Szumy

Kiedy moja mama w naszym domu we Lwowie smażyła konfitury, z wierzchu gromadziły się tak zwane szumy. Zbierało się je łyżką, a ja chciwie je pożerałem. Podobny proces dotyczy nie tylko konfitur i możemy go dziś w Polsce obserwować: szumy i szumowiny, czyli to, co gorsze, wypływa niestety na wierzch.

03.08.2003

Czyta się kilka minut

Głosy, wedle których z afery Rywina czy raczej z przesłuchań sejmowej komisji śledczej narodzi się Rzeczpospolita numer cztery, wydają mi się dziecinadą. Ja w dalszym ciągu nie wiem, kto posłał Rywina do Michnika, i nie wiem, czy ktokolwiek to wie, oczywiście poza samym Rywinem i tymi, którzy go posłali. Z przesłuchań, których dokładnej lektury od pewnej chwili nie byłem już w stanie kontynuować, wiem tylko, że Rokita jest człowiekiem rozsądnym, ale raczej samotnie rozsądnym.

Z lektury gazet wyłania się obraz dziwnego rozwarstwienia naszego społeczeństwa. Na samym dnie znajdują się rzesze drobnych złodziejaszków, którzy wykradają, co się da. Potem mamy warstwę, przez panią profesor Świdę-Ziembę nazwaną lumpenburżuazją. To ludzie dość zamożni, którzy nie biorą książki do ręki, żyją wpatrzeni w telewizor, w jakiegoś tam kolejnego Brata, albo w ekran komputera. Najbogatsi nie rozliczają się z podatków w kraju, bo są rezydentami na rozmaitych Kajmanach. Nad tym wszystkim zaś, bardzo wysoko, unoszą się dwie warstewki. Jedna, cieniusieńka, zawiera szczątki Unii Wolności i jej sympatyków. Osobną warstwę obłoczną tworzą duchowni, z takimi sympatycznymi, choć wyjątkowymi postaciami, jak dwaj jezuici: ksiądz Obirek i ksiądz Musiał.

Unia wydaje teraz periodyk "Komentarze", dwa albo trzy jego numery przysłano mi razem z listem podpisanym przez Frasyniuka - ale to są głównie sążniste wypisy z książek humanistycznych. Jedyne, co moją uwagę zwróciło, to felieton na ostatniej stronie, którego autor przyznaje, że chyba nie jest Europejczykiem, bo internetu nie studiuje, a telewizor omija szerokim łukiem. Zupełnie jak ja: nazwiska gwiazd telewizyjnych nic mi nie mówią, przekonany byłem, że "pazura" to genetivus od słowa "pazur", tymczasem dowiaduję się, że to nazwisko znanego aktora.

Sytuacja jest po prostu bolesna. Otwieram "Wyborczą" - znowu jakiś prokurator przechwycony na braniu łapówek. Nic tak nisko nie upadło, jak morale społeczne. Podobno trzeba nam żelaznej ręki - cóż, kiedy dzisiaj mogłaby to być tylko ręka Leppera. A jednak - to nieprawda, że Polska ginie. Miejscami trochę gnije, miejscami się rozpada, ale lektura "PRL dla początkujących" Kuronia i Żakowskiego, do której niedawno wróciłem, przywraca równowagę.

Konflikt iracki to moneta, która ma dwie reszki, bez orła. W pewnym sensie dobrze było pójść z Ameryką, skoro i tak do Iraku weszła, nie mieliśmy przecież żadnego głosu przy podejmowaniu decyzji o wojnie. Ryzyko dla naszych żołnierzy jest jednak olbrzymie. Amerykanie mieli płonne nadzieje, że zabijając dwóch synów Saddama trochę sytuację uspokoją - tak się chyba jednak nie stanie.

Warto pokusić się o komparatystykę zachowań ludów wyzwolonych. Kiedy alianci weszli w 1945 roku do Niemiec, Hitler wezwał wprawdzie naród do stworzenia Werwolfu, ale oprócz ręczników i prześcieradeł białych nikt niczego na powitanie zwycięskich armii nie wystawiał. W Japonii grupa wyższych oficerów usiłowała storpedować wysiłki cesarza Hirohito, który chciał zawrzeć hańbiący ich zdaniem pokój z Amerykanami. Przed ostateczną batalią Japończycy rzucili na amerykańską flotę inwazyjną samobójczych kamikadze. Jednak po podpisaniu bezwarunkowej kapitulacji z zachowaniem władzy cesarskiej ani jeden Amerykanin nie został ugodzony przez Japończyka.

W Iraku jest całkiem inaczej: każdego dnia słyszymy o nowych ofiarach, przeciwnicy tak zwanej okupacji amerykańskiej uderzają w elektrownie, w ropociąg, w infrastrukturę, działając przeciwko własnemu narodowi. Równocześnie Amerykanie usiłują odgrywać rolę wyzwolicieli, a nie okupantów. W jaką rolę wepchnięci zostaną Polacy? Nie wiemy. Część Irakijczyków wierzy, że Amerykanie zabili synów Husajna, część w to nie wierzy, jedna grupa zgromadzonych wokół zrujnowanego pałacyku w Mosulu wydawała okrzyki na cześć nieboszczyków, inna - okrzyki zadowolenia z powodu tego, że ich zgładzono. Gdyby mnie kto zapytał o podstawową różnicę między krajami Europy chrześcijańskiej, ale i buddyzmu czy szintoizmu, a islamem, wskazałbym na hasło: "Miłujcie nieprzyjacioły wasze, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą", którego brak w Koranie. Najłagodniejsi z muzułmanów mówią co najwyżej o tolerancji.

W poprzednim “Tygodniku" Joachim Trenkner relacjonuje dyskusję wokół antyamerykańskiej w gruncie rzeczy diatryby Habermasa i Derridy. Jeden z politologów amerykańskich napisał w odpowiedzi - choć to właściwie nie była odpowiedź - że wydatki militarne Stanów Zjednoczonych są większe aniżeli wszystkich krajów europejskich należących do Unii, łącznie z tymi, które do niej kandydują. Francusko-niemiecka koncepcja "twardego jądra" Unii pozbawiona jest zarówno siły militarnej, jak i zaplecza społecznego. Co z tego, że powiemy: wszyscy będziemy od dzisiaj trzeźwi i szlachetni, skoro jesteśmy skorumpowani i zgnili. Trenkner słusznie napisał na końcu swego artykułu: intelektualiści bardzo stracili na poważaniu, czego dowodem, że politycy w ogóle nie podjęli debaty

wszczętej przez Habermasa.

Ameryka obserwuje demontaż europejskiego "państwa dobrobytu", tak zwanego w Niemczech "Wohlfartstaat". Niemcy są otłuściałe, Japonia ma się nieświetnie, waluty trzeszczą. Z enerdowskich okienek telewizyjnych Zachód wydawał się wspaniały, kiedyśmy sami zażyli kapitalizmu, zrobiło nam się trochę niedobrze. Oczywiście, kiedy się z kolei obejrzy tak zwane nagie haki na fotografiach zamieszczonych w książce Kuronia i Żakowskiego, proporcje wracają.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2003