Tańce z satrapą

To nawracająca choroba polskiej władzy. Kto by nie rządził w Warszawie, zaraz znajduje sobie jakiegoś wschodniego satrapę, żeby się z nim dogadać, żeby go ucywilizować, dokonać przełomu, ubić interes.

09.01.2017

Czyta się kilka minut

Pamiętam, jak Aleksander Kwaśniewski przechadzał się samotnie po nabrzeżu portu wojskowego w obwodzie kaliningradzkim. Czekał na spóźnionego gospodarza Władimira Putina. Gorzka pigułka – ale jak ktoś marzy o przełomie za wszelką cenę, to ma za swoje. Potem Anna Fotyga, pisowska szefowa MSZ, pojechała w 2006 r. do Moskwy na konferencję dotyczącą zwalczania przemytu narkotyków z Afganistanu. Nie chodziło oczywiście o narkotyki, ale o spotkanie z ministrem Ławrowem, a może nawet z samym Putinem, wymianę uprzejmości i zniesienie sankcji. Nie wyszło. Dlatego PiS w drugim kroku próbował z Ilhamem Alijewem i Nursułtanem Nazarbajewem – którzy też do demokratów nie należą, ale mają ropę i gaz.

Mam też wspomnienie związane z Radosławem Sikorskim (nie był już w rządzie PiS, tylko w rządzie PO), jak ściskał dłoń Aleksandrowi Łukaszence, licząc, że przeciągnie go na Zachód. Mówiło się nawet, że Polska jest w stanie poświęcić Andżelikę Borys i zamienić Związek Polaków na Białorusi na Związek Polaków Lojalnych Wobec Prezydenta Białorusi. W podzięce za starania Łukaszenka pobił i pozamykał do więzień opozycjonistów. I to był koniec białoruskiego otwarcia.

Potem, też w ramach przeciągania na Zachód, Polska zaangażowała się w przymykanie oczu na łamanie demokracji przez prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Byleby podpisał umowę stowarzyszeniową z UE. Skończyło się tak, że nie podpisał – zamiast tego zaczął bić studentów, a potem kazał do nich strzelać.

Dziś widać jasno, że wschodnia choroba dotyka kolejnej ekipy. Nasi politycy jeździli do Łukaszenki na rozmowy – wracali zadowoleni z nadzieją, że uda się zrobić biznes. Teraz do „operacji Białoruś” włączyło się MSZ, które chce doprowadzić do zamknięcia telewizji Biełsat. Wiceminister Konrad Szymański czujnie oświadczył, że „Polska jest zainteresowana otwarciem na Białoruś”, ale absolutnie nie należy tego wiązać z kłopotami telewizji, która przez lata wspierała społeczeństwo obywatelskie.

Zastanawiam się, czy przykre lekcje z przeszłości nas czegoś nauczyły. Zawsze chcieliśmy ograć jakiegoś satrapę, ale zostawaliśmy z pustymi rękami i zszarganym sumieniem.

Niemądry Polak po szkodzie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2017