Szczerość, gorycz, czułość

Anna Kowalska: DZIENNIKI 1927-1969 - zmarła blisko czterdzieści lat temu i jako pisarka jest dziś niemal zapomniana. Niesprawiedliwie - bo choćby niektóre jej opowiadania albo książka ostatnia, mikropowieść "Szczelina", warte są ponownej lektury. W świadomości czytelników stała się jednak przede wszystkim postacią z kart "Dzienników" Marii Dąbrowskiej. Teraz możemy poznać jej autoportret - "żywy, wzruszający i pozbawiony jakiejkolwiek próżności", jak słusznie pisze w przedmowie Julia Hartwig.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Anna z Chrzanowskich urodziła się w 1903 r. we Lwowie, ukończyła romanistykę. W wieku 21 lat wyszła za mąż za starszego o dziesięć lat Jerzego Kowalskiego, filologa klasycznego, profesora Uniwersytetu Jana Kazimierza. Wiele podróżowali, napisali wspólnie kilka książek. Związana z lewicą, należała do redakcji "Sygnałów". Pierwsze lata wojny spędziła we Lwowie, w 1943 r. przeniosła się do Warszawy. Po Powstaniu Kowalscy wraz z Marią Dąbrowską i Stanisławem Stempowskim znaleźli się w Dąbrowie koło Łowicza, a następnie w Rytrze. Po wojnie osiedlili się we Wrocławiu, gdzie Jerzy Kowalski objął katedrę na uniwersytecie. Oboje uczestniczyli w organizowaniu życia kulturalnego i redagowaniu "Zeszytów Wrocławskich". W 1946 r. urodziła się ich córka Maria (Tula), dwa lata później zmarł Jerzy Kowalski.

W 1954 r. Anna wróciła do Warszawy i zamieszkała wraz z Dąbrowską przy alei Niepodległości; od 1957 r. mieszkały głównie w domu w Komorowie. W 1964 r. obie podpisały List 34 w obronie wolności kultury i konsekwentnie broniły wobec władz jego przesłania. Po śmierci Dąbrowskiej (maj 1965) Kowalska zajmowała się, nie bez kłopotów, spuścizną przyjaciółki. Ostatnie lata to przegrana ostatecznie walka z chorobą nowotworową. Śmierć przyszła 7 marca 1969 r.

Dziennik powstawał z różną częstotliwością przez ponad 40 lat. Tom przygotowany przez Pawła Kądzielę jest tylko wyborem dokonanym z całości o wiele obszerniejszej, przy założeniu, by równomiernie uwzględnić rozmaite wątki: osobisty, społeczny, historyczny. Sylwetka autorki rysuje się w nim wyraziście: trzeźwa, o ostrym sądzie i przenikliwej inteligencji, szczerze mówiąc żywsza i ciekawsza niż Dąbrowska - nie dziwi, że jej towarzystwa szukali ludzie tak różni jak Miłosz, Kott czy Henryk Krzeczkowski i że tak bliskie porozumienie znalazła z Marią i Józefem Czapskimi. Obnażająca fałsze i złudzenia, w jakie uciekają inni, ale surowa także wobec siebie. Zachowująca dystans wobec świata - a przy tym bardzo wrażliwa.

"Dzienniki" są, jak oczekiwano, książką o miłości - nie tylko jednak o trudnym i burzliwym związku z Dąbrowską, który od gwałtownego, wzajemnego zauroczenia przechodził fazy bardzo różne i z którego toksyczności Kowalska doskonale zdawała sobie sprawę. "Tak dawniej we dworach, gdy latem przysyłano róże cięte, wbijano łodygę w ogórek, aby róża się dobrze trzymała. Ja jestem tym ogórkiem" - notowała nie bez goryczy we wrześniu 1955 r. Także o miłości do zmarłego męża, której pamięć, złączona z bólem niedopełnienia, wciąż trwa. I - nie na ostatnim miejscu - o miłości do córki, o późnym macierzyństwie, pozbawionym oparcia w partnerze. Mocne są również strony przynoszące świadectwo poszukiwań duchowych autorki.

Na planie historycznym "Dzienniki" dają najpierw skrótowy, ale wyrazisty obraz lwowskiej codzienności pod okupacją sowiecką, potem zaś stają się odbiciem inteligenckich dylematów powojennego ćwierćwiecza, dotyczących stosunku do nowej władzy i oceny emigracji, zaangażowania i oporu, miejsca pisarza i jego powinności. Pisane wprawdzie z pewną dozą wewnętrznej cenzury, i tak stanowią bezlitosny portret swoich czasów oraz galerię portretów, czasem zapewne niezasłużenie okrutnych. Choć może najciekawsze jest w tej książce starcie dwóch indywidualności i problem egoizmu twórcy, który żywi się energią innych... (Iskry, Warszawa 2008, ss. 580. Wybrał, z rękopisu do druku przygotował, przypisami opatrzył Paweł Kądziela. Na końcu indeks osób. Do przypisów, solidnych i gęstych, zakradło się trochę błędów - np. Nadia Boulanger zmieniła się w Marię.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008