Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prześcignąć ewolucję
Prognozy przyszłości są sensownie możliwe wyłącznie w zakresie naukowo-technologicznym, nie są natomiast możliwe prognozy polityczne, ideologiczne czy ustrojowe. Jako kierunkowskaz najogólniejszy służyła mi naturalna ewolucja życia, gdyż orientowałem się zgodnie z dewizą: to, co było możliwe w bioewolucji i co mogło powstać siłami natury, będziemy mogli kiedyś naśladować technologicznie. Przychodzi mi na myśl powiedzenie znanego matematyka Hilberta: Powinniśmy wiedzieć i będziemy wiedzieli. Sformułowałem to kiedyś inaczej: Ewolucję trzeba doścignąć i prześcignąć. ©
▪ „TP” 50/2003
Aria w mózgu
Potrafię na jawie przywołać obrazy z najdawniejszej przeszłości, z dzieciństwa, a we śnie pojawiają mi się osoby, zdarzenia, okoliczności, wyglądy domów czy mieszkań z fotograficzną niemal dokładnością. Te informacje są gdzieś w mózgu zakodowane, tylko my sami nie potrafimy dobrać się do nich aktem woli. Wiadomo też, że w czasie operacji, kiedy po trepanacji czaszki odsłania się nam mózg, można – drażniąc poszczególne odcinki kory – wywołać u operowanego wrażenie, że słyszy arie operowe albo że siedzi w teatrze itd. Czy to byłoby dobrze, czy źle, gdyby za pomocą jakichś urządzeń, choćby – ostrożnie mówiąc – drażniących mózg jakimiś promieniami, można było te obrazy dowolnie wywoływać? To jest możliwe, ale czy wskazane – nie sądzę.
Można powiedzieć, że legislatywa powinna zakazać takich doświadczeń, ale trudność polega na tym, że rozgraniczenie pomiędzy interwencjami chirurgicznymi, medycznymi, leczniczymi a łupieskimi, szkodliwymi czy wręcz przestępczymi jest bardzo trudne. Nauka ingeruje w nasze ciało zgodnie z „taktyką salami”, plasterek za plasterkiem – nie sposób stwierdzić, w którym momencie ta ingerencja przestaje być neutralna i gdzie leży granica, po przekroczeniu której powinniśmy bronić naszej integralności. ©
▪ „TP” 22/1994
Człowiek dobrze poskładany
Dla rozsądnego biotechnologa ideałem byłoby podwojenie czasokresu, w którym człowiek zachowuje pełnię sił umysłowych i fizycznych. Mieć organizm tak sprawny jak dwudziestoletni przez dalszych dwadzieścia lat wydaje się o wiele przyjemniej, aniżeli żyć o dziesięć lat dłużej jako starzec stuletni. Trzeba jednak cum grano salis przyjmować wszelkie rewelacje, jakimi nas raczą entuzjaści inżynierii przeszczepowej. Pisze się dziś o przeszczepach jelit, żołądka itd. – dżentelmeni z amerykańskich korporacji biotechnicznych uważają, że dojdziemy wkrótce do sytuacji, w której kiedy przeszczepione serce się zużyje, to zastąpimy je jeszcze nowszym. Rzecz zdaje się wątpliwa, ze względu na ograniczoną wydolność naszego organizmu. Nie mamy też prawa zapomnieć o tym, że wszystkie tego rodzaju przemiany, nawet możliwe czysto biotechnicznie, będą kosztowne.
Zachodzi niebezpieczeństwo porozcinania ludzkości i wyodrębnienia jej części najzamożniejszej, o przeciętnej życia dwa, trzy razy dłuższej niż pozostałych biedaków. Zaczątki tego widać dzisiaj i bez biotechnologii: przeciętna życia w Afryce jest nieporównanie krótsza niż w Stanach Zjednoczonych. (...)
By pójść dalej, należałoby w sposób dobrze zsynchronizowany cofnąć wszystkie procesy, które spowodowały stopniowe zużywanie i, że tak powiem, psucie się organizmu, a cząstką tych procesów wypełnione są olbrzymie tomy medycyny. Jednak coś, co byłoby nie tylko łataniem dziur i wymianą części, ale całościowym odmłodzeniem organizmu, wydaje mi się teraz niemożliwe. Co będzie możliwe za lat dwa tysiące – tego oczywiście nie wiem. Natomiast miraż, jakim mydli nam się dzisiaj oczy – człowiek dobrze poskładany, dobrze połatany, trochę jak ubranie, które już właściwie świeciło na tyłku i było w wielu miejscach przetarte, ale je przenicowano i uzupełniono rozmaitymi wstawkami czy łatami – nie wygląda najbardziej zachęcająco.
Towarzyszą mi jednak zawsze słowa usłyszane od noblisty niemieckiego Manfreda Eigena: w nauce nigdy nie należy używać słowa „nigdy”. Eigen przyjechał wtedy do Wiednia na jakąś mozartowską rocznicę i zapytałem go podczas kolacji, czy przewidywał możliwość czegoś takiego jak wirus HIV. Odpowiedział mi szczerze, że nie przewidywał i to nauczyło go ostrożności. Stoimy na progu wielkich przemian. Główny strumień tych przemian rodził będzie mnóstwo problemów etycznych i kolidować może z Magisterium Kościoła, nie tylko katolickiego. Wraz z inwazją biotechnologii wzrośnie liczba znaków zapytania, jakie naszemu życiu towarzyszą. ©
▪ „TP” 14/1999
STANISŁAW LEM (1921–2006) był najwybitniejszym polskim pisarzem science fiction, filozofem, publicystą i futurologiem. Autor takich klasycznych książek jak „Dzienniki gwiazdowe”, „Eden”, „Pamiętnik znaleziony w wannie”, „Opowieści o pilocie Pirxie” czy „Fantastyka i futurologia”. Współpracownik i długoletni felietonista „Tygodnika Powszechnego”.
Fragmenty felietonów Stanisława Lema publikowanych w „Tygodniku Powszechnym” wybrał Tomasz Fiałkowski.