Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Metoda – o której dopuszczalności w miniony wtorek debatował brytyjski parlament – polega na zastępowaniu wadliwych mitochondriów w komórce jajowej matki materiałem pobranym z komórki innej kobiety, a następnie doprowadzaniu tak zmodyfikowanej gamety do zapłodnienia. Choć rząd w Londynie chce, aby każdy przypadek jej stosowania był rozpatrywany osobno, a klinikom leczenia niepłodności przyznawano specjalne zezwolenia, krytycy metody twierdzą, że umożliwi ona rodzenie się dzieci „z trojgiem rodziców”.
Mitochondria to struktury komórkowe pełniące zasadniczą rolę w procesach oddychania komórkowego. Ich rzadkie wady genetyczne prowadzą u dzieci do ciężkich, często śmiertelnych schorzeń, dotykających np. mięśni szkieletowych i układu nerwowego. Według „New England Journal of Medicine” tylko w Wielkiej Brytanii nowa technika sztucznego zapłodnienia mogłaby uchronić przed ryzykiem urodzenia chorego dziecka prawie 2,5 tys. kobiet. Jednak katoliccy i anglikańscy krytycy boją się, że jej usankcjonowanie byłoby pierwszym krokiem na drodze do, jak się wyrażają, „projektowania dzieci” – a także, że „wszczepione” mitochondria powodowałyby trudne do przewidzenia szkody podczas dalszego dziedziczenia. Ich zdaniem podejrzany jest też pośpiech, z jakim nowa technika ma być wprowadzana do klinik leczenia niepłodności. Z kolei w wydrukowanym w miniony piątek na łamach „Guardiana” liście otwartym do zezwolenia na stosowanie nowej metody wezwało brytyjskich prawodawców kilkudziesięciu naukowców z całego świata. „Nie chcemy bawić się w Boga, staramy się tylko, aby nasze dzieci przetrwały”, mówiła BBC jedna z matek, która w przeszłości straciła chore mitochondrialnie dzieci. ©℗