rebelianci zaprzestaną walki, a prezydent Konga Joseph Kabila i jego rząd mają wysłuchać ich „słusznych” roszczeń i podjąć rozmowy.

Pierwszy raz od tygodnia organizacji World Vision udało się dotrzeć z pomocą do obozu uchodźców w Mugunga. Nowo przybyłe rodziny otrzymały po 3,6 kg mąki, 1,08 kg fasoli, 0,27 l oleju i 0,045 kg soli. Dostały też namioty i podstawowe wyposażenie kuchenne. Liczba uchodźców na dzień dzisiejszy sięga ponad 120 tys. Wielu z nich mieszka w szkołach i kościołach.

Niedziela Chrystusa Króla upłynęła nadzwyczaj spokojnie. Do Keshero przyjechał ks. Alexander Pietrzyk, superior z Paryża, a towarzyszył mu ks. Stanisław Filipek. Ten pierwszy odprawił rano Mszę św. w naszym seminarium i spotkał się z klerykami.

WTOREK, 27 LISTOPADA

Sklepy, szkoły, uczelnie i banki mają w tym tygodniu znów zacząć pracować. Tak zarządziły nowe władze. Faktycznie, w mieście widać coraz więcej ruchu, choć psychoza wojny, lęk i niepewność ciągle dominują. Tylko jeden na dziesięciu uczniów stawił się w poniedziałek do szkoły.

Wczoraj rano, wraz z gośćmi z Paryża i Kigali, odwiedziliśmy miejscowego biskupa. Ks. Pietrzyk pytał go o sytuację humanitarną w regionie. Jest to bowiem rzeczywistość, która w tej chwili najbardziej przejmuje i angażuje lokalny Kościół. Ksiądz biskup potwierdził, że sytuacja jest dramatyczna. Wspomniał też o krążącej „czarnej liście”. Niezależne kongijskie Radio Okapi podało wczoraj, że ONZ ewakuowało w niedzielę 22 urzędników sądowych, którzy otrzymywali pogróżki ze strony rebeliantów. Jeden z nich opowiadał: „Kazali mi paść na kolana. Jeden z nich przystawił mi pistolet do głowy mówiąc: »Kiedyś skazałeś mnie na 12 lat więzienia. Teraz ja skazuję cię na śmierć«. Na szczęście rebelianci pokłócili się między sobą, co uratowało mi życie”.

W nocy z niedzieli na poniedziałek otrzymałem SMS-a: „Nie wyruszajcie jutro samochodem na miasto. M23, które musi opuścić Gomę, będzie zabierała auta i przerzucała do Rwandy”. Nazajutrz okazało się, że jego autorem jest jeden z braci zakonnych. Wskazanego dnia dwa razy przemierzyłem miasto, odwożąc naszych gości do granicy. Rozglądałem się uważnie. Nic nie wskazywało na to, aby rebelianci zamierzali wynieść się z miasta.

Dziś rano, pierwszy raz, od kiedy rebelianci zajęli miasto, ujrzałem na jeziorze rybaków w łodziach połączonych. Chodzi o trzy łodzie, które płyną bardzo wolno, ale razem, ciągnąc za sobą jedną sieć. Nie są to więc zwinne i szybkie pirogi, którymi łatwo uciec, jeśli zbliża się niebezpieczeństwo. Wspólny połów jest dużo bardziej skuteczny, ale wymaga współpracy, spokoju i czasu. Czyżby ten już nastał?

ŚRODA, 28 LISTOPADA

Wczoraj wieczorem, po dziesięciu dniach, wznowiono dostawy prądu. Pojawił się wprawdzie tylko na godzinę, ale przywrócił nadzieję na „lepsze dni”.

Dziś święto Matki Bożej z Kibeho. Od 28 listopada 1981 r. do 2 marca 1982 r. „Matka Słowa” – jak sama o sobie mówiła – wzywała świat do nawrócenia, zachęcając m.in. do modlitwy bez obłudy! Ta matczyna zachęta do szczerości to dobra propozycja dla tej części Afryki. To, co się tutaj dzieje, to prawdziwa tragikomedia, w której występują wszyscy, ONZ nie wyłączając.

PIĄTEK, 30 LISTOPADA

Od wczoraj rebelianci ewakuują się z Gomy. Poza częściej krążącymi helikopterami ONZ, w mieście nie widać jednak pośpiechu. Zresztą, nawet jeśli się wycofają, teren i tak zostanie przez nich szczelnie otoczony.

W tym tygodniu Rada Bezpieczeństwa ONZ przedłużyła do 2014 r. rezolucję zabraniającą sprzedaży i dostarczania broni dla wszystkich grup rebelianckich na terenach Konga. Rezolucja ta ma podobno położyć kres eksploatacji drogocennych minerałów przez obce mocarstwa, które dostarczając broń rebeliantom, posługują się nimi w celu destabilizacji regionu. Przy tej okazji, przedstawiciel Konga w Radzie Bezpieczeństwa oskarżył Rwandę i Ugandę o dostarczanie broni dla rebeliantów M23.

SOBOTA, 1 GRUDNIA

„Ze względów organizacyjnych” rebelianci opóźnili swoje wycofanie o 24 godziny. Wygląda na to, że M23 opuści Gomę w niedzielę.

Wczoraj słuchałem wywiadu lokalnego Radia Okapi z Jeanem Marie Runigą, „politycznym” szefem M23. Nie wiedziałem, że jest biskupem protestanckim. Może stąd jego predylekcja do niedzieli? Oto fragment rozmowy:

– Jak się do pana zwracać: biskupie czy przewodniczący?

– Biskupem pozostaje się na całe życie. Nadal więc jestem sługą Bożym. Ponieważ jednak reprezentuję ruch M23, jestem też jego przewodniczącym.

– Rebelianci podnieśli miecz przeciw całemu rządowi. Jak to się ma do Bożego człowieka, za którego pan się uważa?

– Pan Bóg mówi, że nie chce nieszczęścia człowieka. Niestety mój naród jest pogrążony w nieszczęściu. Moim obowiązkiem jako pasterza jest więc zrobić wszystko, by go z tego nieszczęścia wyzwolić. Kocham Kongo i Kongijczyków – robię to wszystko jako sługa Boży. Nie jestem zresztą sam. Są ze mną Dawid, Mojżesz i Daniel, którzy wykonali „tę samą robotę” dla swego ludu.

– Czy aby to wszystko osiągnąć, trzeba było sięgać po broń i przyczyniać się do śmierci ludzi stworzonych na obraz Boga?

– M23 nie chciało używać broni jako środka do osiągnięcia swojego celu. Od początku domagaliśmy się dialogu. Niestety, władze w Kinszasie tego nigdy nie zaakceptowały. To oni zaatakowali pierwsi.

NIEDZIELA, 2 GRUDNIA

Dziś trzecia niedziela, od kiedy zacząłem pisać o listopadowej wojnie w Północnym Kivu. Pora kończyć – dziennik miał nosić tytuł „Zawsze w niedzielę”; to polska komedia z lat 60., która rozgrywa się właśnie w trzy kolejne niedziele. Jutro, jeśli sytuacja pozwoli, wyjeżdżam na kilka dni do Rwandy.

Na koniec przypomnę jedno z afrykańskich przysłów: „Kiedy tańczysz z niewidomym, od czasu do czasu nadepnij mu na palce, aby wiedział, że nie jest sam”. Kongo to taki „tańczący ślepiec”. Jego największa bieda polega na tym, iż posiada ogromne bogactwa. Depczą mu więc po palcach ze wszystkich stron.  


Ks. STANISŁAW STAWICKI jest pallotyńskim misjonarzem, absolwentem Jezuickiego Wydziału Teologicznego w Paryżu, gdzie obronił doktorat z teologii duchowości. Od 1984 r., z krótkimi przerwami, pracuje na misjach w Afryce (Rwanda, Kamerun, Demokratyczna Republika Konga). W kwietniu 2012 r. został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012