Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niewolnictwo wciąż istnieje. W wielu miejscach Afryki wciąż odbywają się łapanki niewolników do pracy w kopalniach, a kobiety porywa się na „żony” miejscowych watażków. Problem dotyczy też Europy. Czasem słyszymy o obozach pracy na południu Włoch (w których nadzorcy kazali więźniom mówić na siebie: „kapo”), czasem – o domach publicznych, gdzie (również w Polsce) wykorzystywane są uprowadzane kobiety. Bywa, że policja przymyka na to oczy. Polska jest jedynym krajem UE, który przyznaje tzw. wizy pracownicze obywatelom Korei Północnej. Dzieje się tak, choć wiadomo, że żaden Koreańczyk z Północy nie wybierze się prywatnie na zarobek za granicą – są to m.in. więźniowie „sprzedawani” do pracy przez państwo. Jeśli dobrze się rozejrzymy, gdzieś na roli czy w manufakturze możemy natrafić na grupy Koreańczyków pilnowanych przez nadzorców. Może apel Franciszka zwróci na to uwagę ich sąsiadów? Jeśli boją się oni pójść na policję, może porozmawiają o tym z proboszczem? A z prasą? Może ci, u których niewolnicy pracują, spotkają się z potępieniem miejscowej społeczności – tu także jest przed proboszczami rola do spełnienia. I jeszcze jedno: może zastanowimy się teraz, czy towary, które kupujemy, nie są wytwarzane w obozach pracy? Niedawno pewna Amerykanka po rozpakowaniu zakupów znalazła wiadomość od zrozpaczonego niewolnika z Chin. Nam też coś takiego może się przytrafić. Po apelu Franciszka – otwórzmy oczy.