Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Było piątkowe popołudnie 29 lutego. Arcybiskup Rahho uczestniczył w drodze krzyżowej, w mosulskim kościele Ducha Świętego w dzielnicy Al-Nour. Była godzina 17.30, gdy po nabożeństwie wracał samochodem do domu. Towarzyszyły mu trzy osoby: kierowca i dwóch "ochroniarzy" (jak nazwały ich potem agencje). Ochrona ta nie na wiele się jednak zdała: ci, którzy tego dnia postanowili uprowadzić arcybiskupa, byli bezwzględni - od razu otworzyli ogień, zabijając na miejscu całą towarzyszącą mu trójkę.
Śmierć arcybiskupa
Gdzie potem przebywał Paulos Faraj Rahho, co się z nim działo - tego nie wiadomo. W zamian za jego życie porywacze zażądali - telefonicznie - nie tylko 2,5 miliona dolarów okupu, ale postawili też żądania polityczne: dostaw broni oraz zwolnienia z więzień w północnym Iraku (w większości rządzonym przez samorządowe władze kurdyjskie, cieszące się sporą autonomią) wszystkich więźniów-Arabów, podejrzewanych o terroryzm.
W następnych dniach o uwolnienie wiekowego arcybiskupa apelowali duchowni różnych wyznań - w tym także muzułmańscy, szyiccy i sunniccy z Iraku, Jordanii i Libanu - oraz politycy. Z podobnym apelem występował również Benedykt XVI. Postępowanie porywczy potępiali zgodnie iracki premier, prezydent oraz prezydent kurdyjskiego regionu autonomicznego, a nawet politycy z radykalnego ruchu islamskiego, kierowanego przez Muktadę as-Sadra.
Terroryści arcybiskupa nie uwolnili, a w kolejnych telefonach informowali władze kościelne, że 67-letni Rahho źle się czuje. Ostatni telefon przyniósł wiadomość, że Rahho nie żyje; rozmówca podał też miejsce, gdzie prowizorycznie pochowano ciało. W czwartek, 13 marca, wysłani na miejsce młodzi chrześcijanie znaleźli zmarłego - pochowanego w płytkim grobie na przedmieściu Mosulu.
Pierwsze oględziny zwłok nie pozwoliły na ustalenie przyczyny śmierci; stwierdzono tylko, że arcybiskup nie żył już od co najmniej pięciu dni, a na ciele nie było śladów kul. Wiadomo, że chorował na serce i powinien był codziennie przyjmować leki. Chrześcijański kanał telewizyjny Isztar TV - nadający z północnego Iraku i kierowany przez Kurdów-chrześcijan - podał, że porywacze mieli poddawać arcybiskupa naciskom, aby wyparł się swej wiary; nie potwierdziły tego jednak inne źródła. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że sędziwy duchowny zmarł z powodu warunków, w jakich go przetrzymywano.
Paulos Faraj Rahho urodził się w 1942 r. w Mosulu; święcenia przyjął w 1965 r. jako duchowny chaldejskiego Kościoła katolickiego. Jan Paweł II mianował go w 2001 r. arcybiskupem eparchii (diecezji) Mosul. Znany był jako człowiek kompromisu.
Rahho stał się kolejną ofiarą muzułmańskich terrorystów. Kościół chaldejski postanowił, że zostanie on pochowany w mieście Karamles koło Mosulu. Spocznie obok dawnego swojego sekretarza - księdza Ragheeda Ganni’ego, który wraz z trzema diakonami został zamordowany przez terrorystów w czerwcu 2007 r., po tym, jak skończył odprawiać mszę.
Chrześcijanie na celowniku
Paulos Faraj Rahho był duchownym Kościoła chaldejsko-katolickiego. To największa wspólnota chrześcijańska w Iraku. Połączona unią z Rzymem i uznająca zwierzchnictwo papieża, liczy na całym świecie około miliona wiernych, z których połowa mieszkała kiedyś w Iraku. Łącznie liczbę chrześcijan w tym kraju oceniano w 2003 r. na 650 tys. osób. Szacuje się, że trzy czwarte z nich albo w ogóle opuściło już Irak, głównie do Jordanii i Syrii, albo też jest tzw. emigrantami wewnętrznymi , to znaczy uciekło z południa i centrum kraju do irackiego Kurdystanu (tymczasem w 1987 r. w Iraku było jeszcze 1,4 mln chrześcijan, w większości wyznawców wschodnich obrządków; większość z nich wyemigrowała jeszcze w latach 90.).
W minionych latach arcybiskup Rahho wiele razy narażał się islamskim ekstremistom - zabierał publicznie głos, wskazując na coraz cięższy los irackich chrześcijan, prześladowanych przez muzułmanów w kraju, gdzie wolność religijna jest w dużym stopniu fikcją. "Moja diecezja przeżywa ból i agonię" - pisał arcybiskup Raffo w styczniu tego roku.
Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że właśnie Irak (a dokładniej, jego południowa i środka część) jest dzisiaj tym krajem świata, w którym chrześcijanie prześladowani są najbardziej, nie tylko przez islamskich terrorystów, ale także przez muzułmańską większość. Natomiast północny Irak jest pod tym względem spokojniejszy: mimo że dominujący tam Kurdowie to także muzułmanie (sunnici), ich władze oraz policja starają się chronić mniejszość chrześcijańską.
W 2007 r. co najmniej 47 irackich chrześcijan zginęło z powodu swego wyznania, z tego 13 w Mosulu (Mosul, choć po części zamieszkany przez Kurdów, nie należy do autonomicznego Kurdystanu). Powtarzają się zamachy czy podpalenia, wymierzone w świątynie i instytucje chrześcijańskie. Ostatnia seria takich zamachów miała miejsce w styczniu 2008 r., a jej celem były kościoły. Pojawiały się też ostatnio niepotwierdzone informacje, że były przypadki, iż muzułmańscy terroryści szantażowali duchownych chrześcijańskich, domagając się od nich, aby w kościołach ukrywali ich broń i materiały wybuchowe, a nawet żeby zachęcali swych wiernych do dołączenia się do "ruchu oporu".
W efekcie irackie państwo traci nie tylko traci swych obywateli-chrześcijan, którzy stanowili sporą część społecznej elity (byli np. zwykle lepiej wykształceni niż przeciętna społeczeństwa). W Iraku w coraz szybszym tempie zagładzie ulega w ogóle chrześcijańskie dziedzictwo kulturalne i duchowe - ostrzega teolog i archeolog Matthias Kopp.
Źródła: serwisy Kath.net, katholisches.info, asianews oraz miesięcznik "Herder Korrespondenz" (nr 8/2007).