Świętowanie Niewidzialnego

Wniebowstąpienie to trudne święto. Czy jego treścią nie jest nieobecność ukochanego?.

22.05.2006

Czyta się kilka minut

Jak mówi Pismo: "Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: »Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba«" (Dz 1, 9-11).

Postawa apostołów wielu z nas wydaje się zupełnie naturalna. Czyż nie kończy się właśnie niezwykle piękny okres w ich życiu? Oto Ukrzyżowany okazał się Żyjącym, znów stawał pośród nich, jadł z nimi, rozmawiał, a teraz "został od nich wzięty" i "obłok zabrał Go im sprzed oczu". Rozumiemy ich żal za utraconą obecnością, czujemy się bowiem uczestnikami podobnej, choć o te 40 dni mniej szczęśliwej sytuacji: słyszeliśmy, ale tylko słyszeliśmy, że Jezus żyje, że ukazywał się uczniom, czekamy - z lękiem lub nadzieją - na Jego powtórne przyjście, lecz nie doświadczamy Jego bliskości, co najwyżej za nią tęsknimy. A skoro tak, to czemu właściwie świętować Wniebowstąpienie; co w tym wydarzeniu jest radosnego?

Jeśli Wniebowstąpienie ma być czymś godnym świętowania, nie może być zwiększeniem dystansu między Jezusem a uczniami, a tym samym między Jezusem a nami. Mamy prawo wierzyć, że Jezus nie staje się po tym wydarzeniu mniej obecny w naszym życiu - ewangelista Mateusz umieszcza na samym końcu swojej opowieści, właśnie tam, gdzie Marek i Łukasz mówią o Wniebowstąpieniu, obietnicę Mistrza, że zostanie On z nami aż do skończenia świata (por. Mt 28, 16-20).

A jednak Wniebowstąpienie staje na przekór naszym oczekiwaniom co do sposobu kontaktu z Jezusem. Apostołowie chcieli zatrzymać jak najdłużej widzialną obecność Mistrza. Dlatego pytanie postawione przez aniołów: "dlaczego wpatrujecie się w niebo?", niesie w sobie cień wyrzutu. Podobnie jak wypowiedź Jezusa: "Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie" (J 14, 28b). I nie chodzi tu o samego Jezusa: "Pożyteczne jest dla was moje odejście - wyjaśnia Chrystus - bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie zstąpi na was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was" (J 16, 7).

Ukryta obecność

Wniebowstąpienie nie różni się od innych doświadczeń paschalnych. Już kobiety, które chciały namaścić ciało Jezusa w poranek wielkanocny, doświadczają bezradności w swojej próbie kontaktu z Nim na sposób naszych relacji z umarłymi i także one spotykają się z podobnym co apostołowie wyrzutem aniołów: "Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?" (Łk 24, 6). Jezusa nie ma w grobie, niemożliwy jest kontakt z Nim jak ze zmarłymi - przez wspomnienia, pielęgnację zwłok i ozdabianie miejsca ich złożenia. Podobnie rzecz ma się w przypadku uczniów idących do Emaus: ich nadzieje ("a myśmy się spodziewali") przeszkadzają im w rozpoznaniu Zmartwychwstałego. Dopiero gdy dzięki Jezusowemu nauczaniu i gestowi łamania chleba wyzbywają się swoich oczekiwań, rozpoznają Mistrza. Rozpoznają go jednak jako niewidzialnego, ukrytego: "Wtedy oczy się im otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu [dosł.: i stał się dla nich niewidzialny]" (Łk 24, 31). Ów niewidzialny, ukryty charakter obecności Zmartwychwstałego przebija zresztą nawet przez opisy "namacalnych" spotkań uczniów z Nim - choć widzą Go, nie wiedzą lub nie są pewni, czy to On.

Świętując Wniebowstąpienie, świętujemy nie co innego jak Paschę Jezusa - to samo wydarzenie, które nazywamy też Zmartwychwstaniem. Niech nie myli nas liczba czterdziestu dni, które dzielą liturgiczny poranek wielkanocny od Wniebowstąpienia. Liczby tej nie musimy rozumieć dosłownie. Czterdzieści lat oznacza czas trwania jednego pokolenia; stąd czterdziestoletnia wędrówka Izraela po pustyni, czterdziestoletni okres pokoju po każdorazowym wyzwoleniu Izraela przez któregoś z Sędziów; do tej liczby nawiązuje czterdziestodniowa wędrówka Eliasza i stąd czterdziestodniowy post Jezusa. Okres czterdziestu dni ukazywania się Jezusa apostołom wskazuje więc, że doświadczenie to dotyczy całego pokolenia, a tym pokoleniem jesteśmy my - Kościół. Dlatego nie powinno dziwić, że o czterdziestu dniach wspomina tylko Łukasz i tylko raz: w Dziejach Apostolskich (Dz 1, 3) - w opisie początków Kościoła, który ma być wzorcem dla każdej wspólnoty uczniów Chrystusa. W swojej Ewangelii, tak samo jak i Marek, umieszcza Wniebowstąpienie podczas pierwszego spotkania Zmartwychwstałego ze zgromadzonymi Dwunastoma, w dzień odkrycia pustego grobu (por. Mk 16, 9-19; Łk 24, 1-52). Liczne świadectwa Nowego Testamentu ściśle łączą Zmartwychwstanie i uwielbienie/wywyższenie/wniebowstąpienie Jezusa (por. np. Dz 2, 32-33; 5, 30-31; Ef 1, 20; 1 Tes 1,10; 1 P 1, 21). Hymn przytoczony przez Pawła w Liście do Filipian utożsamia je do tego stopnia, że mówi tylko o śmierci i wywyższeniu (por. Flp 2, 6-11), podobnie czyni autor listu do Hebrajczyków (por. Hbr 12, 2).

Nowe poznanie

Dlaczego zatem odrębne święto i odrębne narracje ewangeliczne? Może dlatego, że Pascha Pana jest zbyt wielkim Wydarzeniem, byśmy byli w stanie ogarnąć je od razu. To, co stało się z Jezusem z Nazaretu, docierało do jego pierwszych uczniów przez wiele dni - od krzyżowej śmierci do wieczernika Pięćdziesiątnicy. Wniebowstąpienie, jako element procesu przyswojenia Tajemnicy Paschalnej, objawia nam w pełni nieograniczony, a zatem nieogarniony, niewidzialny stan Zmartwychwstałego, a co za tym idzie, zupełnie nowy sposób naszej relacji z Nim, naszego poznawania Go: "A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to, aby ci, którzy żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe" (2 Kor 5, 15-17).

Za radą aniołów nie wspominamy Go przy grobie, jako kogoś należącego do przeszłości, nie usiłujemy zatrzymać Jego uchwytnej, lecz i zewnętrznej (czasowo, przestrzennie lub w jakikolwiek inny sposób) wobec nas obecności. Nie wpatrujemy się w niebo, lecz, jak pisze Paweł Apostoł: "z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską odbijającą się w nas jakby w zwierciadle1; za sprawą Ducha Pańskiego coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu [dosł.: zostajemy przemienieni na ten sam obraz]" (2 Kor 3, 16-18).

To w nas odbija się jasność, chwała Pańska - jakby w zwierciadle. "Królestwo Boże w was jest" - mówi Jezus (Łk 17, 21). Niebo, do którego wstąpił, jest w nas; to my jesteśmy, stajemy się niebem. Stajemy się niebem w miarę, jak odkrywamy w sobie Zmartwychwstałego, przebóstwionego Chrystusa, by powiedzieć za św. Pawłem: "już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).

Jednak owo odkrycie Chrystusa we własnym wnętrzu przekracza wszelkie wyobrażenie, pojęcie, wszystko, co składa się na normalną ludzką wiedzę. Wyobrażenie, pojęcie, wiedza zakłada rozróżnienie podmiotu poznającego i przedmiotu poznania. My zaś napełnieni zostaliśmy całą Pełnią Bożą i wszystkim w nas jest Chrystus (por. Kol 3, 11). Dlatego też obłok zabiera nam Jezusa sprzed oczu, poznajemy Go w obłoku, nie widząc postaci, nie mając pojęcia. Wpatrujemy się w oślepiającą jasność, obecną w nas i otaczającą nas zewsząd - jak gęsta chmura - nie znając granicy między nami a tym, co na zewnątrz, poznajemy w zjednoczeniu miłości, a nie w rozpoznaniu odrębnego "przedmiotu".

Jak jednak osiągnąć taki stan, sprawić, by był on żywym doświadczeniem? Osiągnąć tu nic nie możemy. "Nikt nie może bez pomocy Ducha powiedzieć: Panem jest Jezus" (12, 3b) - nikt bez pomocy Ducha nie może rozpoznać Uwielbionego. Pozostaje nam to, co uczynili pierwsi uczniowie: zamknąć się w sali na górze - a Ojcowie Kościoła widzieli w niej symbol tego, co w każdym z nas najwyższe i najgłębsze zarazem - wyrzec się wszelkich oczekiwań, wyobrażeń, wspomnień, pojęć, myśli, koncepcji i czekać na Obietnicę z Wysoka. Trwać w nagim tu-i-teraz, w głębokim milczeniu całego naszego "ja", i czekać...

1 Tłumaczenie Biblii Tysiąclecia brzmi: "wpatrujemy się w Jasność pańską jakby w zwierciadle". Tekst oryginalny pozwala także na tłumaczenie: "odbijamy w sobie Jasność pańską, jakby w zwierciadle". Zdecydowałem się połączyć te dwa sensy, stąd powyższe tłumaczenie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2006