Sztuka jest święta

W recenzji Anity Piotrowskiej z filmu Agnés Jaoui “Popatrz na mnie" (“TP" nr 46/04) zabrakło mi motywu, który decyduje o prawdziwym pięknie tego trafnie opisanego w “TP" obrazu. Kiedy w ostatniej, nocnej sekwencji, w uroczym pejzażu francuskiej wsi, Lolita czule prowadzi do domu swojego przyjaciela Raszida (młodego Araba, który tylko podaje się za rdzennie francuskiego Sebastiana - wątek nie bez znaczenia), we francuskiej wersji filmu ukazują się napisy z tłumaczeniem niemieckiego tekstu towarzyszącej tej scenie pieśni Franciszka Schuberta “Du holde Kunst": “O święta sztuko, jak często w złych godzinach wyrywasz mnie z odmętów życia, rozgrzewasz serce, dajesz rozkosz, przenosisz w lepszy świat, sprowadzasz z nieba błysk lepszych czasów. Dzięki ci za to".

W polskiej wersji zabrakło tego tłumaczenia i zatraca się absolutna pointa filmu: prawdziwa sztuka jest święta i ona jedna przetrwa, ona jedna liczy się w zestawieniu z małostkowością, egocentryzmem i ambicyjkami bohaterów paryskiego Olimpu. Ona sprawia, że nieszczęsna, tęga Lolita staje się piękna, gdy śpiewa słynny “Lament Nimfy" Monteverdiego. Lub kiedy w pustym romańskim kościołku próbują swoich głosów obie - ona i jej nauczycielka muzyki, grana przez Agnés Jaoui, która nim zajęła się filmem, ukończyła konserwatorium w klasie śpiewu. Dotyczy to nawet Cassarda - okropnego, samolubnego ojca Lolity, który przecież opuścił jej wspaniały występ nie z powodu nieczułości, ale pod presją przypływu inwencji twórczej (jest wybitnym pisarzem). To ona nagle kazała mu szukać samotności, by łapczywie spisywać słowa cisnące się pod pióro. Film jest nieco feministyczny: Lolita i Agnés-Sylvie lepiej słyszą “muzykę sfer", nie są tak próżne - nie powoduje nimi taka miłość własna i mimo damsko-ludzkich słabostek robią wrażenie istot ulepionych z lepszej gliny. Sylvie patrzy na otaczających ją panów z ironicznym, choć nie pozbawionym dobrych uczuć dystansem, i w końcu odchodzi od nieprzytomnego na punkcie swojej kariery męża.

Agnés Jaoui ma szczególny dar podpatrywania bliźnich z paryskich elit artystycznych i potrafi go wspaniale spożytkować. W poprzednim jej filmie (“Gusta i guściki") ten dar rzucał się w oczy przede wszystkim. W obecnym słyszy się też i chłonie oddech Du holde Kunst.

Marek Rapacki (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2004