Szeryf na salonach

Klub piłkarski Sheriff Tyraspol gra w Lidze Mistrzów. Czy Naddniestrze, separatystyczne parapaństwo istniejące od 30 lat, wchodzi do Europy?

27.09.2021

Czyta się kilka minut

Stadion Sheriffa Tyraspol. Naddniestrze, 15 października 2017 r. / DANIEL DMITRIEW / FORUM
Stadion Sheriffa Tyraspol. Naddniestrze, 15 października 2017 r. / DANIEL DMITRIEW / FORUM

Gdy polski pomocnik Ariel Borysiuk grał w Sheriffie, bez zająknięcia chwalił klubową bazę: nowoczesny kompleks z trzema stadionami, w tym jednym krytym, a także z basenem, spa i pięciogwiazdkowym hotelem. Tak to wyglądało w Tyraspolu, stolicy Naddniestrza.

Gorzej było z meczami wyjazdowymi. Piłkarzowi, który marzył o europejskiej karierze, przychodziło grać na boiskach, wokół których deptały kury. W Kiszyniowie, stolicy sąsiedniej Mołdawii, ponad trybunami mecz mogli oglądać mieszkańcy pobliskich bloków. W Suruceni, trzytysięcznym mołdawskim miasteczku, w miejscu jednej z trybun był cmentarz. Czasem boisko przechodziło płynnie w pastwisko.

Być może Borysiuk żałuje, że w barwach klubu nie doczekał do obecnego sezonu. Piłkarze Sheriffa udali się bowiem niedawno na hiszpański Estadio Santiago Bernabéu, a wkrótce Toni Kroos, Luka Modrić, Sergio Ramos i inni piłkarze Realu Madryt odwiedzą Tyraspol. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów klub z Naddniestrza podejmie jeszcze jedną legendę, czyli Inter Mediolan, a także Szachtara Donieck.

Paradoksy konfliktu

Sheriff, klub ze stolicy prorosyjskiej separatystycznej republiki, która 30 lat temu odłączyła się od Mołdawii, na co dzień gra właśnie w mołdawskiej lidze. To jeden z wielu paradoksów tego konfliktu. Fakt, że klub z Naddniestrza bierze udział w krajowych rozgrywkach – i kolejny fakt, iż to właśnie on od prawie 20 lat reprezentuje Mołdawię w europejskich pucharach – nie budzą dziś w Kiszyniowie większych emocji.

Wprawdzie drużyna nie ma wielu fanów na prawym, mołdawskim brzegu Dniestru – ale to dlatego, bo wypomina się jej, iż za pieniądze oligarchów wykupywała graczy z ligi mołdawskiej, osłabiając inne zespoły. Natomiast wrogości o charakterze etnicznym lub politycznym raczej tu nie dostrzeżemy. W sytuacji, gdy klub ściąga do Mołdawii gwiazdy europejskiej piłki, rodzą się nawet zalążki sympatii.

Wielkich emocji w Mołdawianach nie budzi dziś też istnienie Naddniestrza. Przywykli, a poza tym mają swoje problemy. Nieuznane państwo nie budzi też zainteresowania: młodzi w ogóle tam nie bywają, a jego obraz tworzą na podstawie rzadkich i stereotypowych doniesień medialnych.

Teraz bilety na mecz z Realem sprzedały się w mgnieniu oka. Stadion Sheriffa mieści prawie 13 tys. widzów. Zakładając, że przynajmniej połowa przybędzie z prawego brzegu Dniestru, można stwierdzić, że w obszarze relacji społecznych będzie to wydarzenie znaczące. Ale nie przełomowe. Bo przełomów w tym konflikcie nikt nie chce i nie potrzebuje.

Droga na szczyty

Jeszcze niedawno Sheriff był w świecie piłkarskim egzotyką, klubem z dziwnym logotypem (złota gwiazda w stylu odznaki szeryfa), z którym wiązała się historia jakiegoś posowieckiego konfliktu i ciemne interesy właścicieli.

Właściciel klubu Wiktor Guszan, były milicjant, zaczął przygodę z wielkimi pieniędzmi w połowie lat 90. XX w. Najpierw przejął kontrolę nad przerzutem papierosów i alkoholu przez Naddniestrze na Zachód, by wkrótce wraz ze wspólnikami stworzyć holding Sheriff i zmonopolizować większość branż lokalnej gospodarki. Drużynę piłkarską powołali, aby dała mieszkańcom parapaństewka poczucie dumy i budowała sympatię dla ich marki.

W 2005 r. partia Odrodzenie, polityczna przybudówka holdingu, zdobyła kontrolę nad parlamentem nieuznanej republiki. W 2016 r., ustanawiając swojego człowieka prezydentem, uzyskali pełnię władzy w Naddniestrzu.

Nad mołdawską konkurencją klub dominował od samego powstania w 2002 r. Mecze w europejskich pucharach kończyły się jednak sromotnymi porażkami, więc przez lata, by zapewnić kibicom i piłkarzom minimum emocji, zapraszano do Tyraspola na mecze towarzyskie zespoły z Rosji, Ukrainy lub Serbii. Jednocześnie sam udział w rozgrywkach organizowanych przez UEFA gwarantował stały dopływ gotówki. Z czasem zespół było stać na sprowadzanie coraz lepszych piłkarzy z Europy, a także Afryki i Ameryki Południowej. Aż w końcu stał się pełnoprawnym członkiem europejskiej rodziny piłkarskiej. Podobną drogę przechodzi obecnie cała separatystyczna republika.

W nowych warunkach

To nieuznawane do dziś państwo powstało dzięki zaangażowaniu rosyjskiej armii w wojnę domową w 1992 r. Społecznym fundamentem, na którym zostało zbudowane, była zaś sowiecko-rosyjska tożsamość kulturowa miejscowej ludności. Te dwa współgrające czynniki wykorzystała lokalna wierchuszka, wywodząca się z kadr przemysłu i armii.

Z czasem „czerwonych dyrektorów” zastąpili bardziej nowocześni „biznesmeni”. Wprawdzie wsparcie Kremla i prorosyjska orientacja społeczeństwa nie zmieniły się, jednak Naddniestrze – postrzegane jako rosyjski satelita – od jakiegoś czasu funkcjonuje w nowych warunkach: gospodarka jest coraz bardziej związana z mołdawską rzeczywistością prawno-instytucjonalną, a głównym źródłem pieniędzy stały się rynki europejskie.

Ten nowy model zaczął kształtować się w latach 2014-16, gdy Mołdawia podpisała z Unią Europejską dwie umowy: stowarzyszeniową oraz o pogłębionej strefie wolnego handlu (DCFTA). Początkowo Tyraspol, a zakulisowo także Moskwa, sprzeciwiały się włączeniu Naddniestrza w sferę DCFTA, ale ostatecznie osiągnięto tu porozumienie.

Chwilę potem oligarchowie rządzący Sheriffem przejęli pełnię władzy w parapaństwie. Otwarcie rynków europejskich postrzegali jako szansę. Z kolei Rosja widziała w tym perspektywę zrzucenia obciążenia, którym było finansowe wspieranie Naddniestrza (w dobie sankcji zyskało to duże znaczenie). Tak też się stało: w latach 2017-18 Moskwa zaprzestała bezpośrednich dotacji dla Tyraspola. Rządzący oligarchowie mieli radzić sobie sami.

Po pierwsze biznes

Gospodarka Naddniestrza opiera się na kilku dużych zakładach przemysłowych: fabryce cementu, hucie stali, zakładzie tekstylnym i elektrowni w Dniestrowsku. Właścicielem pierwszych trzech jest Sheriff, a elektrownia należy do spółki rosyjskiej. Holding zarabia też na spedycji różnych towarów – od papierosów i alkoholu przez żywność po RTV. Zyski czerpane są tu z manipulacji stawkami celnymi i prawdopodobnie z przemytu. Trudno oszacować, jaką rolę w imperium Sheriffa odgrywa zaangażowanie na rynkach finansowych i w sektorze bankowym, realizowane przez sieć spółek-córek zarejestrowanych w rajach podatkowych.

W każdej z tych sfer dostęp do rynków europejskich jest kluczowy, a warunkiem dla jego uzyskania jest rejestracja działalności gospodarczej w Mołdawii. W ten sposób świetne naddniestrzańskie koniaki kupujemy w Polsce jako produkt mołdawski. Podobnie wygląda rzecz z tamtejszą stalą czy tekstyliami, które kupują światowe marki odzieżowe.

Po 2018 r. więzi naddniestrzańsko-mołdawskie jeszcze się pogłębiły, gdyż porozumiano się w takich kwestiach jak tablice rejestracyjne czy dyplomy uczelni. Ich realizacja postępuje opornie, ale postępuje. W efekcie Mołdawia i Unia Europejska stały się głównymi partnerami handlowymi Naddniestrza. Rynki europejskie przyjmują 40 proc. tamtejszego eksportu, co czterokrotnie przewyższa wartość towarów sprzedawanych odbiorcom rosyjskim.

Bez Rosji ani rusz

Właściciele Sheriffa nie sięgnęli po władzę w Naddniestrzu, aby wypełnić dziejową misję bastionu rosyjskiej cywilizacji, lecz żeby rozwijać własne biznesy. Pojawia się więc pytanie: czy w obecnej sytuacji nie byłoby im wygodniej odpuścić sobie całą tę prorosyjsko-separatystyczną otoczkę i po prostu przyłączyć się do Mołdawii?

Odpowiedź będzie negatywna. Firma Sheriff wyrosła dzięki warunkom państwa nieuznanego, a w końcu przejęła nad nim władzę, niczym pasożyt przejmujący kontrolę nad żywicielem. Teraz w jej interesie jest utrzymanie żywiciela przy życiu. Bez Naddniestrza Guszan i jego wspólnicy straciliby możliwości manipulacji stawkami celnymi i lawirowania między różnymi systemami prawnymi.

Naddniestrze funkcjonuje więc obecnie w specyficznym układzie międzynarodowym: pieniądze z rynków europejskich utrzymują je przy życiu i pozwalają ograniczać możliwości ingerencji Kremla w sprawy wewnętrzne, a jednocześnie kremlowskie wsparcie polityczne i obecność rosyjskich żołnierzy gwarantują niezależność od Republiki Mołdawii.

Wygodna próżnia

Co ciekawe, w Naddniestrzu zaczynają pojawiać się też zachodnie firmy. Jednak ta europeizacja ma wymiar pozorny: w ostatnich latach nastąpił regres w obszarze praw człowieka i wolności słowa, a polityczne aresztowania są częste jak nigdy dotąd.

Pogarsza się też sytuacja socjalna. Dla holdingu wszystko to, co nie przynosi zysku, w tym sfera socjalno-budżetowa, jest obciążeniem. Wcześniej władze Naddniestrza dbały, by zachować dużą populację, gdyż legitymizowało to istnienie para- państwa. Problem emigracji zarobkowej jest tu obecny od kilkunastu lat, ale teraz przybiera coraz większe rozmiary. Z perspektywy Sheriffa liczy się bowiem tylko to, by na miejscu znaleźli się pracownicy do fabryk i odpowiednia liczba kierowców tirów. Pozostali, jeśli im źle, mogliby wyjechać.

Co może zaskakiwać, przez lata to Rosja była tu gwarantem względnego pluralizmu politycznego, dawało jej to bowiem możliwość rozgrywania rywalizujących środowisk. Teraz Kreml, pozbawiony narzędzi nacisku gospodarczego, stracił część zainteresowania parapaństwem. Zadowala się pilnowaniem, by Zachód nie stał się tu zbyt wpływowy w wymiarze politycznym. W efekcie miejscowa elita funkcjonuje w wygodnej próżni.

Paradoksem historii jest, że to prorosyjska, separatystyczna republika przyniosła do Mołdawii piłkę na najwyższym europejskim poziomie. Niestety, w republice Sheriffa igrzyska i chleb nie występują w parze, lecz są smutną alternatywą. ©

Autor pracuje na UAM, opublikował książkę „Naddniestrze. Terror tożsamości”. Stale współpracuje z „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2021