Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rząd próbuje temu zapobiec – od 1 lipca ma ruszyć loteria. Raz na tydzień można wygrać 50 tys., nagrodami są też hulajnogi, vouchery, a nawet samochody hybrydowe. „Na razie nasza polityka polega na przekonywaniu, a nie stosowaniu środków przymusu” – deklaruje min. Adam Niedzielski, nie kryjąc przy tym, że „dochodzimy do punktu przesilenia” i już w czerwcu „to szczepienia będą czekać na ludzi”. Narracja skupia się na razie na podkreślaniu ułatwień dla zaszczepionych (np. prostszy dostęp do opieki medycznej i usług publicznych, na koncerty czy mecze), na budzeniu społecznej odpowiedzialności i przekonywaniu, że wolność osobista kończy się tam, gdzie zaczyna bezpieczeństwo innych. Wielu skutecznej argumentacji dostarcza pracodawca – bo zaszczepienie załogi jest warunkiem sine qua non normalnej pracy firm. O tym, jak trudno przekonać nieprzekonanych, świadczy kazus krakowskiej AGH. Kiedy uczelnia zaprosiła studentów i pracowników na szczepienia w czerwcu, padły oskarżenia o łamanie praw człowieka, zmuszanie do udziału w eksperymencie i wprowadzanie segregacji. Protestującym nie spodobała się zapowiedź, że zasady udziału w zajęciach dla osób niezaszczepionych „mogą być uciążliwe”, ponieważ „będą musiały one zostać objęte systemem specjalnej ochrony fizycznej i organizacyjnej dla zapewnienia im bezpieczeństwa”.
Minister zdrowia opowiada się na razie za miękkimi metodami perswazji, coraz częściej pojawiają się jednak – także w otoczeniu rządowym – postulaty zaostrzenia kursu. Dr Konstanty Szułdrzyński z Rady Medycznej przy premierze ocenił w rozmowie z Polsatem, że szczepienia powinny być obowiązkowe. „Jeśli są obowiązkowe przeciwko gruźlicy, to dlaczego nie przeciw COVID-19? Koronawirus jest znacznie groźniejszy” – argumentował.
Dostrzegalne ostatnio wzrosty zakażeń w Wielkiej Brytanii świadczą o realnym zagrożeniu, jakie niesie wariant indyjski koronawirusa, bardziej zakaźny od brytyjskiego. Szczepienia wprawdzie chronią przed nim skutecznie, ale dopiero po dwóch dawkach. Stawką jest osiągnięcie odporności zbiorowej, a czas pracuje na naszą niekorzyść.