Śmierć na balkonie: co przyniesie zabicie emira Al-Kaidy

Ajman az-Zawahiri, ostatni ze starych przywódców al-Kaidy, zginął w środku Kabulu od amerykańskich rakiet. Oto historia narodzin i upadku człowieka numer dwa po Osamie.
w cyklu STRONA ŚWIATA

02.08.2022

Czyta się kilka minut

Ajman az-Zawahiri, były zastępca Osamy ibn Ladina, później emir al-Kaidy, zdjęcie niedatowane /  / fot. Balkis Press / ABACA / Abaca / East News
Ajman az-Zawahiri, były zastępca Osamy ibn Ladina, później emir al-Kaidy, zdjęcie niedatowane / / fot. Balkis Press / ABACA / Abaca / East News

O śmierci Zawahiriego, zastępcy i następcy Osamy ibn Ladina, założyciela al-Kaidy, powiadomił w poniedziałkowy wieczór prezydent USA Joe Biden. Dzień wcześniej były szef afgańskiego wywiadu Rahmatullah Nabil ogłosił, że amerykańskie samoloty bezzałogowe ostrzelały z rakiet Kabul, i że co najmniej dwa pociski spadły w okolicy śródmiejskich dzielnic Dehmazang i Wazir Akbar Chan, niedaleko parku Szar-e Nau i ambasad USA, Kanady, Francji i Iranu. Nabil podejrzewał, że Amerykanie – zgodnie z ugodą zawartą w 2020 r. z talibami i kończącą afgańską wojnę – zbombardowali w stolicy kryjówki bojowników Państwa Islamskiego, nieprzyjaciela talibów i konkurenta al-Kaidy. Talibowie ogłosili, że Amerykanie zburzyli opuszczone domy, i że nikomu nic się nie stało.

Według Amerykanów w przeprowadzonym w niedzielę o świcie powietrznym ataku udało im się zabić 71-letniego Zawahiriego. Do niedawna jeszcze byli przekonani, że wciąż ukrywa się on gdzieś na afgańsko-pakistańskim pograniczu, najlepszej kryjówce świata, bezludnym i pozbawionym dróg terytorium ciągnącym się przez prawie 2,5 tys. km przez pustynie, wąwozy i góry. Dopiero na początku roku amerykańscy szpiedzy z Kabulu donieśli, że w afgańskiej stolicy pojawiła się jedna z żon Zawahiriego, jego córka i wnuki, i wspólnie zamieszkali w jednym z domów w śródmieściu. Z czasem pojawił się tam i Zawahiri.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


Precyzyjne uderzenie: jak wywiad namierzał emira al-Kaidy

Dom, w którym zamieszkali, należał do Siradżuddina Haqqaniego, jednego z najważniejszych przywódców talibów, ministra policji w ustanowionym przez nich przed rokiem rządzie. Haqqani, od lat będący także jednym z emirów al-Kaidy, nadal ścigany jest amerykańskimi listami gończymi, a za jego głowę wyznaczono 10 mln dolarów nagrody (głowę Zawahiriego wyceniono na 25 mln).

Przez długie tygodnie szpiedzy ustalali, jak wygląda dom, w którym zamieszkał Zawahiri, jak przedstawia się rozkład zajęć jego mieszkańców, a przede wszystkim, czy główny gospodarz to rzeczywiście emir al-Kaidy. Na początku lipca wywiadowcy rozwiali ostatnie wątpliwości i odtąd na naradach w Waszyngtonie debatowano już wyłącznie nad szczegółami operacji zbrojnej i jej możliwych skutkach. Na narady w Białym Domu wywiadowcy przynosili makietę wyznaczonego na cel domu. Pod koniec lipca prezydent Biden wydał zgodę na atak.

Szpiedzy ustalili, że gospodarz domu w ogóle go nie opuszcza, a jedynie wychodzi na balkon. Zauważyli też, że lubi przesiadywać na balkonie o świcie, gdy zatłoczone i gwarne w ciągu dnia kabulskie śródmieście jest jeszcze bezludne i ciche. Atak o tej porze dawał największą szansę na uniknięcie ofiar wśród postronnych przechodniów.


Al-Kaida wybiera nowego przywódcę: Jeśli zostanie nim kandydat z Afryki, to będziemy mieć dowód na to, że stała się ona głównym polem bitwy w światowej świętej wojnie. 


 

W niedzielę o świcie Zawahiri – bo to on rzeczywiście był gospodarzem – też wyszedł na balkon i już z niego nie wrócił. Joe Biden powiedział w orędziu, że lider terrorystów został zabity wskutek uderzenia dwóch pocisków rakietowych, które trafiły precyzyjnie w balkon. I że nikt więcej nie ucierpiał.

Z Kairu pod Hindukusz: narodziny terrorysty numer 2 na świecie

Emirem al-Kaidy pochodzący z Egiptu Zawahiri został po śmierci Osamy ibn Ladina, zgładzonego przez Amerykanów w maju 2011 r. w pakistańskim mieście Abbotabad. Wcześniej Zawahiri był zastępcą i prawą ręką Osamy. Saudyjczyka uważano za przywódcę politycznego i obdarzonego charyzmą przewodnika duchowego. Egipcjanin cieszył się opinią sprawnego organizatora i intryganta.

Poznali się na początku lat 80., gdy obaj zjechali do Afganistanu, by wesprzeć miejscowych partyzantów, mudżahedinów, w świętej wojnie przeciwko bezbożnym najeźdźcom ze Związku Radzieckiego. Osama, dziedzic magnata budowlanego, przyjechał na afgańsko-pakistańskie pogranicze z maszynami budowlanymi, kopać partyzantom labirynty skalnych kryjówek i tajne tunele przez granicę. Zawahiri, młody lekarz, przybył leczyć rannych partyzantów. Obaj zarazili się pod Hindukuszem gorączką świętej wojny i braterstwa partyzanckiego obozowiska.

Pod Hindukuszem poznali też tysiące innych, młodych marzycieli, śniących o sprawiedliwych rządach i rodzimych, muzułmańskich prawach, które zastąpiłyby narzucone przez Zachód i Wschód tyranie oraz porządki polityczne o prawne, również przeniesione z Zachodu i Wschodu. Bliskowschodni dyktatorzy chętnie pozwalali takim buntujących się młokosom wyprawiać się do Afganistanu. Pozbywali się w ten sposób potencjalnych wywrotowców, a dodatkowo przypisywali sobie ich zasługi w świętej wojnie.

Zawahiri z muzułmańską rewolucją związał się już jako nastolatek. Jako syn wykładowcy farmacji w jednej z akademii medycznych w Kairze, wybrał zawód lekarza, ale jako wnuk wielkiego imama z muzułmańskiego uniwersytetu al-Azhar, swoje życie postanowił ułożyć zgodnie z przykazaniami islamu. Od dzieciństwa wyróżniał się pobożnością, a jako młody chłopak zaczytywał się dziełami Sajjida Kutba – filozofa i poety, jednego z głównych myślicieli Braci Muzułmanów, nauczających, że sprawiedliwe państwo można oprzeć jedynie na przykazaniach islamu, że należy odrzucić wszystko, co zostało przeszczepione w świat islamu z Zachodu i obalić ustanowione przez obcych rządy.


Posłuchaj podkastu: Afganistan przetrwał pierwszą zimę pod rządami talibów. Czy krajowi grozi klęska głodu? Jak żyje się w państwie talibów? Jak powstał i jaką rolę odgrywa afgański biznes narkotykowy? Rozmawiają: Wojciech Jagielski i Krzysztof Story.


 

W latach 70. dwudziestoparoletni Zawahiri przystał do radykalnego Muzułmańskiego Dżihadu, powiązanego z Braćmi Muzułmanami konspiracyjnego ruchu, który zamierzał przeniknąć do egipskiego wojska, przekabacić młodych oficerów i wzniecić wraz z nimi bunt przeciwko panującemu prezydentowi Anwarowi Sadatowi, który układał się z Izraelem (w 1979 r. podpisał z nim pokój). Zawahiri miał już dyplom lekarza w garści, a nawet prowadził własną praktykę (w swojej klinice ukrywał broń, którą spiskowcy zbierali na powstanie).

W 1981 r. bojownicy z Muzułmańskiego Dżihadu podczas uroczystej defilady w Kairze zabili w zamachu Anwara Sadata. Ale nie udało im się wzniecić powstania. Sadata zastąpił inny wojskowy dyktator, Hosni Mubarak, który zarządził obławę na spiskowców. Tysiące zwolenników Braci Muzułmanów trafiło do więzień. Za kratkami znalazł się także Zawahiri, choć w planowanym zamachu nie uczestniczył.

Wyszedł na wolność po trzech latach, a w niewoli poddawany był najgorszym torturom. Jego biografowie uważali, że to one rozbudziły w nim fanatyzm i żądzę zemsty. Zaraz po uwolnieniu wyjechał z Egiptu – władze chętnie się go pozbyły – do Afganistanu, na świętą wojnę, którą miał już toczyć do końca życia.

Szlaki świętej wojny: od ucieczki do ucieczki

Pod Hindukuszem pomagał Osamie ibn Ladinowi zakładać al-Kaidę, międzynarodówkę muzułmańskich dżihadystów, przybyłych walczyć w świętej wojnie u boku afgańskich mudżahedinów. Saudyjczyk umyślił sobie, że po zwycięstwie – w które nie wątpił – w wojnie z Rosją, poprowadzi świętych wojowników na Bliski Wschód, poobala ustanowione przez Zachód i Wschód rządy i prawa, zaprowadzi nowe, muzułmańskie.


Osama bin Laden: Terrorysta numer jeden


 

Zawihiri, świetny organizator, nie we wszystkim zgadzał się w tamtych czasach z przyjacielem. Osama nauczał, że muzułmańscy buntownicy powinni wyrzec się, na jakiś czas, walki z rodzimymi reżimami i skupić na wspólnej wojnie z Ameryką. Zawahiri nie mógł przestać myśleć o wojnie przeciwko rządowi z Kairu i o zemście. W latach 90. został nawet na wygnaniu wybrany na emira Muzułmańskiego Dżihadu, za co Kair skazał go zaocznie na śmierć. Ustąpił Saudyjczykowi i pomógł mu skrzyknąć pod sztandary al-Kaidy dżihadystów ze wszystkich stron świata, przekonać, by słuchali jego rozkazów, i że wojna z Ameryką jest najważniejsza. Sam zaś przekonał braci-dżihadystów do terroryzmu, zwłaszcza do samobójczych zamachów, niemożliwych do powstrzymania.

Po wojnie w Afganistanie wyjechał wraz z Osamą i dżihadystami do Arabii Saudyjskiej, gdzie zaproponowali saudyjskiemu królowi, że zaciągną się do jego armii na wojnę z Saddamem Husajnem, który właśnie najechał na Kuwejt. Król nie tylko odmówił, ale wezwał na pomoc Amerykanów. Osama przeklął go jako zdrajcę islamu, a król kazał mu się wynosić precz. Z Arabii Saudyjskiej dżihadyści przenieśli się do Sudanu.

Ale i tam długo nie zabawili, bo reżim w Chartumie, choć bardzo im życzliwy, szantażowany przez Amerykanów, w 1996 r. wypowiedział terrorystom gościnę. Z Sudanu Osama, a za nim Zawahiri i dżihadyści wrócili więc do Afganistanu, gdzie akurat władzę przejęli talibowie. Z afgańskich kryjówek wypowiedzieli w 1998 r. świętą wojnę Ameryce, dokonali zamachów na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, i tam zaplanowali najzuchwalszy przeciwko niej atak. Jedenastego września 2001 r. porwanymi odrzutowcami dżihadyści zaatakowali Nowy Jork i Waszyngton. W odwecie Ameryka najechała na Afganistan i obaliła rządy talibów. Osama, Zawahiri i ich armia świętej wojny znów musieli uciekać.

Na wygnaniu: jak doszło do terrorystycznej schizmy

Kiedy w 2011 r. dopadli go Amerykanie, Osama ibn Ladin już dawno nie dowodził al-Kaidą, a pozostawał jedynie jej żywym sztandarem. Sprawami organizacyjnymi zajmował się Zawahiri. To on podjął decyzję, że aby przetrwać polowanie Amerykanów, scentralizowana przez Osamę i Zawahiriego al-Kaida musi się rozproszyć. Nie czekać na rozkazy z centrali, działać samodzielnie, pomagać sobie nawzajem z siostrzanymi organizacjami z innych części świata, występować pod jednym sztandarem i uznawać zwierzchność jednego emira – ale działać na własną rękę. Dzięki temu rozproszeniu śmierć kolejnych emirów czy też ich uwięzienie przez Amerykanów nie paraliżowały al-Kaidy, ich miejsce zajmowali inni, i początkowo al-Kaida odpowiadała na ataki atakami – zamachami w Bali, Tunezji, Madrycie czy Londynie.

Rozproszenie dżihadystów, coraz większa autonomia lokalnych filii al-Kaidy, a także Arabska Wiosna i zrodzone z niej wojny musiały jednak zakończyć się schizmą. Po najeździe Amerykanów na Irak święta wojna przeniosła się spod Hindukuszu nad Eufrat i Tygrys, a miejscowi emirowie przestali słuchać centrali i Zawahiriego. Buntownicy zawiązali nowy ruch – Państwo Islamskie – jeszcze bardziej fanatyczny, bezwzględny i krwawy. W światowym ruchu dżihadystów doszło do rozłamu, wskutek którego partyzanci al-Kaidy toczą dziś z bojownikami z Państwa Islamskiego bratobójcze wojny o pierwszeństwo i wpływy pod Hindukuszem, w Iraku, Syrii, na Półwyspie Arabskim, w Maghrebie, na Saharze, w Sahelu, a nawet w afrykańskim interiorze nad równikiem.

Porachunki dżihadystów: afgańscy talibowie w kłopotach

Zawahiri był jednym z ostatnich starych przywódców zawiązanej w latach 90. al-Kaidy. Pozostali zostali zabici przez Amerykanów, pojmani przez nich, lub zmarli ze starości i chorób. Albo ścigani, wiecznie ukrywający się, stracili na znaczeniu.

Śmierć Zawahiriego ma znaczenie głównie symboliczne i wątpliwe jest, czy osłabi al-Kaidę. Wybór jego następcy (najczęściej wymienia się nazwisko Saifa al-Adla, też Egipcjanina) i ewentualne, wynikające z tego spory dżihadystów, umocnią tylko i tak postępujący proces rozproszenia ruchu.


Wojciech Jagielski: W Mali zginął emir afrykańskiej filii międzynarodówki dżihadystów Abdul Malik Drukdel. Jego losy mogą służyć za kronikę największych zbrojnych konfliktów przełomu wieków oraz współczesnej świętej wojny.


 

Śmierć emira al-Kaidy może oznaczać kłopoty dla afgańskich talibów. Obietnica, że zerwą z dżihadystami i al-Kaidą, była jedyną rzeczą, jakiej domagał się od nich amerykański prezydent Donald Trump, obiecując za to w lutym 2020 r., że wycofa z Afganistanu amerykańskie wojska. Talibowie przyznawali dotąd, że w Afganistanie zagnieździli się ich wrogowie, dżihadyści z Państwa Islamskiego, ale tropią ich i bezlitośnie zwalczają. Okazało się, że w afgańskiej stolicy, w najlepszej dzielnicy i w domu należącym do ministra policji, ukrywał się od tygodni emir al-Kaidy.

Jeśli okazałoby się dodatkowo, że kryjówkę Zawahiriego wydał Amerykanom któryś z licznych wśród talibów konkurentów Siradżuddina Haqqaniego – żeby się Amerykanom przypodobać i odzyskać od nich zamrożone przez Biały Dom afgańskie miliardy w amerykańskich bankach, a rywalowi zaszkodzić – do schizm i porachunków może dojść wśród rządzących w Kabulu.


STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o  tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej