Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus pyta Dwunastu: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. I zaraz potem: „A wy – za kogo Mnie uważacie?”. Odpowiada Piotr: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Na to Jezus objawia Piotrowi jego przyszłą misję: „I Ja Tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała] i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”.
Wcześniej jednak mówi mu jeszcze coś innego: „Szczęśliwy [bo to właśnie znaczy słowo »błogosławiony«] jesteś! Szczęśliwy jesteś, Szymonie, synu Jony” (por. Mt 16, 13-18).
Tak. Jest wielkim szczęściem – znać Jezusa, znać odpowiedź na pytanie: kim On jest? Znać o Nim prawdę. Tę prawdę, którą objawia nie „ciało i krew” (tzn. ludzkie, naturalne możliwości poznawcze), ale Ojciec. Jest wielkim, niewyobrażalnie wręcz wielkim szczęściem, znać Jezusa jako Zbawiciela (Mesjasza) – prawdziwego Człowieka i prawdziwego Boga. Jest niezwykłym szczęściem takim Go znać – nie z lekcji katechizmu czy z wykładu dogmatyki, ale z codziennego doświadczenia – w dynamicznej relacji – z Żyjącym, Zmartwychwstałym Panem.
Tak. To wielkie szczęście. To wszystko zmienia. A jednak... Jezus musi to szczęście Szymonowi uświadomić. Czy to nie dziwne?
Czy to nie dziwne – jak mówi papież Franciszek w adhortacji „Evangelii gaudium” – że na co dzień my, chrześcijanie, mamy taką twarz, jakbyśmy dopiero co wrócili z pogrzebu?
W przedziwnej zgodności z papieskimi słowami pobrzmiewa Friedrich Nietzsche: „Ale wy – jeśli wasza wiara rzeczywiście was uszczęśliwia, pokażcie sobą, że jesteście szczęśliwi. Wyraz waszych twarzy więcej czyni szkody waszej wierze niż nasze rozumowe argumenty. Gdyby ta radosna nowina waszej Biblii była wypisana na waszych twarzach, nie mielibyście potrzeby domagać się [od nas] wiary w autorytet tej księgi... Póki zaś co, tak jak jest, wasze apologie chrześcijaństwa zakorzenione są w waszym nie-chrześcijaństwie, wypisując wasze obrony, pracujecie na wasze potępienie”. I w innym miejscu: „Muszą zaśpiewać lepsze pieśni, bym się nauczył wierzyć w ich zbawiciela; na bardziej odkupionych muszą wyglądać jego uczniowie!”.
Za mocno? A może nie wypada cytować Nietzschego wraz z papieżem? Czy to możliwe, by mogli obaj mówić jednym głosem – choć z tak skrajnie przeciwnych pozycji? A może jednak to prawda, że niejednokrotnie to, w jaki sposób bronimy naszej wiary – tak naprawdę jej urąga? Być może w tej obronie jest wszystko, z wyjątkiem... radości? Doświadczenia szczęścia?
W Starym Testamencie prorok Baruch mówi (przypominamy sobie te słowa w każdą Wigilię Paschalną): „Szczęśliwi jesteśmy, o Izraelu, że znamy to, co się Bogu podoba” (Ba 4, 4).
Boże, niech poznanie Twojego Syna przemieni nasze twarze!