Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W 2 Liście do Koryntian św. Paweł chrześcijan nazywa „miłą Bogu wonnością Chrystusa”. Do tego zdania odniósł się Orygenes, który twierdzi, że „każda cnota ma swą własną miłą woń, która stanowi jej istotną cechę. I odwrotnie – grzechy cuchną”. Franciszek często w swoich przemówieniach odwołuje się do naszych zmysłów: smaku, zapachu, dotyku. Dzięki tym metaforom łatwiej jest myśleć o Kościele jako wspólnocie bliskich sobie ludzi. Odwoływanie się do zmysłów nie pozwala na obojętność.
Kościół jest zmysłowy od samego początku. Jezus mógłby przecież uzdrawiać tylko za pomocą słów, mimo to nakłada niewidomemu błoto zrobione ze śliny, głuchemu wkłada palce do uszu, pozwala na obmycie sobie nóg wonnymi olejkami. Tym samym uczy nas bliskości. W Kościele wszyscy bierzemy odpowiedzialność za budowanie wspólnoty. Korupcja niszczy zaufanie, godzi wprost we wspólnotę. Trudno o bardziej zmysłowe podważenie bliskości niż odwołanie się do metafory smrodu. Do smrodu jednak się w końcu przyzwyczajamy – i to także jest przestroga związana z korupcją. ©℗