Syndrom powstania

Po wybuchu konfliktu w Gruzji TNS OBOP zapytał swych respondentów, czy Polska powinna prowadzić wobec Rosji "politykę twardą, taką jak Kaczyński, czy miękką, jak rząd Tuska". Wyniki ogłosił na pierwszej stronie "Dziennik" z 14/15 sierpnia. Za twardą polityką opowiedziało się 30 proc. uczestników sondażu, za miękką - 46 proc., niezdecydowanych było 24 proc.

19.08.2008

Czyta się kilka minut

Bardziej niż wynik sondażu zastanawia mnie użycie metaforycznego przeciwstawienia twardy/miękki. "Twarda polityka" jest ryzykowna, ale kojarzy się

pozytywnie - z męskością, ze zdecydowaniem, z heroizmem. "Polityka miękka" jest bezpieczniejsza i rozsądniejsza, ale budzi negatywne (albo dwuznaczne) asocjacje.

Czy przemówienie prezydenta w Tbilisi było wyrazem twardej postawy? Czy wzmocni ono jego polityczną pozycję? Na drugie z tych pytań odpowiedział (w tym samym numerze "Dziennika", s. 6) Eryk Mistewicz; wedle niego "Prezydent odnalazł swoją narrację, swoją opowieść, dzięki której może przejść do historii".

Mistewicz się myli. Lech Kaczyński nie musiał niczego odnajdywać; zdania wygłoszone w Tbilisi były powtórzeniem opowieści od dawna przez prezydenta powtarzanej. Opowieści zaczerpniętej z historii i dobrze znanej wielu pokoleniom czytelników polskiej literatury.

Co to za opowieść? Aleksander Smolar w swej boleśnie trzeźwej i niezwykle przekonującej analizie sprawy gruzińskiej ("Idziemy na wojnę z Rosją?", "Gazeta Wyborcza" z 14/15 sierpnia) mówi o tym, iż zagraniczni przyjaciele Micheila Saakaszwilego pogłębiali w nim "romantyczne skłonności do ucieczki od rzeczywistości"; wspomina też o "syndromie Powstania Warszawskiego". Adres tych słów jest aż nadto oczywisty. Jeśli komuś mało, to powinien sobie przypomnieć słowa generała Sowińskiego (ze słynnego romantycznego wiersza): "Choćby nie było na świecie / Jednego już nawet Polaka, / To ja jeszcze zginąć muszę / Za miłą moją ojczyznę, / I za ojców moich duszę / Muszę zginąć… na okopach, / Broniąc się do śmierci szpadą / Przeciwko wrogom ojczyzny"…

Odczuwam mocno fatalną siłę romantycznych idei i fantazmatów; wiem, że te idee są głęboko zakorzenione w zbiorowym doświadczeniu i nie namawiam do ich odrzucenia. Zresztą: doświadczenie Solidarności z lat 1980-1981 dowiodło, iż szaleństwo miewa czasem sens. Ale jednak w roku 2008 nie nazywałbym romantycznej retoryki z Tbilisi twardą polityką i nie opowiadałbym się po jej stronie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2008