Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tyle aspekt prawny. Bo w aspekcie społecznym opinię o Belce ma prawo wyrobić sobie każdy obywatel: może zapoznać się z faktami i zdecydować, co sądzi o tym polityku. To prawo każdego: poznać przeszłość osób publicznych. Upubliczniając “teczkę" Belki, IPN przekazał tę wiedzę obywatelom. Ale w perspektywie szerszej pytanie, czy Belkę można nazywać “współpracownikiem", nie jest najważniejsze.
W latach 80. wśród moich przyjaciół z NRD-owskiej opozycji popularny był plakat, wydrukowany przez grupę przy kościele św. Bartłomieja w Berlinie: “Nie bój się wrogów, w najgorszym razie mogą cię zabić. Nie bój się przyjaciół, w najgorszym razie mogą cię zdradzić. Bój się oportunistów: oni nie zabiją ani nie zdradzą, ale to dzięki ich milczącemu przyzwoleniu na świecie możliwe są niesprawiedliwość i krzywda".
Sądząc po tym, co upublicznił IPN, Belka raczej nikogo nie zdradził. W 1984 r. chciał pojechać do USA. Tak bardzo, że zobowiązał się “realizować zadania" wyznaczone przez SB. Czy to robił? Nie za bardzo. Oceniając jego rolę - i, powiedzmy, rolę Macieja Giertycha, który otwarcie popierał juntę Jaruzelskiego - trzeba powiedzieć, że Giertych-senior był w nieporównanie większym stopniu “utrwalaczem" systemu niż Belka. Ten ostatni sporządził jedynie raport, o rynku rolnym w USA, spotykał się tam z agentami bezpieki, z czego niewiele wynikło, a po powrocie mówił ubekom, że nie chce współpracować na terenie kraju, tylko ewentualnie za granicą. Dziś Belka sugeruje nawet, że był ofiarą SB. Jego obrońcy argumentują, że podobnie robiło wielu, bo nie mieli wyjścia. Czyżby?
Polityk musi mieć coś z aktora. Belka lubił się kreować na politycznego outsidera: że niby jest z SLD, ale jakby nie był. Lektura materiałów z IPN burzy tę autokreację. Belka z lat 80. wydaje się typowym przedstawicielem tej grupy, która pod koniec lat 70. i w latach 80. robiła karierę. Po 1989 r. ludzie ci przejęli władzę w formacji powstałej z PZPR: SdRP i SLD. Losy ich toczyły się różnie - był wśród nich Aleksander Kwaśniewski, był też Włodzimierz Czarzasty.
Wspólne dla nich, że w PRL-u raczej nie wierzyli już w ideologię, ale wchodzili w układy. Nie wstępowali do PZPR z przekonania: byli oportunistami i - jak dobry negocjator - nie mówili “nie", a wobec nacisku ustępowali; istniało wśród nich przyzwolenie na podpisywanie “czegoś tam". Wynieśli z PRL-u przekonanie, że w życiu publicznym decyduje umiejętność gry, budowania nieformalnych sieci (Stowarzyszenie Ordynacka). W sferze idei i kultury nie mieli nic do zaproponowania. Rządzili po 1989 r., bo byli sprawniejsi od innych w technice władzy. Dostosowując się do “prądu", wprowadzali Polskę do NATO i UE. To ich zasługa. Ale to nie daje im legitymacji do pisania na nowo historii.
“Warto być przyzwoitym" - to tytuł autobiografii Władysława Bartoszewskiego. Ci, którzy twierdzą, że w 1984 r. Marek Belka był w porządku, wysyłają komunikat do ludzi dziś dorastających, że są sytuacje, w których człowiek nie ma wyboru. A to nieprawda. Miał go w najgorszych czasach Bartoszewski. Wybierał i ponosił konsekwencje. Belka chciał pojechać do USA. Nikt mu nie przykładał do głowy pistoletu - dosłownie czy w przenośni - jak przykładano je Bartoszewskiemu czy Pawłowi Jasienicy (ten żołnierz AK i redaktor “TP" został przez władze zaszczuty na śmierć).
W 1984 r. wielu chciało robić karierę. Twierdzenie, że Belka nie miał wyboru, to policzek dla tych, którzy nie podpisywali żadnych zobowiązań do “realizowania zadań" i płacili cenę, mniejszą lub większą. To sygnał: śmierć frajerom.
Niektórzy płacą zresztą do dziś: po komunizmie pozostał także niesprawiedliwy stan posiadania (wykształcenie, kariera, dobra materialne). Zdobyty niezgodnie z zasadą równości i w warunkach dyktatury, w państwie prawa jest chroniony.
Ale jest jeszcze pamięć zbiorowa społeczeństwa.