Tajemnice Czarnej Madonny

Przez wieki mówiono, że jasnogórską ikonę namalował św. Łukasz. Jak było naprawdę? Jakie jeszcze sekrety kryje najsłynniejsza polska Matka Boska?

07.08.2017

Czyta się kilka minut

Obraz w „Płaszczu Wdzięczności i Miłości, Cierpienia i Nadziei Narodu Polskiego”,  wykonanym w 2010 r. przez bursztynnika z Gdańska Mariusza Drapikowskiego. / BARTOSZ KRUPA / EAST NEWS
Obraz w „Płaszczu Wdzięczności i Miłości, Cierpienia i Nadziei Narodu Polskiego”, wykonanym w 2010 r. przez bursztynnika z Gdańska Mariusza Drapikowskiego. / BARTOSZ KRUPA / EAST NEWS

A my ku Częstochowej pódźmy, Bałabaszu, / Wszak umiemy zaśpiewać o świętym Łukaszu. / Weźmy z sobą dwie babie, Truchnę i Kromczonkę, / Bo też ony na pamięć umieją koronkę”.

Tymi słowami zwrócił się pewien wędrowny dziad do kolegi wedle „Peregrynacji dziadowskiej” z 1612 r. Zarówno „dziady”, jak „baby” można było spotkać w okolicach popularnych sanktuariów – wypraszali jałmużnę, handlowali, czym się da, ale zarabiali też śpiewem. A wśród ich pieśni odnajdziemy również takie, które opowiadają o legendzie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.

„Święty Łukos wanielista,
umalował obraz cysta. (...)
Sum Pan Jezus zstąpił z nieba,
umalowoł, co potrzeba. (...)
Rozbójnice w lesie były,
obrazowi zastąpiły.
Chcieli rąbać, chcieli siekać,
zacon obraz krwawo płakać”.

Cóż, właśnie z takich rymowanek wziął się niezbyt pochlebny termin „rymy częstochowskie”...

Rzetelne informacje o pochodzeniu i dziejach obrazu znaleźć trudniej, tym bardziej że – jak to z dziełami otoczonymi kultem bywa – na przestrzeni wieków był poddawany poprawkom i przemalowaniom.

Legenda o Przewodniczce

Najstarsza, późnośredniowieczna legenda mówi, że obraz jasnogórski namalował na desce stołu sam św. Łukasz – byłby to zatem prawdziwy portret Marii z Jezusem. Dzieło miał zabrać do Bizancjum Konstantyn Wielki, potem trafiło na Ruś, zaś w XIV w. książę opolski Władysław, po zdobyciu twierdzy Bełz, zabrał z niej obraz do ufundowanego przez siebie klasztoru na Jasnej Górze.

Wiadomo oczywiście, że obraz jasnogórski nie powstał w starożytności, skąd jednak w ogóle wzmianki o św. Łukaszu? Chodzi o to, że Matka Boska Częstochowska to przedstawienie w typie zwanym Hodegetrią. To z pierwowzorem tego ujęcia oryginalnie wiązała się legenda o św. Łukaszu.

Hodegetria to Matka Boska Przewodniczka, ukazująca drogę do zbawienia: na jej lewym ramieniu siedzi błogosławiący Chrystus, ona zaś wskazuje na Niego prawą dłonią. Pierwowzór z Konstantynopola, który, niestety, nie przetrwał upadku miasta w 1453 r., przechowywany był w tamtejszym klasztorze Hodegon. Klasztor ten wedle tradycji ufundowała cesarzowa Pulcheria w V w. i ona też miała umieścić w nim ową ikonę. Ostatnie badania wiążą jednak bizantyjską świątynię z panującym w IX w. cesarzem Michałem III. Niewykluczone, że to nie ikona Marii Przewodniczki była źródłem nazwy klasztoru, ale odwrotnie: do bijącego tam źródła leczniczych wód przybywali niewidomi, dla których mnisi byli przewodnikami (hodegoi). Trudno również stwierdzić, czy słynna Hodegetria była rzeczywiście ikoną późnostarożytną; jej kult rozwinął się na dobre dopiero w średniowieczu. Stała się wtedy wzorcem wielokrotnie powielanym i zaczęto z nią wiązać legendę, jakoby autorem był św. Łukasz.

Około połowy XI w. popularne stało się ujęcie półfigurowe (niezachowana wersja pierwotna mogła być całopostaciowa) – w tej wersji malarze Wschodu i Zachodu wielokrotnie ukazywali Matkę Boską z Dzieciątkiem. Obraz z Częstochowy to także Hodegetria – a zatem powtórzenie pierwowzoru z Konstantynopola. Legendy dotyczące cudownych wizerunków często „przechodziły” na ich kopie – tak też się stało w tym przypadku.

Korzenie w Sienie

Co zatem możemy powiedzieć o obrazie jasnogórskim? Badania lipowej deski z resztkami trzech rodzajów płótna, na której go namalowano, pozwalają stwierdzić, że pierwotna ikona (niezachowana w warstwie malarskiej) powstała przed końcem XIII w. Badacze wysuwali różne propozycje – że był to obraz bizantyński, ruski lub włoski. Kompleksową analizę przeprowadziła niemal trzy dekady temu prof. Anna Różycka-Bryzek – na podstawie jej badań można wykluczyć Ruś. Pozostałością po pierwotnej ikonie jest układ postaci, charakterystyczny zwłaszcza dla bizantyńskiego malarstwa XII-XIII w., a także reliefowe nimby, które występowały wówczas zwłaszcza w sztuce włoskiej, ale nie pojawiały się w sztuce staroruskiej.

Matka Boska Częstochowska / fot. Wikimedia Commons

Obecny powstał zapewne dopiero w połowie lub po połowie XIV w., choć namalowano go na starszej desce (najprawdopodobniej Hodegetria powtarza układ niezachowanego wcześniejszego wizerunku). Analiza stylu w zasadzie nie pozostawia wątpliwości: wersję XIV-wieczną namalował... artysta włoski! Wydłużona twarz Marii, o długim, prostym nosie i łukowatych brwiach, niezgodna z kanonami bizantyńskimi, wydaje się wywodzić z twórczości sieneńskiego malarza Simonego Martiniego (zm. 1344 r.). Ciemnooliwkowa karnacja postaci to też cecha pochodząca z malarstwa sieneńskiego. Dodatkowe jej przyciemnienie z czasem spowodowało określanie Madonny jako „Czarnej”, choć w zamiarze artysty z pewnością nie leżało ukazanie skóry w tym kolorze.

Skąd włoski obraz znalazł się w Bełzie? Nie wiadomo, czy rzeczywiście tam był. Władysław Opolczyk w 1372 r. został namiestnikiem na Rusi Halickiej, a w 1377 r. wziął udział w wyprawie króla Ludwika Węgierskiego, podczas której zdobyto Bełz. Może to wtedy Opolczyk pozyskał obraz – niewykluczone, że przywieziono go z Węgier. Na dworze węgierskim pracowali artyści włoscy, a i sam Ludwik bywał w Italii i mógł taki obraz sprowadzić.

Zraniony wizerunek

A skąd blizny na szyi i obliczu? W 1430 r. na klasztor jasnogórski napadli husyci – to z tym wydarzeniem wiąże się zwykle powstanie uszkodzeń, choć najstarsza legenda (zapewne sprzed owego napadu, ale zachowana w wersji z drugiej połowy XV w.), mówi o ataku Litwinów i Tatarów na Bełz już po poddaniu się twierdzy. Kłopot w tym, że takiego ataku... chyba nie było.

W rzeczywistości blizny zostały najprawdopodobniej stworzone przez artystę malującego dzieło. To linie wyżłobione w zaprawie, pokryte warstwą malarską w kolorze karnacji, a na ciele Marii ich brzegi dodatkowo okonturowano czerwienią, imitującą krew. Matka Boska Częstochowska wpisuje się więc w grupę tzw. wizerunków ranionych, których kult poświadczony jest w średniowiecznych źródłach.

W rozmaitych legendach związanych z kultowymi obrazami pojawiały się wątki ranienia dzieła – najczęściej przez obrazoburcę, Żyda, Araba lub ewentualnie duchownego chrześcijańskiego, który postradał zmysły. W podaniach tych powtarza się motyw krwawienia uszkodzonego wizerunku, co oczywiście ma znamiona cudu, i nawrócenia osoby atakującej obraz. Faktycznie „ranionych” dzieł jest niewiele, ale jednak są, np. wśród ikon na górze Athos. Matka Boska Częstochowska jest tu niewątpliwie interesującym przykładem.

W zasadzie więc opcje są dwie: albo obraz został rzeczywiście uszkodzony, i to jeszcze przed przybyciem na Jasną Górę, a uszkodzenia te zostały tylko podkreślone malarsko (w XIV w.?), albo rany są w całości spreparowane, być może powtarzając motyw z niezachowanego wcześniejszego pierwowzoru. Jak było naprawdę, pewnie nie uda się już wyjaśnić.

Narodziny kultu

Po najeździe husytów obraz nie został całkowicie zniszczony, ale wymagał renowacji. Najprawdopodobniej zrabowano z niego złotnicze ozdoby, przez co naprawy wymagały tło i nimby, które przemalowano, a następnie nałożono na nie srebrne i złocone blachy. Nie jest pewne, czy lilie (zapewne w założeniu andegaweńskie) na szacie Madonny wiążą się z Ludwikiem Węgierskim, czy zostały dodane w czasie XV-wiecznej renowacji (na zlecenie Jagiełły, być może ku pamięci Jadwigi). Gotyckie blachy zawierają przedstawienia Zwiastowania i Bożego Narodzenia (odniesienie do Wcielenia Chrystusa), a także Naigrawania i Biczowania (odniesienie do Męki).

Odnowiony w Krakowie obraz wrócił uroczyście na Jasną Górę i dopiero wtedy jego kult zaczął się rozwijać na szerszą skalę – świadczy o tym fragment spisu cudów z 1435 r. Od czasów nowożytnych ikonę zdobiono kolejnymi koronami i złotniczymi sukienkami. W XVII w. kult rozkwitł, do czego przyczyniła się niewątpliwie obrona Jasnej Góry w czasie potopu szwedzkiego i obchody 300-lecia fundacji klasztoru. W początkach XVIII stulecia na odwrocie obrazu namalowano na płótnie kolejne etapy jego legendarnych dziejów (od św. Łukasza począwszy). Płótno to, zwane „Mensa Mariana”, oddzielone w 1980 r. od samego obrazu, można oglądać w Muzeum 600-lecia na Jasnej Górze.

Mensa Mariana, z odwrocia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, ok. 1705 (?), Muzeum 600-lecia Jasnej Góry. Fot. z archiwum wystawy "U tronu Królowej Polski" (Zamek Królewski w Warszawie, 15 grudnia 2016 - 11 marca 2007)

Sukienki Maryi

Często się mówi, że zwyczaj zakrywania otoczonych kultem obrazów przez złotnicze sukienki pochodzi z tradycji bizantyńskiej, a w kręgu nowożytnej kultury zachodnioeuropejskiej występował specyficznie na terenach Rzeczypospolitej. To nie jest do końca prawda, bo praktyka taka istniała też m.in. we Włoszech, a aplikacje na rzeźby nakładano w Europie Zachodniej już od wczesnego średniowiecza.

Sukienki dla obrazu jasnogórskiego fundowane były od XVII w. – nie wszystkie się zachowały. Dziś obraz posiada ich dziewięć, nie licząc wspomnianych już gotyckich blach z czasów Jagiełły. Dwie pochodzą z XVII w.: diamentowa, na najważniejsze uroczystości, i rubinowa, pierwotnie przeznaczona na Adwent i Wielki Post. W drugiej połowie XX w. na tę ostatnią naszyto ponad 200 ślubnych obrączek, w związku z czym zwana jest sukienką wierności.

Są też dwie sukienki koralowe (z 1910 r. i z 1969 r.), a także dwie sukienki sześćsetlecia (wykonane z okazji racji jubileuszu obecności Cudownego Obrazu na Jasnej Górze, jedna w 1981, a druga w 1982 r.). Wcześniej wykonano sukienkę milenijną w związku z uroczystościami Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 r. W 2005 r. powstała sukienka bursztynowo­-brylantowa, jako wotum z okazji 350. rocznicy obrony Jasnej Góry przed Szwedami, a także jako wotum dziękczynne za życie i pontyfikat Jana Pawła II i za 25-lecie powstania Solidarności. Zwana jest ona sukienką zawierzenia Totus Tuus, a jej fundacja powiązana była z przekazaniem przez Jana Pawła II koron papieskich dla jasnogórskiego obrazu.

Obraz w „Płaszczu Wdzięczności i Miłości, Cierpienia i Nadziei Narodu Polskiego”, wykonanym w 2010 r. przez bursztynnika z Gdańska Mariusza Drapikowskiego. BARTOSZ KRUPA / EAST NEWS

Ostatnią ze złotniczych sukienek przygotowano w 2010 r. Wykonana jest z blach tytanowej, srebrnej i złotej, z użyciem różnorodnych kamieni szlachetnych, a jej symbolika jest złożona. Kosmiczny kontekst budują wkomponowane w korony kawałki meteorytów, dla równowagi użyto jednak kamieni z Ziemi Świętej. Motyw emocjonalno-naukowy odnajdziemy w liniach odwzorowujących bicie ludzkiego serca w zapisie EKG. Wśród wotów umieszczonych w sukience jest m.in. obrączka ofiary obozu zagłady i fragment rozbitego pod Smoleńskiem tupolewa.

Od legend i częstochowskich rymów, aż po naładowane symboliką drogocenne sukienki... czego by nie wymyśliły przyszłe pokolenia, wygląda na to, że nasza Jasnogórska Pani dźwignie wszystko.©

Autorka jest doktorem historii sztuki i mediewistką. Wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prowadzi blog o poszukiwaniu ciekawostek w sztuce: www.posztukiwania.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absol­wentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, doktor historii sztuki, medie­wistka. Ma na koncie współpracę z różnymi instytucjami: w zakresie dydaktyki (wykłady m.in. dla Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Otwartego AGH, licznych… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2017