Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tylko w jednym z nich między wrześniem 2011 r. a grudniem 2015 r., w trakcie masowych egzekucji, powieszono nawet do 13 tys. ludzi. To konkluzje raportu ogłoszonego w minionym tygodniu przez Amnesty International.
Ten 48-stronicowy tekst, oparty na zeznaniach byłych więźniów, strażników oraz świadków egzekucji, jest jednym z najlepiej udokumentowanych świadectw zbrodni, których reżim Asada od lat dokonuje na własnych obywatelach. Dotyczy on więzienia Sajdnaja, położonego w pobliżu Damaszku i nadzorowanego przez syryjską bezpiekę. Przetrzymywani tu cywile byli – twierdzi Amnesty International – ofiarami polityki eksterminacji: tych, których od razu nie zabito, głodzono i pozbawiano dostępu do wody, stosowano wobec nich przemoc seksualną, regularnie bito pasami wycinanymi z opon traktorowych i kablami elektrycznymi. „Jakby ich żywcem obdzierano ze skóry” – tak odgłosy tortur opisuje w raporcie jeden z byłych więźniów. Warunki sanitarne w więzieniu były tak złe, że strażnicy nosili ochronne maski chirurgiczne.
Kilka razy w miesiącu w więzieniu Sajdanaja odbywały się masowe egzekucje. Nieświadomi swojego losu skazańcy byli najpierw przez kilka godzin bici. Następnie transportowano ich do sąsiedniego budynku, gdzie, już z oczami przewiązanymi opaską, dowiadywali się, że zostali skazani na śmierć (organizowane kilka tygodni przed egzekucją „procesy”, zakończone zawsze ogłoszeniem winy i przewiezieniem cywilów do więzienia, trwały – zdaniem świadków – raptem od jednej do trzech minut). Wykonywanie tych „wyroków” rozpoczynało się około godziny trzeciej nad ranem – jednocześnie na dwóch zbiorowych szubienicach ginęło kilkadziesiąt osób. Dokumentację medyczną zgładzonych fałszowano – być może obawiając się pozostawienia na papierze dowodów zbrodni, które w przyszłości mogłyby posłużyć międzynarodowym trybunałom. „Byłem przerażony – mówił Amnesty inny były więzień z Sajdanaja, który przeżył. – Przywożono ich tu jak do rzeźni. (…) Jednak równocześnie czułem ulgę – za chwilę mieli zostać zabici i cieszyłem się, że ich cierpienia wreszcie się skończą. Często kiedy słyszeliśmy, że któryś z więźniów umarł, czuliśmy ulgę. Umrzeć – to był tutaj rodzaj przywileju”.
Choć śledztwo Amnesty International dotyczy przeszłości, nie ma powodu przypuszczać, że syryjska bezpieka zaniechała takich praktyk i że masowe egzekucje – dochodziło do nich z reguły w noce poniedziałkowe i środowe – nie są wykonywane także obecnie.
Tymczasem już po zamknięciu tego numeru „Tygodnika” międzynarodowa komisja miała przedstawić ONZ inny raport: dotyczący użycia przez armię Asada tzw. bomb beczkowych wypełnionych chlorem. Ta sama komisja w przeszłości udowodniła już, że armia rządowa co najmniej trzykrotnie użyła takiej broni przeciw własnym obywatelom. ©℗