Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z kopyta ruszyła sprzedaż polskich (juhu!), niedrogich „124” junaków i rometów. Japońscy konkurenci bezsilnie zagryzają palce.
Entuzjazm warto skonfrontować z przerażeniem, z jakim media będą niedługo pisać o wzroście wypadków z udziałem motocykli. Boks (w dzisiejszym wydaniu to walki MMA), motocykle i przemoc domowa to trzy zmory z tzw. przeszłości, które trzeba wyeliminować. Nie musimy bawić się widokiem pobitych facetów i facetek, nie musimy dojeżdżać do pracy chybotliwą atrapą samochodu i nie możemy zezwalać na tortury nawet we własnych domach. Nikomu nie przyszłaby chyba do głowy radość z popytu na walki w klatce albo pejcze domowe. Skąd zatem wesele, że więcej Polaków kupiło motocykl? ©