Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziennikarze od dawna wiedzą, jak się to robi: miejsce na stronie, wielkość czcionki tytułowej, użyte słownictwo. Ale politycy i naukowcy wiedzą to równie dobrze. To nie jest przypadek, że po insynuacjach Macierewicza radykałowie "Solidarności" wystąpili z listem otwartym, w którym popierają ministra, a mnożą oskarżenia wobec twórców przemian 1989 r. Nie jest przypadkiem, że listy takie drukuje "Nasz Dziennik", ani to, że samo oskarżenie wiceminister wygłosić mógł w katolickiej pono telewizji. Musi niepokoić w najwyższym stopniu, że oskarżeni tak skandalicznie dyplomaci nie tylko nie doczekali się ze strony rządu żadnej satysfakcji, lecz że sam prezydent RP przypieczętował wycofanie się Władysława Bartoszewskiego z przewodniczenia radzie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych brutalną konstatacją, że nikogo nie będzie prosił o powrót. Wreszcie, ile racji przyznać by należało podkreślanej przez pracowników IPN konieczności zapewnienia im pełnej wolności badań i komunikowania wypracowanych wniosków, co najmniej wątpliwość budzi odnawiana wciąż tendencja do podsuwania mediom sensacyjnych rzekomo materiałów, z których dziennikarze dowolnie czerpią dla swoich pośpiesznych oskarżeń, a także wygłaszane przez historyków komentarze w rodzaju niedawnej wypowiedzi prof. Roszkowskiego na temat esbeckich raportów z "rozmów" z przesłuchiwanym Jackiem Kuroniem: "Moim zdaniem to dokumentacja bardzo ważna, zawierająca nowe i ważne informacje. Ważne jest to, że SB wybierała takich, a nie innych negocjatorów". Asumpt do wznowienia najgwałtowniejszych oskarżeń pod adresem przyszłych autorów Okrągłego Stołu jest w tych słowach najzupełniej oczywisty.
Cały ów ciąg wydarzeń nie jest więc żadnym ciągiem przypadków, tylko realizacją rewolucyjnego przekonania, że z przeszłością trzeba się rozliczyć radykalnie, odmawiając wszystkim, z którymi obecna władza różni się w czymkolwiek, wszelkiej racji i uczciwości dokonań. Może Pan Prezydent z okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych przyznawać odznaczenia za dawne zasługi także i dzisiejszym swoim krytykom. To ważne i pocieszające, ale jak się to ma do pozostawienia bez jakiejkolwiek reakcji szefa rządu haniebnej wypowiedzi wicepremiera stawiającego zmarłego bohatera w rzędzie historycznych zdrajców?
Jest smutno i coraz smutniej, bo jak się zdaje, już nawet nie wiemy, jak to jest "różnić się pięknie", i ze sporów zrobiliśmy sobie kocioł pryskający jadem oskarżeń rzucanych bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. Zrujnowane standardy życia publicznego, nieodpowiedzialność za słowo i decyzje albo ich brak, nonszalancja w obchodzeniu się z przeszłością, którą się po prostu destruuje nawet się nie zastanawiając, czym ją zastąpić (jeśli to w ogóle jest wykonalne?) - zatruwają życie społeczne silniej i głębiej, niż to się rewolucjonistom zdaje. Lepiej nie czekać na owoce takich działań.