Świeże w eterze

Na antenie Radia Kraków można było ostatnio usłyszeć wyjątkowo nienawistny program publicystyczny. Wyreżyserowała go Maja Kleczewska.

21.10.2014

Czyta się kilka minut

Realizator dźwięku Wojciech Gruszka, reżyser Jan Klata i jego asystentka Ewa Ziembla nagrywają słuchowisko „Nietoty”, listopad 2013 r. / Fot. Paweł Krawczyk / RADIO KRAKÓW
Realizator dźwięku Wojciech Gruszka, reżyser Jan Klata i jego asystentka Ewa Ziembla nagrywają słuchowisko „Nietoty”, listopad 2013 r. / Fot. Paweł Krawczyk / RADIO KRAKÓW

Gdy w ubiegłym roku na łamach „Tygodnika” pisałem o słuchowiskach i radio-arcie, główny bohater artykułu – Krzysztof Czeczot, świeżo upieczony laureat prestiżowej nagrody „Prix Europa” – narzekał na konserwatywną formułę naszych słuchowisk. Według niego Polacy zbyt dosłownie tłumaczą teatralną formułę, nie wykorzystując potencjału, jaki daje samo medium. Reżyser naigrywał się: „aktor mówi, dwie szklaneczki uderzają, a w tle muzyka”.

Okazuje się, że w Krakowie działa ekipa, która nadaje na podobnych, nomen omen, falach. – Napuszony styl, archaiczne poszukiwania formalne, wciąż te same efekty dźwiękowe – wzdryga się Justyna Nowicka, producentka słuchowisk Radia Kraków. – Skrzypienie krzeseł, łyżeczki uderzające o porcelanę. Teatr sprzed lat, poprawny formalnie, ale nudny, muzealny, skostniały. Jako dziennikarka zawodowo zajmuję się współczesnym teatrem, więc doskonale wiem, gdzie lokują się zainteresowania współczesnych reżyserów i dramaturgów.

To procentuje. Radio nadaje kolejne, coraz bardziej intrygujące formy, a teatralni twórcy mogą się sprawdzić w nowej roli, gdyż obdarza się ich dużym zaufaniem. A przypomnijmy, z zaufaniem dla ludzi teatru bywa w Krakowie różnie.

Dokument, Kantor i gry wideo

W ciągu ostatnich dwóch lat Radio Kraków zrealizowało siedem słuchowisk. Część tych produkcji reprezentuje dość tradycyjną formułę. Jednak nawet w tych przypadkach, jak przy „Weselu” w reżyserii Andrzeja Seweryna, producenci postanowili trochę rozruszać premierę.

– Spróbowaliśmy szalonej formy teatru na żywo w nawiązaniu do pierwszych, przedwojennych słuchowisk, zawsze realizowanych live – tłumaczy Justyna Nowicka. – Kilkaset osób słuchało tego w studiu, ale oblężenie serwerów przerosło nasze oczekiwanie! Pomysł od razu zaczęły naśladować inne rozgłośnie.

Nowsze produkcje Radia Kraków w większym stopniu intrygują formą, realizacją czy wyborem scenariusza. Wystarczy powiedzieć, że wśród tych ostatnich znalazł się tekst... popularnonaukowy.

Mateusz Pakuła i Ewa Ziembla zrealizowali na antenie „Radio za żelazną kurtyną” Anne Applebaum. Pakuła, młody dramaturg i dramatopisarz, przypomniał o sobie słuchaczom, brawurowo przekładając na język radia opowieść o Tadeuszu Kantorze. Produkcja „Lord Kantor”, której premiera towarzyszyła otwarciu Cricoteki, obrała formę kosmicznej kreskówki, której akompaniowała muzyka rodem ze starych gier komputerowych.

Radio, jak żadne inne medium, pozwala lawirować między prawdą i fikcją, a dzieła stworzone w myśl tej zasady przybierają niekiedy postać mockumentu: opowieści, która instaluje znaki zapytania w głowach co mniej wnikliwych słuchaczy. – Tak, istnieje taki mechanizm – przyznaje Radosław Krzyżowski, aktor występujący w emitowanym właśnie słuchowisku „Hejt radio”, połączonym z akcją „Stop językowi agresji”, w ramach której małopolscy czytelnicy tego numeru „TP” otrzymają serię tatuaży.

– Radio w jakiś sposób autoryzuje nasze wypowiedzi. Nadaje im wiarygodność. Ma tradycję, szlachetność, więc nasza ufność względem niego jest znacznie większa niż względem telewizji – mówi Krzyżanowski.

Jeśli tak jest, słuchacze krakowskiej stacji musieli się mocno zdziwić w jeden z październikowych wieczorów. Stylizowana na program publicystyczny produkcja posługiwała się bowiem mową nienawiści, przebierała w stereotypach i figurach wykluczenia. Aby w pełni wykorzystać potencjał medium, w strukturę „Hejt radio” wprzęgnięto też łączenia z reporterami, wiadomości i telefony od rzekomych słuchaczy. W ten sposób zbudowano logiczną i sugestywną opowieść o lokalnym konflikcie z romską społecznością.

Jak przyznaje Krzyżowski, nie było to wielkim wyzwaniem: – Naśladowanie prawicowych dziennikarzy i publicystów nie jest wbrew pozorom trudne – twierdzi aktor. – Liczba manieryzmów i natręctw językowych, którymi operują, jest dość ograniczona. Zresztą podobnie jak zakres tematów.

Wątpliwości mogła budzić więc jedynie decyzja reżyserki Mai Kleczewskiej, by posługiwać się nazwiskami ewidentnie kojarzącymi się z konkretnymi publicystami. Biorąc pod uwagę ciężar wypowiadanych słów, było to chyba przesadą.

Podgórze podburzę

„Hejt radio” jest chmurną prognozą. Pokazuje, dokąd może zaprowadzić mowa nienawiści. Kleczewska osadza w polskiej rzeczywistości spektakl „Hate Radio” w reżyserii Milo Rau, traktujący o rwandyjskiej rozgłośni, która szerząc nienawiść na falach eteru, doprowadziła do rzezi Tutsi. Aby zachować wiarygodność, relacjonowane rozruchy na Podgórzu nie rozgrywały się w aż tak bestialskiej scenerii. Mimo to ostateczna wersja słuchowiska została okrojona z najbardziej drastycznych scen. Była to jednak zmiana kosmetyczna. I chyba dobrze, bo ten w dużej mierze improwizowany spektakl okazał się dla słuchaczy wiarygodny i boleśnie prawdziwy. – Rozmawiałem dziś w teatrze z jedną z moich koleżanek, z którą znamy się dość dobrze – mówi Krzyżowski. – Tamtego wieczoru włączyła radio i nie wiedziała, że leci słuchowisko. Powiedziała, że zrobiło jej się zimno, gdy usłyszała, co ja tam wygaduję. Poczuła całkowitą dezorientację, więc ten spektakl miał pewną siłę oddziaływania. Wydaje mi się, że ta konfuzja, która mogła towarzyszyć słuchaczowi, jest bardzo ciekawa.

Tym lepiej, że udało się ją zasiać nie tylko przy okazji „Hejt radio”. Na granicy mockumentu ślizgał się też „Dumanowski” w reżyserii Jana Klaty i Sebastiana Majewskiego. Powieść Wita Szostaka nadawała się do takiego zabiegu idealnie. Ta political fiction na antenie przybrała jednak nowy wymiar.

– Gdy usłyszałem Mieczysława Grąbkę, który podkładał głos Piłsudskiego, to naprawdę miałem wrażenie, że sam marszałek odwiedził nas w studiu – śmieje się Majewski. Dla niego słuchowisko było nie tylko wyzwaniem, ale także pretekstem do innego spojrzenia na swoją pracę. – Radio daje wiarę w powrót do teatru tekstu – przyznaje reżyser. – Tutaj operuje się przecież tylko słowem i dźwiękiem. Jest to tym bardziej interesujące, że w dzisiejszej przestrzeni kultury mamy wyraźną dominację obrazu. Moment, gdy przychodzi się do radia i okazuje się, że tutaj można – a nawet trzeba – o tym zapomnieć, przywraca wiarę w jakieś rudymentarne myślenie o teatrze.

Góralu, czy ci nie żal

Ludzie teatru określają to medium mianem tradycyjnego i szlachetnego. Na szczęście takie cechy nie wykluczają odważnych posunięć. A takim mianem można określić słuchowisko „Nietoty” w reżyserii Klaty. Napisany przez Majewskiego scenariusz (nagrodzony na festiwalu Dwa Teatry) odnosi się do wstydliwej karty w dziejach polskich górali – ideologii Goralenvolk. Temat kolaboracji z okupantem jest tym bardziej ryzykowny, że Radio Kraków cieszy się popularnością na Podhalu.

– Zawsze miałem problem z tym, jak górale funkcjonują w naszej świadomości: najbardziej rdzenny, religijny element narodowy – mówi Majewski. – Naraz się okazuje, że ci najbardziej miłujący ojczyznę ludzie mają jakąś skazę. To dla mnie o tyle ciekawe, że rozwiewa ten mit i mąci go. Ideałów nie ma.

Dramaturg nie wpada jednak w oskarżycielski ton. Dzieło stylizowane jest na baśń o groteskowym posmaku. Ten zwariowany charakter opowieści wynika również z krótkiej, skondensowanej formy. Nie mogło być inaczej: twórcy zdają sobie sprawę, że rwadio jest medium przypadkowym. Większość odbiorców usłyszała tylko jeden z emitowanych co godzinę segmentów „Dumanowskiego”. – Staraliśmy się więc budować je w taki sposób, aby były jednostkami samymi w sobie – tłumaczy Majewski. – Nawiązywaliśmy kontakt ze słuchaczami, informowaliśmy, co się stało w poprzednim wydaniu. Wiedzieliśmy, że może się tak zdarzyć, że tylko dwie osoby będą słuchać tego w całości: Jan Klata i ja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2014