Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Cierpienie nie przestaje być kamieniem, o który potykają się nasze spekulacje, a nawet wiara. Nieszczęście, doświadczane bez zrozumienia, potęguje nasze cierpienie. Uciekamy się do Boga, aby nadać sens naszemu cierpieniu, aby usłyszeć, że „Bóg tak chciał” – jakkolwiek byłoby to absurdalne i okrutne.
Franciszek wsłuchując się w świadectwa chrześcijan doświadczających cierpień, prześladowań i śmierci, dla pocieszenia w strapieniu i otarcia ich łez nie popełnia błędu różnego rodzaju obrońców teodycei, nie usprawiedliwia ani Boga, ani ofiar. Za przykładem Hioba rezygnuje z jakichkolwiek prób wyjaśnienia tajemnicy cierpienia. Wskazuje na Chrystusa płaczącego i cierpiącego. Mówi, że „w naszym bólu nie jesteśmy sami – także Jezus wie, co to znaczy płakać po stracie ukochanej osoby”. Papież zaprasza, aby w poczuciu własnej bezsilności wobec zła powierzyć się Bogu, przyjąć jego wyciągniętą dłoń i przejść razem z Nim „przez ciemną dolinę” (Ps 24). Miłość Boga nie chroni nas przed cierpieniem. Nie zawiesi praw natury, nie zatrzyma choroby, nie powstrzyma złoczyńcy, ale nie zostawi nas samych w nieszczęściu i cierpieniu. Gdy wszyscy się odwracają, on pozostaje wierny, bliski i współczujący. To nie my jesteśmy w stanie usprawiedliwić Boga, to On nas usprawiedliwia – współcierpi, współczuje, towarzyszy w naszej niedoli. (Dedykuję Kasi, ciężko doświadczonej stratą dziecka). ©